Ożenek
Teatr Dramatyczny wystawił "Ożenek" Gogola. Przedstawienie to ma wartość nie tylko dla młodzieży szkolnej,i Gogol nie jest tylko postacią z historii literatury. Stworzył niewiele dzieł, ale za to dzieła niezapomniane. Iluż to współczesnych pisarzy i dramaturgów karmi się Gogolem? A żaden z nich nie ma tej lekkości,co on,ani tak złośliwej drwiny przy wszelkich pozorach niewinnej zabawy,ani tej odwagi. Zważcie, w jakich pisał czasach i w jakim kraju! Kto może mu dorównać siłą? "Ożenek" to kpina ze starego kawalera,który boi się małżeństwa gorzej ognia,kpina z głupiej panny na wydaniu, kpina z podstarzałych zalotników... Niby nic,zabawa i farsa - ale po każdym zdaniu aż wióry lecą ze świata,który na pozór ledwie został draśnięty. Mistrzostwo niepowtarzalne.
Aleksander Dzwonkowski jako Podkolesin znalazł znowu cudowną rolę,która uzupełnia galerie stworzonych przez niego typów o jeszcze jeden gatunek,wspaniale dopasowany do jego aktorskiej osobowości. Komizm Dzwonkowskiego łączy się z jakimś tajemniczym i bardzo współczesnym gatunkiem liryki, śmieszy przez czułość. Drewniany,gburowaty Podkolesin - Dzwonkowski,z pozbawioną wszelkiego wyrazu twarzą,wywołuje salwy śmiechu na widowni - i budzi najszczerszą sympatię,gdy ucieka w ostatniej chwili przez okno salwując swoją kawalerską wolność i wraz z nią,co prawda,swoją kompletną bezduszność.
Przepiękną scenografią - dekoracje i kostiumy - stworzyła Ewa Starowieyska. Za pudełkiem sceny o niebanalnych proporcjach,bardzo poszerzonym i niskim,zawiesiła gigantyczny lukrowany piernik,bajecznie kolorowy - coś z cerkwi,coś z ludowych obrazków,trochę z Chagalla - trudno powiedzieć więcej,skromniej i ładniej niż w ten sposób,który wybrała.
Agafię Tichonową z wielkim humorem,dowcipnie parodiując znane gesty niektórych młodych aktorek,grała Helena Dąbrowska. Koczkariewa - bezinteresownego swata - brawurowo przedstawił Wiesław Gołas.Godzi się wspomnieć prześmiesznego Jana Świderskiego z całkowicie zmienioną osobowością,jako konkurenta Anuczkina.