Artykuły

Listy w wakacji. Konrad Swinarski do Barbary

"Publikowane niżej listy pochodzą z 1952 roku. Konrad ukończył wtedy pierwszy rok studiów na Wydziale Reżyserii warszawskiej PWST, ja zaś - po przerwaniu studiów na tym samym roku - mieszkałam wtedy w Krakowie. Listy ogłaszam z zachowaniem interpunkcji i stylu Swinarskiego. Niewielkie opuszczenia ujmuję w nawiasach kwadratowych.

Komentarza wymaga żargon jakiego niejednokrotnie używa Konrad w listach do mnie pisanych. Takiego języka używaliśmy w krakowskiej szkole teatralnej w latach 1947-50. Sposób przekręcania wyrazów wymyśliła Lucyna Legut - wówczas studentka krakowskiej PWST i po jakimś czasie większość z nas mówiła w ten sposób. A więc nie "list" tylko "listka", nie "5 złotych" tylko "pięć złotki", nie "rybka" tylko "lybka", nie "biedronka" tylko "biedronek" i "lubka" zamiast "kochana". Ten język wzbogaciła także Danuta Drabarkówna wprowadzając wiele innych słów (m.in. "korzystny" w znaczeniu "fajny"), więc bywało że kiedy go używaliśmy ludzie postronni zupełnie nas nie rozumieli. Wbrew pozorom mówienie tym żargonem nie miało jednak charakteru infantylnego. Było w tym - zwłaszcza w wykonaniu Lucyny Legut - coś z prowokacji. Konrad przejął ten żargon ode mnie i moich koleżanek, z którymi miał bardzo bliski kontakt. W szkole warszawskiej już tylko Konrad, Janek Biczycki, Czarek Leżeński i ja posługiwaliśmy się tą naszą mową. Inni patrzyli wtedy na nas podejrzliwie i... dialektycznie. Myślę, że tym naszym wymyślonym językiem (podałam tylko przykłady słów, których Konrad w listach używa) przedłużyliśmy sobie młodość, na przekór otaczającej nas wtedy tępocie.

"Dętko" - przezwisko dla mnie - wymyślił Janek Biczycki w związku z ilustrowaną czeską książką dla dzieci pt. "Sladek detkom", którą dostałam w prezencie od Konrada. Książka zginęła, ale została w pamięci, tak jak tamte lata tyleż dobre co złe. "Putka" jest skrótem od "liliputka".

Koleżankom moim Lucynie Legut i Dance Drabarkównej - dziękuję. Nadal mówię "listka" i "ten pan to duża korzyść".

BARBARA SWINARSKA

10 VII 52 Warszawa

Droga Putko,

Dziś obudziłem się jak zaczadzony - głowa jak cholera boli - wszystko to zapach H.W.

Poza tym jestem dziko wściekły na Czarka1 - ta świnia nieskrobana miała jechać ze mną do Katowic. Ponieważ nasze wymeldowanie nie było gotowe i mnie nie było w domu, Czarek wziął bambetle i wyjechał sam osobowym pociągiem. Ten byk myśli, że ja mu będę załatwiał a on se fiu fiu. Tymczasem ja zostałem bez pieniędzy, bo on miał mi na podróż pożyczyć i siedzę teraz i nie wiem co robić.

Dzisiaj jest wtorek. Wczoraj byłem u Korzenia2. Gadał same truizmy. Dzisiaj musiałem przeczekać cały dzień ażeby spotkać kogoś przed Korzonkiem i pożyczyć pieniędzy. Nawet jeszcze nie wiem kto mi pożyczy. Biedna Kryma3 już bardzo wyeksploatowana. Krasowski4 z Oleną5 chcieli ażebym w lipcu dozorował spektakle. Tymczasem wylanie z bursy6 bardzo mi się przydało. Korzeniowi zaraz powiedziałem o tym, że z bursy wylali. On na to, że był w tej sprawie (pomieszczeń dla reżys.) u Sokorskiego i ma być na 2-gi rok lepiej. - Jakie będą wyniki rozmów innych osób jeszcze nie wiem. Ogólnie czuję się pod zdechłym Azorkiem - wczoraj obszedłem po wszystkich znajomych i nikt mi nic jeść nie dał. Z koszyków podpieprzonych nic nie będzie, bo portierka przyszła je z płaczem szukać. Więc jeden jej oddałem (razem 3) a Czarek jeden podpiździł. Polówka jednak już w drodze do Katowic - Ligoty. Czarek już ją wziął na bagaż. Co Putki u Ciebie? Karteczkę otrzymałem i wciąż coś z listy na ścianie wykreślam. Helek7 od 3 dni chodzi rano do szpitala i po południu wraca. Tak więc siedzi tu vis a vis i nie wie co robić, bo mu powiedzieli, że się do nich nie nadaje. Wszędzie go nie chcą. Wyobraź sobie mój wujek Łysy założył sobie telefon. Numer w Katowicach 390-85 -więc proszę bardzo Putki dzwoń do mnie o ile możesz pomiędzy 10-tą a 11-tą (nie później bo stara cholera ciotka śpi). Andrzej M8. Specjalnie się swoim towarzystwem nie udziela. Byliśmy z Helkiem u niego w niedzielę. Żebym to ja miał taką piwnicę do mieszkania jak on. Mieszkanie ma zapach rodzinny. Cała rodzina stłoczona w jednym pokoju z kuchnią. A nad nimi ten straszny cham Żołądek9, co im od czasu do czasu odcina wodę. Ale chyba jeszcze straszniejsze to to, że Andrzej patrzy na swoją własną willę zajętą przez obcych z odległości 5 m. Jeść nam nic nie dali, nawet gestu w tym kierunku. No bo nie ja i Helek. Bo my nie warszawiacy. Ale ciebie sadzają za stołem u boku wielmożnego pana ex-dyrektora dupartamentu przedwojennego sanacyjnego i dostajesz i zupę i drugie danie i nawet kompot Ci podtykają. No bo Ty jesteś taki talizman co stracił całą rodzinę w powstaniu i tak wy o tym w te i nazad gadacie to i mnie i Żmijównej10 flaki się przewracają. Wiem. Zapamiętałem. Mam zły charakter. Ale niech to będzie nasza tajemnica. "Jede Frau hat ein süsses Geheimniss". Wzdęcia dostaję jak ten refren słyszę. To gwizdała - wyobraź sobie, że gwizdała ta niemiecka k..wa Brandstätterówna11.

Kiedyś jedziemy na rowerach, cała nasza paka do Śledziejowic a ona z vis á vis też na rowerze z takim jednym co wszyscy wiedzieli że trefny. I gwiżdże. Powiedz jak to jest, przecież w Wieliczce wszyscy o niej wszystko wiedzą - wyrok na nią był, Jędrek12 był w to zamieszany a ta świnia chodzi po Polsce - i co? Jak mnie zubliżała (tak!) w Sopocie przy kolegach - ,,to gówno hitlerowskie jeszcze żyje?" Pytam Magdalenę13, ona mówi, żeby zamknąć twarz i się nie domyślać. Ale jej dobrze - od rana do wieczora rzeźbi przodowników, mieszkanie ma, kiełbasę zajada. A biedny Strzemiński14 - co o nim pomyślę to myślę, że ja pewno za mało się z nim zajmuję. Ale w Łodzi jest Maciek i różne "mendolinistki" te z "Pałeczki"15 - to się nim zajmą. Jak on wsiadał do tramwaju i spadł i leżał na jezdni i nie chciał żeby mu pomóc. Człowiek bez ręki i nogi na kulach. To wszystko przez Kobro16. Straszna wariatka. Baby są straszne. Ciągle to widzę. A wy do mnie o "ideale polskiej kobiety". Nie mam żadnego ideału kobiety. Żadnej. Aleście się wtedy na mnie z Andrzejem rzucili. Andrzej, M. Boską wyciągnął nawet spod pachy - jako argument. A w tle nasz asystent Hübner17 przy filiżance rączkę na rączce Julci B. trzymał. To też istny bzdet żeby student IV roku aktorskiego był asystentem na reżyserii. Ktoś tu jest idiota - pewno my - bo nie z W-wy. I bez protegi.

A Czarek już pewno w Ligocie u mamusi sznycle zajada. Tak. Tak. Jadłem sałatkę z pokrzyw z kawiorem i truflami. Kansy18 to przyrządzała. I z tej sałatki wyrosły mi dwie krzywe nogi i gęba jak z reklamy mydła Palmolive.

Znowu jestem tak zdenerwowany jak wtedy kiedy poszliśmy na spacer koło Pawiaka do pomnika ghetta. Ciągle się zastanawiam dlaczego Reinhold Domin19 się powiesił. Bo obiektywnych powodów nie było. - Będzie bohaterem mojej powieści. Czy to może Drabarkówna20 wymyśliła ten mój "zły charakter". Czy też ten Twój sabat czarownic Na Groblach wieliczanka Tusia21, dwie Basie22, może Stellcia23, może Lucia Legut24, może ta prze-prze-prześliczna Oleńka25 i ten cały chromolony babiniec, w którym przebywasz. Powiedz Drabarkowi - że wcale nie jest taka przepiękna jak myśli i że przypomina mi jednego pedała z kabaretu Alosza w Katowicach. Specjalność: akrobacja parterowa. Jeżeli ja mam za krótkie nogi - jak Ci cynicznie oświadczyła - to powiedz jej, że ona ma za długie i tors atlety. A Tuska jak będzie Wojtkowi26 ględzić - że mieliśmy owczarka alzackiego, to oberwie po starej znajomości. Bo mieliśmy Bobinka małego białego - jest na zdjęciach. Jednak zasunę do Krymy. Może choć ze 30 zł pożyczy. Z Katowic napiszę zaraz po przyjeździe - jeżeli kiedykolwiek dojadę. Put-put-put -

Konrad

11 VII 52 Katowice

Putko, Putko

Już od dwóch dni jestem w Katowicach i co dzień oczekuję od Ciebie jakichś wieści. Dotychczas nic. Z W-wy wyjechałem po rozmowach z Korzonem w nocy. Na ogół nikt nic mówił, co mu Korzon powiedział. Heliodor milczał przez dłuższy czas - został bez pieniędzy, bez posady i bez szpitala, bo tam go nawet nie przyjęli - cały cuchnął nieszczęściem - lekko hamletyzował i potem zapewne położył się spać. Odprowadził mnie na dworzec - pocieszałem go - ale ja jakoś tego robić nie umiem. Andrzej natomiast zwinął żagle i zaraz pojechał do domu. W ogóle był dziwny dzień - wszyscy patrzyli na siebie wrogo. Teraz mogę Ci szczegółowo napisać, co mi Korzeń powiedział. 1) W sprawie niemoralności i niespołeczności to dał mi do zrozumienia, że go to nic nie obchodzi. 2) Zarzuty nieoczytania i nieznajomości historii - w porządku. Potem zarzut skrzywionego (poprzez malarstwo) spojrzenia na reżyserię - potem szereg truizmów. Wszystko to wymyślone ad hoc bez zapamiętania nawet pytań z egzaminu. Mówił co mu do głowy przychodziło i co nie było bardzo zobowiązujące. Zapytałem potem, czy nie byłoby właściwe przerwać na rok studia i czytać samodzielnie. Powiedział, że mógłbym się wypaczyć i że lepiej niech nawet pozostanę 2 lata na jednym roku szkoły. Poza tym zwolnił mnie wolnomyślnie na 6 tygodni z pracy - dozorowania spektakli i oświadczył, że muszę po powrocie z wakacji złożyć listę przerobionej lektury. Olena musi dozorować spektakle przez lipiec i szlag ją trafia. Ja wcale nie wiedziałem, że jesteśmy już prawie na stałe w Narodowym27 i że trzeba się zwalniać chcąc nawet na wakacje wyjechać.

Tyle o tych wszystkich bzdurach. - Teraz sypiam po 18 godzin i jadam bardzo wiele - w przerwach pływam na basenie i chodzę na kawę. Co porabiasz Puttchen - coś tam o Maślińskim28 przebąkiwałaś. Zadzwoń proszę wieczorem o 10-tej - 11-tej - 390-85 i w ogóle za bardzo tam nie odwiedzaj starych znajomych ani z podbródkami, ani kapitalistów. Ani innych lyteratów i diabli jeszcze wiedzą co. Daj w końcu o sobie znać. Jeżeli nic nie napiszesz to tak czy tak 15-go w południe jestem w Krakowie i będę Cię poszukiwał. Na razie żegnam i składam ucho swe [.....]

Konrad.

Maciej przysłał Peipera.

3 VIII 52 Katowice

Putki-Detki-Malutki - 5 Zlotki - Markotki - itd.

Spieszę niezwłocznie zawiadomić Cię o przyjeździe swoim do Katowic i wynikłych stąd nowych zajściach w życiu mem. W pociągu spłodziłem jedną część swojej pisaniny - tak świetnie gra jazz, że w końcu tok mój się rwie i poprzestaję na słuchaniu Duke'a Ellingtona. A więc Putki-Detki-Malutki-5 Zlotki-Markotki-Scelbeńki. - 1-sze co zrobiłem w Katowicach po przywitaniu to wizytacia kawiarń i wszystkich miejsc, o których mam zamiar napisać - znalazłem tak wiele szczegółów nowych i dobrych, że zaraz wszystko w pamięci zanotowałem. Następny fragment to Widera na tandecie, gdzie jest mordobicie, w trakcie którego Widerę okradają. Zjawia się na posterunku i sugeruje utratę Volsklisty Nr 3, podczas gdy ukradziono jej 2-gą - czyli to samo co Ewald z życiorysem. Ewald jest też na tandecie i widzi samosąd nad facetem w niemieckim mundurze.

Ach, Putki teraz śpiewa taki murzyn z ochrypłym głosem - coś fantastycznego - żałuj, że nie masz radia.

A więc Putki-Detki-6 Zlotki-Markotki-Scelbeńki wyobraź sobie listy Huberta29 i Heńka30 wróciły z Zakopanego. Z bliżej nieznanych mi przyczyn list Huberta był otwarty (w Katowicach) i mówił niewiele - tym niemniej w soczystym skrócie (z medyczną pedanterią) o ewentualnościach naszych w Zakopanem. Wszystko przepadło. Wujek ma więcej niż świadomą minę, a jutro o 5.50 wyjeżdżamy do Istebnej. Wszystko już zapakowane. Jak cudownie. Żałuj Putki-7 Zlotki-Markotki-Scelbeńki, że nie masz radia.

Ten Słowacki to nawet dowcipny. Czytuję teraz "Mazepę", a zresztą Ty wszystko wiesz o Słowackim. Ewald31 był parę razy u nas i omal, że nie przeczytał o sobie, bo on to wszystko musi zaraz oglądać - a Heniek w skrajnych depresjach pisał ostatni list. On jest już na granicy obłędu z tego osamotnienia w Wałbrzychu i błagam Cię Detenki-Putki-7 Zlotki-Scelbeńki-Koboldziki-Niedźwiadki - wyślij mu tego Napierskiego32 - Oczki 12/3 mieszka i strasznie mu źle - a ja śpię pod stołem i starsza Ciotka złapała wczoraj świerszcza i była wielka awantura gdzie go wyrzucić, czy na podwórze, czy na ulicę. Śpiewał w zlewie kuchennym a dom nasz jest wrażliwy. Poza tym żona Ewalda utyła i jest bardzo korzystna. Ale ja z tych rzeczy nic tylko wymyślam co pisać i słucham muzyki - tak wielkie korzyści dawno nie wychodziły z tego aparatu. [.....]

Czytałem Putramenta w "Twórczości" o ostatniej prozie powieściowej - nic specjalnego, ale można się zorientować w zagadnieniach. O ile przypuszczam schematów nie wymyślę - Detynki-Putki-8 Zlotki-Markotki-Scelbeńki-Koboldziki-Niedźwiadki pisz do mnie na Wisłę, Poste Restante Ja tam będę za 4-6 dni po olej do malowania. Żegnaj więc Putki - 10 Zlotki.

Twoje Detki

Istebna 20 VIII 52

Putki-Markotki-Listka Twoja smutna jak wieczorne wzgórza. Detynka, jestem Ci niezmiernie wdzięczny za upominki. Cybiński33 rzucił się na papier toaletowy, 2 czekolady a ja na kawę i długo długo - no chciałem coś napisać, ale się wstydzę. Putinki już mi lepiej i dzisiaj poszedłem się kąpać. Jak te cholery nie przestaną dzwonić do Ciebie to im mordy pozbijam. Ten Kijowski34 niech se dzwoni ale [.....], Czarek niech se [.....] w słonej wodzie wymoczy, może mu pomoże i może wreszcie zmieni system pływania, ale on jest cherlawy - pamiętasz jak się biliśmy i ja siedziałem mu na plecach, te chwyty się zna! - i on mnie rozbroił, bo leżąc pode mną krzyczał: "Konrad, daj spokój, bo Cię zabiję!" i tak nas to rozbawiło, że śmieliśmy się wszyscy do nocy. Jest cherlawy i chełpi się tylko kwadrygą swoich kochanek. A więc Putinki listką swoją zrobiłaś mi wielką przyjemność, tylko listka jest za smutna i stan Twój też - chciałem przybrać więcej argumentów - ale nie potrafię. [.....]

Mam znowu parę przyczynków do Sagi Rodu Dominów, ale o nich ustnie, bo nie przechodzą przez szyjkę kałamarza. Co sobie ten Kocio35 myśli, że u Ciebie jest centrala telefoniczna. Wyrzuć go na mordę.

Może Ty jesteś za bardzo pod wpływem Lucyny i ona Ciebie zaraża takimi myślami. Ja nie pytam dlaczego się nie leczysz. Czasem ma się poczucie wyższości własnej konsystencji nad przypadkami zdrowia - przynajmniej ja tak sądzę o swoich zębach - ale Ty, Putinki idź do lekarza i naprawdę zacznij coś robić - tym bardziej, że brat Piotra36 to dla Ciebie zrobi. Zdaje się, że Ty się trochę roztkliwiasz nad katastrofizmem własnego zdrowia - to zbyteczna forma przyjemności i miłości własnej To kosmiczne poświęcenie ma także coś z lenistwa.

Putinki serd.[ecznie] dziękuję za Jacoba37. Wydaje mi się, że jestem jołopem bo trochę nie wiem o co chodzi. Te finezyjne poematy mają tę wartość, ze są kanwą wyobrażeń i domysłów. Niedomówienie jest ich największą, ale i jedyną zaletą. Putinki - ile już napisałaś. Ja od tygodnia nic nie zrobiłem i strasznie ubolewam. Siłą usiadłem i napisałem 8 wersji jednego małego "poematu". He he - i to gówno jeszcze nie wychodzi. Jest proste - kiedyś to wykończę - tak mi się znudziło pisać prozą.

Wszystkie dzieci w całej wsi mówią do mnie per ty - bo tak gówniarzowato wyglądam. Nawet fryzjer w Wiśle oświadczył, że powinienem zapuścić dłuższe włosy to będę wyglądał na "kawalera". A obrazy do dupy, że aż hej!

Putki, ja tę resztę muszę przepisać na maszynie i oddać w tym Klubie Młodych w K[atowi]-cach. Niech Czarek przypilnuje dalszego ciągu sprawy. W K[atowi]-cach byłem na premierze "Naprzeciw życia" Uspieńskiego. Sztuka jest ostatnim wypierdkiem (Putki, pozwól mi raz użyć tego słowa) dram.[atu] radz.[ieckiego]. Natomiast aktorsko nienajgorsza. Smela38 zrobił biologicznego narwańca i to jedynie trzyma sztukę. To jest sztuka, z której jednej sceny można odczytać całość - napisana wg najtańszych kanonów. "Srebrniki"39 akurat nie szły w tym dniu.

Putki - dzisiaj w nocy burza. Całe niebo otwierało się jak zamki błyskawiczne. 4 zagrody w okolicy spłonęły. To najpiękniejsze wrażenie ostatnich dni. Czytam "Ziemię Obiecaną" - to książka dla znających Łódź. Przedtem czytałem "Wyspę Pingwinów" i szczerze się śmiałem. Żegnaj Detynki-Markotki

To jest Kocio [strzałka i narysowany osobnik z przewiązanym okiem i obandażowaną ręką]. To jest Kijowski [strzałka i narysowany człowiek z ogromnym uchem i ogromną słuchawką telefoniczną]. A na końcu patelnia [narysowana patelnia, na której smażą się dwa jaja, patelnię trzyma jakaś tajemnicza ręka, spod patelni wystaje nóż].

Put put put

Put put put

Put put put

Detko

Istebna 20 VIII 52

Putki Moje Małe!

Czy pamiętasz te pudła od pasty, które stały w klozetce na Miodowej? Otóż takie pudło wazeliny kupię i lecę bez pardonu do d... w T.[eatrze] Narod.[owym] ponieważ mają nam dać etaty asystentów. Putki, jestem w Katowicach na jeden dzień, bo miałem porażenie słoneczne i ciotka chciała ogórków, bo bez warzyw ani rusz. Jeżeli widziałaś najlepszą kreację Noemi Korsan40 - otóż tak nudne są obrazy, które namalowałem, Putki, wstyd bo miały być dla Ciebie. Cóż robić kiedy się przy malowaniu dostaje porażenia i rzyga się 2 dni i na słońcu nie można. Serce nawala jak światło w Dziekance, a ja jestem w kolorze oranżady z mlekiem.

Opowiem Ci piękną historię jak rodzice Huberta przyjechali do moich wujostwa. Przybywszy na jeden dzień wycieczki przywieźli plecak (żarcie), ojca (towarzystwo), teczkę (dokumenty strefy granicznej), parasol (nadmiar słońca), walizeczkę (kosmetyki mamy Sierosławskiej), piłkę (gry i zabawy), pies (towarzysz podróży, bez którego nie ma do kogo ust otworzyć). Wszystko to wysiadło w Istebnej i nagle Mama S. przypomniała sobie, że w Cieszynie w domu zostawiła na stole żelazko. Hubert szalał - wył, że echo po górach chodziło. Stary ojciec dostał siwych włosów pod pachą. Poczem uchwalono, że ojciec wróci natychmiast i odstawi żelazko (2 godziny podróży).

Wieczorem uspokoili się wszyscy i ojciec opowiadał życiorysy bohaterów narodowych. Pokładaliśmy się ze śmiechu. Putki Małe - na pewno jest już listka od Ciebie w Istebnej na poczcie - jutro rano odbiorę - bo mieszkam w Istebnej 5 km od poczty i Putki następną listkę, jeżeli napiszesz zaraz, wyślij: Istebna 504 u Kohuta, bo ja nie ruszam się z domu z powodu słońca. Od 20-ego jestem w Katowicach i umowa nadal jak stała.

Put

Put

Put

Put

Put

Put

Konrad.

20 VIII 52 Istebna II.

[ciąg dalszy tego samego listu]

Jak ja mam pisać o sobie. Kiedy u mnie nic się nie dzieje. Kompletna dziura w moim życiu. Bezpłciowe myślenie - napisałem takie coś co Ci muszę posłać, to pewnie najlepsze co spłodziłem w czasie tych wakacji, ale jeszcze nie ogładzone.

Putki, ja do Katowic wyjeżdżam jutro wzgl. pojutrze. W sobotę czekam wieczorem po 10-tej na telefon 390-85.

Wciąż obawiam się Warszawy - nie wiem co z forsą i mieszkaniem. Ale pies drapał - jadę. Ja nawet nic porządnego nie przeczytałem. Już nigdy więcej na takie wakacje nie pojadę. Putki, listka Twoja urocza i więcej takich. Tutaj tak głupio, że odwiedziłem wszystkich idiotów wiejskich - jedyna atrakcja na tej wsi, a wszystkie widoki znudziły mi się strasznie. Że też ludzi nie nudzi oglądanie tych gór. Chcę jak najprędzej między ludzi i cywilizację. Słuchać radia, pić kawę i chodzić po gwarnych ulicach. - Mam dość tego zasranego landszaftu. Na drugi rok nad morze. Widzisz jak mi mózgownica wyschła. Żegnaj Detynki -

Konrad

Nic jednak nie napiszę. To wszystko tutaj jest STRASZNE.

[Słowo "straszne" napisane ogromnymi literami - i wpisane w rysunek góry, po której pełzają gąsiennice, chrabąszcze, mrówki i fruwają motylki. Pod rysunkiem:]

nuda nuda nuda nuda nuda nuda

gówno gówno gówno gówno gówno gówno gówno gówno gówno itd.

gruby palec gruby palec gruby palec gruby palec gruby palec

e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.a. e.c a.e.d.

+ + +Reinhold Domin

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji