Artykuły

Kraków. Niewidomi na Scenie Moliere

Piękna królewna, jej pięciu braci zaklętych w łabędzie, źli ludzie i dużo łez. W trakcie spektaklu tych aktorskich, a tuż po zakończeniu - tych szczęścia. Andersen napisał "Dzikie łabędzie" - baśń o miłości i nadziei, które pokonują największe nieszczęścia. Stowarzyszenie Scena Moliere przygotowało na jej podstawie niezwykłe przedstawienie. Niezwykłe, bo aktorzy w nim grający są niewidomi.

- Przeczytaj mi bajkę, tato - prosi dziewczęcy głos. - Jaką bajkę, Gabrysiu? - pyta tata. - Jak to jaką, o dzikich łabędziach - podpowiada dziewczynka. Z głośników płynie muzyka Jeana Michela Jarre'a, tata to Artur Dziurman, a dziewczynka to jego córeczka Gabrysia. Zaczyna się projekcja zdjęć pięknych krajobrazów i starego zamku, w którym dawno, dawno temu mieszkał król, jego synowie, córka Eliza i - jak to w bajkach bywa - zła macocha. Na scenie pojawiają się bohaterowie. A później - historia o tym, jak miłość siostry do zaklętych w dzikie ptaki braci, jej poświęcenie i ciężka praca dokonały cudu. Zły czar prysnął i wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Baśń została bardzo zgrabnie przeniesiona na scenę przez Janusza Szydłowskiego, który podjął się trudnego zadania. Uwierzył, że w niecałe trzy miesiące uda mu się przygotować spektakl z amatorami. - To wyzwanie dla każdego reżysera - mówił wzruszony po niedzielnej premierze. - Ja miałem jeszcze jedną przeszkodę. Moi amatorzy w większości nie widzą. Praca z nimi nauczyła mnie cierpliwości i pokory.

Nad realizacją przedsięwzięcia stowarzyszenie Scena Moliere pracowało wraz z dwudziestoosobową grupą niewidomych i niedowidzących aktorów amatorów. Wszystko odbyło się w ramach projektu "Niepełnosprawny artysta", dofinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

- Organizacje zajmujące się pomocą osobom niewidomym niezbyt chętnie reagowały na nas, albo nie reagowały w ogóle - opowiada Agnieszka Kotarba, koordynatorka przedsięwzięcia. - Znalazło się jednak 20 osób, które zdecydowały się na przygodę z teatrem i teraz mogą być z siebie dumne - dodaje.

Dumny jest również reżyser, który przyznaje, że pierwsze dni były dla niego trudne. - Aktorzy nie widzieli tekstu ani sceny - wspomina początki pracy nad "Dzikimi łabędziami" Janusz Szydłowski. Ale zagrali. I to naprawdę pięknie. Dla wielu z nich był to pierwszy kontakt z teatrem, wielka przygoda i możliwość udowodnienia sobie, że mogą stworzyć coś pięknego, co innym sprawi odrobinę przyjemności.

- Zagrałam dzisiaj trochę ze złością, niewidomych nikt nie zauważa - tak jak byśmy nie istnieli. Mało kto się nami interesuje - mówi drżącym ze wzruszenia głosem Wanda Mizik (wróżka). - A my tak samo chcemy uczestniczyć w życiu, chcemy, aby nas nie dyskryminowano w urzędach, nie oszukiwano w sklepie. Jesteśmy tacy sami jak wszyscy - dodaje.

Stowarzyszenie Scena Moliere działa od kilku lat. Wspólnie z osobami niepełnosprawnymi i dla nich organizuje wernisaże, spektakle teatralne, koncerty, kabarety. Cel jest jeden: integracja osób niepełnosprawnych ze społecznością lokalną, zmiana postaw wobec nich oraz ułatwienie rehabilitacji. "Dzikie łabędzie" będzie można obejrzeć jeszcze dzisiaj i 8 stycznia w samo południe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji