Artykuły

Dyrektor szuka Fausta. Wkrótce Bydgoski Festiwal Operowy

- Brakuje nam tenora do Fausta. Trzej etatowi wykonawcy rzucili ręcznik. Obawiali się, że ich głosy nie są predestynowane do tak trudnej roli. Problemem jest też język francuski. Mamy już dwóch świetnych solistów, ale prowadzimy jeszcze kolejne rozmowy z potencjalnymi kandydatami do roli - mówi Maciej Figas, dyrektor Opery Nova w Bydgoszczy. "Faust" Hectora Berlioza w reż. Macieja Prusa otworzy XXII Bydgoski Festiwal Operowy.

Marta Leszczyńska: Bydgoski Festiwal Operowy zainauguruje "Potępienie Fausta" Berlioza. jak idą przygotowania do premiery?

Maciej Figas: - To dzieło z ciekawym librettem, ale bardzo trudne muzycznie. Może dlatego obecnie żaden teatr nie ma tej opery w repertuarze. W przeciwieństwie do "Carmen", "Traviaty" czy "Rigoletto", które są często grywane, "Potępienie Fausta" wymaga przyuczenia się do zupełnie nowego materiału muzycznego. To dotyczy zarówno dyrygenta, jak i orkiestry i solistów.

Więc dlaczego taki wybór?

- Zachęcił mnie reżyser Maciej Prus, nestor polskiej sceny operowej, który w Bydgoszczy realizował już świetnie przyjętą "Cyganerię". Bardzo chciał wystawić właśnie to dzieło i miał na nie ciekawy pomysł. Po pierwszych próbach, rozmowach z reżyserem i scenografem Arkadiuszem Chrustowskim mogę zdradzić, że ta inscenizacja na pewno zrobi wrażenie. Przysłuchiwałem się już pracy orkiestry i jestem spokojny o to, czy wszystko dobrze zabrzmi. Bardziej martwią mnie soliści.

Brakuje nam dobrych głosów?

- Nie o to chodzi. Do roli Mefista potrzebowaliśmy barytonu. Nie mamy takiego śpiewaka na etacie. Jest Łukasz Goliński, który nadaje się do partii barytonowych, mimo że jest basem. Ale on odmówił, bo teraz dużo występuje w Warszawie i w Londynie. Ostatecznie do współpracy udało nam się namówić znanych już naszej publiczności Leszka Skrlę i Adama Woźniaka. Pozyskaliśmy też Szymona Komasę. Jest zdolny i ma przed sobą wielką karierę.

A więc problem z obsadą rozwiązany.

- Nie do końca. Brakuje nam jeszcze tenora do Fausta. Trzej nasi etatowi wykonawcy rzucili ręcznik. Obawiali się, że ich głosy nie są predestynowane do tak trudnej roli, że problemem jest język francuski. Mamy już dwóch świetnych solistów, ale prowadzimy jeszcze kolejne rozmowy z potencjalnymi kandydatami do roli.

Co roku porywacie się na trudny repertuar. Warto?

- Wszystko ma swoje wady i zalety. Jeśli się wystawia tytuł często eksploatowany, to z łatwością znajduje się wykonawców. W przypadku zupełnie nieznanego dzieła, sytuacja jest dokładnie odwrotna. Taka premiera to duże ryzyko, ale wielka satysfakcja dla realizatorów i przede wszystkim absolutne zaskoczenie dla publiczności.

Z jakim repertuarem przyjadą na festiwal inne teatry?

- W tym roku czekają nas same rodzynki. Gratką będzie na pewno propozycja Opery Krakowskiej, która przywiezie do Bydgoszczy "Miłość do trzech pomarańczy" Sergiusza Prokofiewa. To też bardzo rzadko wystawiany tytuł. Odrobinę fantastyki na naszą scenę wprowadzi Teatr Wielki z Poznania. Zobaczymy "Cyberiadę" Krzysztofa Meyera na podstawie prozy Stanisława Lema. Nie zabraknie też tańca. Polski Balet Narodowy pokaże "Don Kichota" Aloisiusa Minkusa. To bardzo efektowne przedstawienie, jedna z ostatnich premier. Przyjedzie też Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie z "Otello" Verdiego.

Wszystkie umowy już są podpisane? W zeszłym roku odwołaliście hit ubiegłorocznej imprezy, występ prestiżowego The Tokyo Ballet, bo zabrakło pieniędzy.

- Część spektakli wciąż stoi pod znakiem zapytania. W tym roku Ministerstwo Kultury przyznało nam 400 tys. zł dotacji. 200 tys. zł dostaliśmy z ratusza, który dołoży się jeszcze do kampanii billboardowej. Wciąż jednak czekamy na odpowiedź od marszałka. Złożyliśmy u niego wniosek o 450 tys. zł. Nie wiemy, czy dostaniemy te kwotę. Decyzja ma być w najbliższych dniach.

Nie za późno? Festiwal już za dwa miesiące, a wiele teatrów ma kalendarze występów wypełnione nawet na rok do przodu.

- Zwłaszcza te czołowe. A my właśnie takie chcemy zapraszać do Bydgoszczy. Bardzo byśmy chcieli, by budżet naszego festiwalu był gwarantowany np. z dwuletnim wyprzedzeniem. Niestety, co roku do ostatniej chwili jesteśmy rozdarci między tym co chcielibyśmy zrealizować, a tym na co będzie nas stać.

Jakie spektakle stoją jeszcze pod znakiem zapytania?

- Wciąż nie wiadomo, czy zobaczymy "Carmen" w wykonaniu chińskiego zespołu baletowego Suzhou. Jeśli się uda, byłby to ich pierwszy występ w Polsce. Rozmawiamy też z zespołem z Bańskiej Bystrzycy na Słowacji, który chce pokazać u nas operę "Krutniawa" swojego rodzimego kompozytora Eugena Suchonia. W Polsce nikt tego tytułu jeszcze nigdy nie wystawiał. Dla widzów to na pewno będzie ciekawostka. Mam nadzieję, że wszystkie trafią do repertuaru festiwalu. Mielibyśmy naprawdę mocny program.

***

Tegoroczny Bydgoski Festiwal Operowy zaczyna się 25 kwietnia i potrwa do 9 maja. Sprzedaż biletów od 23 marca

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji