Artykuły

Suplement

1. Nie wykluczam, że Konrad mógł w rozmowie z Józefem Parą powiedzieć, że "Polska Ludowa zabrała mojej rodzinie w 45 roku narożną kamienicę róg Dyrekcyjnej i Warszawskiej." Konrad ciągle konfabulował, zmyślał, przekręcał fakty, ale oparte o jakiś cień realności.

Na ulicy Dyrekcyjnej żadna rodzina Konrada nigdy żadnej kamienicy nie miała.

Na Dyrekcyjnej natomiast był sklep "Reinhold Domin. Augenoptik Photomaterial. Lieferungen auch für die Wehrmacht und Krankenkassen. Direktion-strasse".

Taki napis miał tzw. "Briefkopf" czyli nagłówek papieru firmowego. Reinhold był bratem Anety Cybińskiej z domu Domin.

Aneta była żoną Mieczysława Cybińskiego, katowickiego fotografika. Mieczysław Cybiński był synem Serafiny Cybińskiej.

Serafina Cybińska była siostrą Anieli Cybińskiej. Aniela Cybińska była żoną Henryka Swinarskiego (1854-1924).

Henryk był ojcem Karola Swinarskiego (1890-1935).

Karol był ojcem Konrada Swinarskiego.

Tak więc Mieczysław Cybiński był dalszym kuzynem Karola Swinarskiego, a jego pokrewieństwo z Konradem było cienkim powinowactwem.

Aneta Domin była osobą obcą, ale Konrad zwracał się do Cybińskich per "ciociu", "wujku". Reinhold Domin zaraz po wojnie popełnił samobójstwo. Sklep na Dyrekcyjnej przejął pan A. Hoppen (zarząd komisaryczny mienia poniemieckiego?), u którego znalazł zatrudnienie "wujek" Mieczysław Cybiński w charakterze "starego subiekta", a Konrad jako rodzaj praktykanta typu "przynieś, odnieś, pozamiataj". O panu Hoppenie wyrażał się Konrad z dużą sympatią.

2. Jeśli chodzi o dom przy Rynku 2, gdzie mieściła się kawiarnia "Wiedeńska" dziadka Konrada, Franciszka Ksawerego Liczbińskiego, to według informacji, jakie zdobył dla Wystawy "Szkice i Katowice" pan mgr Jacek Siebel, historyk Muzeum Historii Katowic, nie zostały znalezione (na razie) żadne konkretne dokumenty, które by świadczyły, że lokal kawiarni był własnością Dziadka Konrada. Mógł np. dzierżawić lub odnajmować. Ale na pewno wiadomo, że w latach po odzyskaniu niepodległości aż do śmierci Dziadka Liczbińskiego w roku 1933 była ta kawiarnia lokalem organizacyjnym wielu ugrupowań niepodległościowych. Tu odbywały się zebrania Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, tu bywali członkowie Towarzystwa Powstańców i Wojaków b. Związku Uczestników Powstania Wielkopolskiego 1918, Oddział Katowice, tu był lokal Klubu Sportowego Pogoni-Katowice, tu przychodzili na kawę (może na piwo?) członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej, Oddział Katowice. Bo Ksawery Liczbiński urodzony w 1879 roku w Poznaniu był Powstańcem Wielkopolskim. Dlaczego przeniósł się z Poznania do Wrocławia? Względy finansowe?

Według Konrada i ciotki Praksedy Seyffert był potentatem wrocławskim i właścicielem hotelu. Rzucił wszystko, żeby "optować" za Polską. Sprzedał hotel i kupił kawiarnię. W Katowicach.

Według pana Jacka Siebla istniał przed 1918 rokiem we Wrocławiu w spisach ludności Ksawery Liczbiński, portier hotelowy (fortner). Czy to ten sam? Chyba nie było kilku Ksawerych Liczbińskich związanych z hotelami. Czy portier hotelowy mógł kupić kawiarnię w Katowicach? Dysponowałby odpowiednim kapitałem? Może jakaś z wyżej wymienionych organizacji się do tego kupna dołożyła?

Według mnie Ksawery, który w 1901 roku ma dopiero 22 lata i właśnie rodzi mu się córka Irmgarda, w roku 1918 w grudniu, na wieść o wydarzeniach w Poznaniu zostawia we Wrocławiu żonę Marię i sześcioro dzieci i jedzie jako ochotnik do Wielkopolski, aby wziąć udział w Powstaniu. Po zwycięstwie jedynego polskiego wygranego powstania przenosi się wraz z rodziną do Katowic. Dlaczego do Katowic właśnie? Może trzeba by iść śladami Korfantego, jednego z organizatorów walk w Wielkopolsce. Córkę Irmgardę Ksawery zatrudnia jako kasjerkę w kawiarni. Przy kasie poznaje ją w 1926 roku major III pułku Strzelców Wielkopolskich Karol Swinarski.

W gazecie "Polonia" z 29 października 1933 opisany jest pogrzeb Ksawerego Liczbińskiego, który "zmarł na skutek nieszczęśliwego wypadku". "Kondukt prowadził ksiądz prałat Szramek. Przed trumną kroczyła orkiestra Huty "Baildon", bractwo kurkowe, delegacje Zw. Powstańców i Wojaków, Związek Hallerczyków z ośmioma sztandarami, delegacje Związków właścicieli kawiarni, delegacje Zw. Pracowników Gastronomicznych. Przed trumną niesiono poduszkę z odznaczeniami zmarłego."

3. "Przymusowo przeniesiono mnie do Pszczyny" - zapis w jednym z trzech życiorysów Konrada - jest to najbardziej tajemniczy okres w życiu Konrada. Jedno jest wiadome, że przymusowo przeniosła go do Pszczyny matka. Dlaczego? Nie wiem. Nie wiedziała (lub nie chciała wiedzieć) ciotka Prakseda, którą o to pytałam. Konrad wraz z bratem Henrykiem przebywał tam od późnej jesieni 1939 do połowy 1940.

Konrad opowiadał mi, że moczył się w nocy z rozpaczy i ze strachu, że jest nie w domu. Tak nie chciał być w tej Pszczynie i tak bał się Niemki, u której mieszkali na pięterku. Długo pamiętałam jej nazwisko. Teraz już nie. Ale może pamiętać je Danka Żmijówna, redaktor "Dialogu" i tłumaczka literatury niemieckiej, która wtedy, jako dziewczynka, dziwnym losu zrządzeniem, mieszkała w tym samym domu na parterze. Z matką i trojgiem rodzeństwa. Ojciec Danki, jako burmistrz Pszczyny już od początku wojny był w obozie koncentracyjnym Mauthausen. Rodzinę Danki wyrzucono z "burmistrzówki" i przekwaterowano. Konrad na pięterku, Danka z rodziną na parterze. Konrad bawił się z młodszą siostrą Danuty lalkami. Kiedy zobaczył ją w roku 1952 w Dziekance - odwiedzał Dankę - poznał ją. Powiedział mi, że jest przerażony. Zdaje mi się, że z Danutą nigdy o tym nie rozmawiali.

4. "Wysłany do Rzeszy" został Konrad wraz z bratem w lecie 1940 przez matkę, na wakacje, nad morze, do miejscowości Heringsdorf, gdzie rodzina Liczbińskich odbywała coroczne zjazdy wakacyjne. Był tam pod opieką ciotki Praksedy wraz z jej małymi dziećmi Peterem i Ksawerym. (W tej rodzinie zarówno ze strony Swinarskich jak i ze strony Liczbińskich roiło się od "Ksawerów, Praksed, Franciszków-Ksawerych i Karolów". Konrad też miał na drugie imię Ksawery.)

Informacja okolicznościowa: W 1992 roku pojechałam do Katowic, żeby zacząć "ab ovo". Z przyjacielem moim, inż. Maciejem Gulińskim, poszliśmy opłacić grób Dziadka, żeby nie było przerwy w utrzymywaniu tego grobu. Okazało się, że grobu nie ma. Powstańca Wielkopolskiego wyrzucono z grobu w 1982 roku. W miejsce Dziadka złożono młodą kobietę. Pytam! Co się stało z czaszką? Podobno czaszki są w cenie. Służą studentom medycyny. Lub jako doniczki na kwiaty dla wyrafinowanych nuworyszów.

5. "Konfabulacja? Raczej dramat" - I jedno i drugie.

6. "Matka aresztowana przez Rosjan zmarła w obozie." - Otóż, nie przez Rosjan. Według informacji przyjaciela Konrada jeszcze z czasów Wieliczki pułkownika Andrzeja Włodyki, matkę Konrada zobaczył na ulicy w Katowicach ksiądz Śliwa z Wieliczki i zawiadomił odnośne organy. Organa przyszły do Cybińskich w końcu lutego 45 roku i zabrały Irmgardę Swinarską i Konrada. Konrada zresztą na krótko. Już w marcu jest w gimnazjum im. Mickiewicza w Katowicach w klasie III. Matka zostaje internowana w obozie w Mysłowicach na podstawie dekretu o środkach zabezpieczających w stosunku do zdrajców Narodu (Dz. U.RP. nr 11 z 13. XI 1944). Podobnej treści rozporządzenie wydaje w dniu wybuchu Powstania Warszawskiego Komendant Okręgu stołecznego Armii Krajowej. Warszawa, dnia 1 sierpnia 1944. "Art. 3 - wrogowie narodu polskiego Niemcy i Volksdeutsche będą ukarani z całą surowością prawa przez właściwe sądy. Tymczasem należy ich unieszkodliwić, zatrzymując w zamknięciu do dyspozycji ujawniających się władz bezpieczeństwa. Art. 4. Mienie władz i obywateli niemieckich należy zabezpieczyć protokularnie w każdym domu." (Biuletyn Informacyjny z 2 sierpnia 1944). Matka Konrada w grypsie przesłanym Cybińskim z obozu w dniu 21.8.45 dziękuje za paczkę, wyszczególnia co otrzymała: placki, zwieback i... prawdziwą Bohnenkaffe, której jej w obozie tak brakuje, ponieważ "tutaj na śniadanie dają nam ganz dunnen Kaffee". Umiera 12 grudnia 1945 roku w czasie epidemii tyfusu, która wybucha w obozie.

Gryps zachowałam ja. Konrad chyba o nim zapomniał. Tak jak zapominał o wielu sprawach i ludziach, których zostawiał "po drodze". Pułkownik Andrzej Włodyka na pogrzebie Konrada w pełnym umundurowaniu i przy orderach trzymał w ręku torebkę foliową i krzyczał: "Ziemia z Wieliczki! Ziemia z Wieliczki!", a brzmiało to jak: "Ziemia do kwiatów! Ziemia do kwiatów!". Rozwiązał torebkę. Wsypał ziemię do grobu. Zasalutował.

Dwa dni przed katastrofą pod Damaszkiem Konrad poszedł ni z tego, ni z owego odwiedzić Andrzeja, na ulicę Wrzeciono. Tak jakby się chciał z nim pożegnać podświadomie.

Przypominali sobie swoje zabawy w Kolonii, kiedy Stary Teatr przyjechał z "Woyzeckiem" na gościnne występy, a Andrzej służył nam jako cicerone. Andrzej był wtedy w randze kupca dyplomowanego (Diplom Kaufmann - na wizytówce), co nas ogromnie bawiło. Przypominali sobie Wieliczkę, chłopięce podglądanie rozbierających się do kąpieli pań, przypominali sobie Düsseldorf, eskapady z Kaziem Wiśniakiem po lokalach, rajdy i szaleństwa samochodowe i wygłupy z kuzynką amerykańską Christiną, co miała 1,85 wzrostu i męża Jimmy'ego, wojskowego, który zaliczył cały Wietnam i oczywiście tak jak wszystkie naiwne panie była w Konradzie zakochana.

7. "Zginął prawdopodobnie w Wehrmachcie." - Nie. Nie w Wehrmachcie. Wypowiedziałam się na ten temat w "Teatrze" z roku 1993 w numerze 10. I to chyba wystarczy.

Ciągnie się ten Wehrmacht za Konradem i Henrykiem jak smród za wojskiem. (No, niby Wehrmacht to wojsko, więc smród jest jego naturalną pochodną.) Tyleż za wojskiem się ciągnie, co za krytyczkami-teenagerkami, które lat temu dziesięć w byłym ustroju, jak rzepy się do tego Wehrmachtu przyssały, żadnego pojęcia o sprawach II Wojny Światowej nie mając.

A tymczasem ustrój się zmienił, lata lecą, włos siwieje, mięśnie flaczeją, krew stygnie, świat w zawierusze i już na trzecią wojnę się zanosi, a szeregi teenagerów-krytyków, teraz płci męskiej rosną i rosną, potężniejsze niż zgrupowania teenagerskie żeńskie. I ciągle ten folksdojcz pisany niby fonetycznie i Wehrmacht z błędem ortograficznym, co jeszcze bardziej groźne i naganne niż jakikolwiek inny militarny smród.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji