Artykuły

Udany powrót sztukmistrza

Jan Szurmiej ma szczególny sentyment do "Sztukmistrza z Lublina". Osiemnaście lat temu inscenizacja utworu okazała się udanym debiutem reżyserskim, który otworzył przed nim sceny muzyczne w całej Polsce. Dziś znów postanowił zmierzyć się z legendą tamtego magicznego spektaklu.

Trzeba przyznać, że i tym razem stworzył przedstawienie urzekajce widowiskowością. Długo pozostają w pamięci songi Agnieszki Osieckiej do muzyki Zygmunta Koniecznego, które znakomicie wpisują się w klimat powiśeci-moralitetu żydowskiego noblisty.

Kiedy przyglądamy się postaci tytuowego bohatera Jaszy Mazura, widzimy, jak wiele ma w sobie zarówno z Singera, jak i samego Szurmieja. Zwaszcza wtedy, kiedy mówi o poszukiwaniu tosamości narodowej i kulturowej.

Sztukmistrza gra Maciej Tomaszewski, który wcielił się w niego także przed 18 laty. Taki powrót bywa ryzykiem. W tym wypadku okazał się jednak cakowicie uzasadniony. Widać, że aktor dojrza do tej roli. Jego Jasza nie stracił nic ze swej zręczności; z równą łatwością jak dawniej chodzi po linie, żongluje i zgłębia tajniki czarnej magii. Na swoje życie patrzy jednak z perspektywy dojrzaego czowieka. Jest w nim więcej smutku i rozgoryczenia. Dopiero teraz jest naprawdę przejmujący.

Szurmiej odżegnuje się od określenia "Sztukmistrza..." mianem musicalu. Trzeba jednak przyznać, że warstwa widowiskowa i muzyczna jest jego najsilniejszą stroną. Długo pamiętamy jedną z pierwszych scen spektaklu: pieśń "Grajmy Panu" odśpiewaną w blasku szabasowych świec przez Kantora i Chasydów (znakomity Marek Baata i zespół Rampy). Właśnie ten obraz wprowadza widza w świat żydowskich obrzędów. Pięknie brzmią mądrości Cadyka wypowiadane przez Jerzego Kamasa.

Agnieszka Osiecka napisała do tego spektaklu piosenki, które potem zaczęły żyć wałsnym życiem. Tak było chobćy z utworem "Oczy tej maej". Sdziem, e po fascynujcych interpretacjach Anny Szaapak i Magdy Umer nic nie jest w stanie mnie zaskoczy. A jednak gdy usyszaem Dorot Osisk, zmieniem zdanie. Jej wykonanie to prawdziwy

"Oczy tej małej", pieśń kataryniarki w wykonaniu Doroty Osińskiej to jeden z najpiękniejszych i najbardziej przejmujących utworów spektaklu; majstersztyk. Osińska opowiada historię zakochanej i porzuconej dziewczyny z niezwykym przejęciem. Jest w jej opowieści wielkie uczucie i cakowita bezradność. Przejmująca skarga zranionej, kruchej istoty, dla której miłość była jedyną treścią i jedynym sensem życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji