Artykuły

Wolę teatr

- Moim zdaniem, telewizja jest medium stworzonym po to, aby przekazywać obraz na żywo. Wszystko, co leci z taśmy, przestaje być telewizyjne - mówi warszawski aktor i dyrektor Teatru Nowego ADAM HANUSZKIEWICZ.

Piotr Kitrasiewicz: Jest Pan legendą polskiego teatru - aktorem, reżyserem, wieloletnim dyrektorem Teatru Narodowego. Ma Pan w dorobku mnóstwo ról z repertuaru klasycznego: Hamleta, Konrada, Raskolnikowa, hrabiego Henryka z "Nieboskiej komedii", Poety z "Wesela"... Którą z nich ceni Pan najbardziej?

Adam Hanuszkiewicza: Każdą z wymienionych. Ale największy satysfakcję przyniósł mi "Don Juan, czyli kamienny gość" Moliera, zagrany w Teatrze Powszechnym, jedno z przedstawień obejrzał przebywający w Warszawie zespół Komedii Francuskiej. Kiedy spektakl zakończył się, urządzili mi owację na stojąco i zaprosili do Paryża z tym przedstawieniem. Usłyszałem, że tak ciekawego "Don Juana", sztuki przecież francuskiej, jeszcze u siebie nie mieli.

Przyjął Pan zaproszenie?

- Nie, wstydziłem się zaprezentować Moliera w Paryżu. Ale w kilka lat później, kiedy pojechałem do stolicy Francji ze "Zbrodnią i karą" Dostojewskiego, pół "Komedii Francuskiej spektakl i powiedzieli, że to jest najwspanialszy francuski Dostojewski.

No proszę! A dlaczego tak mało grał Pan w filmie? Widzieliśmy Pana zaledwie w kilku produkcjach, między innymi w "Rękach do góry" Jerzego Skolimowskiego i "Przedwiośniu" Filipa Bajona, a także serialu "Marzenia do spełnienia". Nie lubi Pan filmu czy brakowało odpowiednich propozycji?

- Propozycje, owszem, były. Nawet zagrania głównej roli w filmie angielskim na początku lat sześćdziesiątych. Ale odmówiłem, bo znam wprawdzie francuski i niemiecki, ale nie znam angielskiego i byłoby mi niezręcznie grać w filmie angielskim nie znając języka. Miałem także propozycję udziału w produkcji amerykańskiej realizowanej w Berlinie.

Domyślam się, że ponownie Pan zrezygnował ze względu na język?

- Nie. Tym razem nie chodziło o język. Zrezygnowałem z zupełnie innego powodu. Myślałem mianowicie, że chodzi o dawny Berlin Wschodni i film NRD-owski. Dopiero później okazało się, że chodziło o zachodnioniemiecką część tego miasta. Ale rzeczywiście, unikam filmu, jestem związany z teatrem. Byłem także związany z telewizją, ale głównie w okresie, kiedy emitowała na żywo spektakle i programy artystyczne.

- Moim zdaniem, telewizja jest medium stworzonym po to, aby przekazywać obraz na żywo. Wszystko, co leci z taśmy, przestaje być telewizyjne. Powodzenie różnego rodzaju reality show, typu "Big Brother", wynika z faktu, że ludzie mają satysfakcję, bo śledzą na bieżąco to, co dzieje się naprawdę. Nie oceniam w tym momencie poziomu tego rodzaju przedsięwzięć. Uważam, iż prezentowanie w telewizji polskiej klasyki literackiej mija się z celem, bo razi sztucznością.

Pod jakim względem?

- Odpowiem następującym przykładem. Kiedyś za dawnych czasów byłem z wizytą w domu Andrzeja Kijowskiego w czasie, kiedy po raz pierwszy szedł na antenie mój spektakl emitowany z taśmy. Rozpoczynał się powitaniem widzów przeze mnie, od słów "Dobry wieczór". Wtedy kilkuletni syn gospodarzy odezwał się do mnie: "To nieładnie. Dobry wieczór powinno się mówić tam, gdzie się jest". I miał rację! Odtwarzanie z taśmy jest nienaturalne. Moim zdaniem nasi wielcy pisarze tworzyli literaturę po to, żeby realizować ją na scenie, przy bezpośrednim udziale publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji