Artykuły

24 godziny z życia Kubusia

"Egzekutor" w reż. Marka Rębacza w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze. Pisze Dorota Żuberek w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Jestem z Gorzowa i mam sto tysięcy długu! Dlaczego nie urodziłem się w Zielonej Górze?!? - krzyczy główny bohater, czym rozbawił publiczność i wywołał burzę braw, większą nawet niż po zakończeniu sztuki.

Komedia Marka Rębacza "Egzekutor" miała być współczesną komedią o miłości do pieniędzy i o tym, jak łatwo można wkręcić się w spiralę długów. I o tym, ile się trzeba nagimnastykować, żeby wyjść z tego cało. Ale jest zbiorem gagów śmiesznych trochę lub wcale i odgrzewanych żartów, które już kiedyś słyszeliśmy i może dlatego się podobały.

Tytułowy Kubuś (Sławomir Krzywiźniak), 45-latek, bawić może nieporadnością i tym, że daje się oszukiwać swojej pazernej i, jak się potem okazuje, wiarołomnej żonie (w tej roli nadekspresywna Anna Zdanowicz).

Sam też nie jest wzorem cnót. Zdradza małżonkę z gosposią Małgosią, która nie może się zdecydować, czy jest nimfetką, czy już kobietą. Sceny miłosne tej dwójki są komiczne. Iwona Kucharzak-Dziuda jest wyższa od Krzywiźniaka o głowę.

Kubuś w ciągu 24 godzin przeżywa gehennę, bo pojawił się Mietek, właściciel weksla na 50 tys. zł. Ten domaga się zwrotu długu w ciągu doby. Straszy bezwzględnym egzekutorem. Kubuś poradzić musi też sobie z oziębła żoną (to, co ją podnieca, to się nazywa kasa). Ona ma w nosie jego kłopoty. W dodatku na głowę bierze rodziców, którzy przyjechali po 10 latach milczenia.

Ojciec Kubusia, były komandos, nosi przy sobie cały arsenał. I to on jest wywołanym egzekutorem. Tomasz Karasiński (w tej roli) udowadnia swoją aktorską klasę. Jako jedyny buduje na scenie zabawną, wyrazistą postać. Zaskakuje werwą i zachwyca kondycją fizyczną, choć cierpi na zaniki pamięci, które wynikają z tego, że ciągle chodzi za nim Niemiec o nazwisku Alzheimer i wszystko mu chowa. Z jego ust pada najrozsądniejsze stwierdzenie całej sztuki: - Mężczyźni nie są głupi. Po prostu kobiety są od nich mądrzejsze.

Matka (Maria Weigelt) pojawia się tylko jako pretekst do podbicia wysokości długu Kubusia. Postać mogłaby się w ogóle nie pojawić bez żadnego uszczerbku dla spektaklu. A szkoda, bo Weigelt mogłaby tchnąć trochę życia na scenę zamiast głównie siedzieć w milczeniu na kanapie albo za kulisami.

Udręczony Kuba wychodzi z opresji dzięki zbiegowi okoliczności, ale historia, którą poznajemy, jest kompletnie nieprawdopodobna. Mało w niej życia i współczesności. A taką komedię zapowiadał Marek Rębacz. W przeciwieństwie do anglosaskich komedii farsy Rębacza miały być nie tylko do śmiechu. Miały ambicje być zabawnym opisem polskiej współczesności.

Jeśli taka jest Polska, to ja chyba w niej nie żyję. Prawdziwy problem ze spłatą długów mają ludzie, którzy nie mają pracy lub dostają głodowe pensje i zapożyczają się w kasach pożyczkowych z lichwiarskim oprocentowaniem. To jest prawdziwy polski problem.

W tej sytuacji podpatrywanie życia ponad stan powiatowych Carringtonów, którzy od trzech lat żyją od pożyczki do pożyczki, może tylko irytować. Mieszkanie państwa Kiszków jest za mało nuworyszowskie, żona bohatera zabawia się na wyścigach, jeździ mercedesem i wiesza na ścianie wielgachną reprodukcję "Śniadania na trawie" Maneta.

Autor i reżyser sztuki zaliczył kilka wpadek. Skoro Małgosia jest po zawodówce (co wyśmiewa Kubuś), to jakim cudem jest niepełnoletnia? Czy polscy komandosi z czasów PRL wyzwalali uciśnione narody? Czy w ogóle takie jednostki istniały? Czy pan w średnim wieku na wieść o tym, że będzie miał dziecko ze służącą, wpada natychmiast w zachwyt? I kto, u licha, w dzisiejszych czasach ma w domu gosposię?

"Egzekutor" powstał w 1999 r. To czwarte sceniczne podejście do dramatu. Autor zapewnia, że sztuka jest uniwersalna. - Kiedy zabieram się do kolejnej interpretacji mojego tekstu, to zawsze coś tam poprawiam - mówił Rębacz. Tym tłumaczyć można więc wprowadzenie aluzji do obiegowych animozji zielonogórsko-gorzowskich, moherowych beretów czy złośliwości o uczciwości prezydenta kraju. Tylko że dało się wyczuć, że są one dopisane na siłę, nawet nie w stylu doraźnego kabaretu. I zupełnie zbędne w komedii, bo nieśmieszne. A komedia śmieszna ma być z założenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji