Artykuły

Teatr zawsze posługuje się formą

W niedzielę [30 maja], dokladnie w 30. rocznicę premiery " Wyzwolenia" Wyspiańskiego w reżyserii Konrada Swinarskiego, na Dużej Scenie Starego Teatru odbędzie się premiera " Wyzwolenia ". Reżyseruje Mikołaj Grabowski

W niedzielę [30 maja], dokladnie w 30. rocznicę premiery " Wyzwolenia" Wyspiańskiego w reżyserii Konrada Swinarskiego, na Dużej Scenie Starego Teatru odbędzie się premiera " Wyzwolenia ". Reżyseruje Mikołaj Grabowski

JOANNA TARGOŃ: Co jest dla Pana żywe w "Wyzwoleniu"?

MIKOŁAJ GRABOWSKI: Najżywszy jest oczywiście teatr, w który Wyspiański się wdarł, który bardzo ciekawie analizował. Robiąc ten spektakl, trzeba podążać za Konradem, który wszedł do teatru. To dziwny, tajemniczy scenariusz, w którym autor proponuje aktorom opowiadanie o sobie samych. Kiedy Muza mówi: "grajmy komedię delFarte", aktorzy wymyślają sobie postaci. Robią to nie tylko dla popisu formy, celebrowania swojego aktorskiego kunsztu, raczej dla opowiedzenia o sobie samym tego, czego nie mogą opowiedzieć, grając "zadane" przez teatr role. Dziwna sytuacja - aktor mówi w tym wypadku, że nie chce być aktorem, i w tym samym momencie stwarza kreację z samego siebie. Zaprzecza swojemu istnieniu w teatrze i równocześnie go potwierdza. Wyspiański odkrył w aktorach tę podwójność. Bycia i niebycia w teatrze.

Kim jest Konrad?

- Konrad przychodzi z ulicy. Przychodzi, zastaje pewną sytuację, pewnych ludzi, chciałby odnaleźć się w nowym dla siebie świecie. "Co jakiś czas zjawia się człowiek, który nie może znieść tego, co jest" - mówi sam o sobie w rozmowie z maskami. Mówi: przepraszam, ale nie mogę się w tym, co mnie otacza, odnaleźć. Spróbujmy razem zweryfikować na nowo pojęcia, które dokoła nas istnieją. Od początku: posłannictwo, chrystuso-wość, Wawel, rola poezji itd. Co możemy odrzucić, a co musimy zachować. Dla Konrada nie ma świętości. Szarpie, dotyka tego, czego nie chcemy dotykać, bo jest nam z tym dobrze. To nie jest tylko problem Polaka, ale problem człowieka. Polak to tylko marka, znak, znak firmowy. Człowiek nie jest znakiem flr,-mowym, jest znakiem samego siebie. Konrad nie może dotrzeć do aktorów - bo oni, tworzący tę zamkniętą enklawę, są przede wszystkim aktorami, apo-tem dopiero ludźmi. I to jest jego klęską.

Oni budują mu teatr stary, a on chce teatru nowego. Co to dla Pana znaczy?

- Teatr zawsze posługuje się formą. Nie ma teatru bez formy. Konrad oczywiście widzi, że został w pewnym momencie wmanipulowany w określony teatr. I czy ten teatr byłby teatrem Kantora, Grotowskiego czy Jarzyny - zawsze jest to forma. Konrad nie walczy tu z teatrem starym, takim, jakim go widział Wyspiański - koturnowym, recytowanym. To jest walka z samym sobą, z tym, co się do nas doczepia, co nas formułuje, a tej walki nie wolno w imię własnego człowieczeństwa kończyć. Gdy się kończy przedstawienie, zamyka forma, Konrad doznaje klęski. Klęską jest przerwanie przedstawienia, przerwanie procesu walki.

W jakiej rzeczywistości osadził Pan "Wyzwolenie"? Spektakl Swinarskiego rozgrywał się w czasach współczesnych Wyspiańskiemu. A nie uwolni się Pan od porównań, bo Pańska premiera odbywa się dokładnie w 30. rocznicę premiery Swinarskiego.

- Ja jednak zbliżam się do współczesnego świata. Czasami mocniej, dosadniej, czasami nie. Nie jest to publicystyka, to mnie nie interesuje. Wyspiański chciał dnia dzisiejszego. Mówi: "Polskę współczesną twórzcie". Z tym zawołaniem Konrad wkracza w "Wyzwolenie". Rzeczywistość czasów Wyspiańskiego mnie nie interesuje, pewne postaci i sugestie są nieczytelne. Taki spektakl byłby zrozumiały dla paru osób. Nie odnoszę się do przedstawienia Konrada Swinarskiego; jest ono z innej epoki, politycznej i teatralnej. Od 1974 r. upłynęły lata świetlne i po co miałbym porównać swoje przedstawienie do tamtego? Przedstawienie Swinarskiego oglądałem wielokrotnie, przeżyłem bardzo mocno, było to jedno z moich największych uniesień teatralnych, ale to czas buduje przedstawienie.

To, że premiera jest 30 maja, to ukłon w stronę tradycji Starego Teatru i przedstawienia, które mną wstrząsnęło - byłem wtedy w wieku Konrada. A poza tym - nie można przecież każdej premiery w Starym odnosić do tych kilku wybitnych przedstawień z lat siedemdziesiątych.

Oprócz Jerzego Treli, który u Swinarskiego grał Konrada.

- Teraz gra Starego Aktora, który wypiera się teatru, nienawidzi go i wstydzi się, a równocześnie nie ma innych możliwości -jest tylko aktorem i tylko w teatrze może dożyć swoich dni. To sytuacja antykonradowska. Jest w tym pewna myśl - że ktoś, kto grał Hamleta albo Konrada, w końcu staje się Starym Aktorem i może spojrzeć na teatr z zupełnie innego punktu widzenia.

MIKOŁAJ GRABOWSKI

Aktor, reżyser, od 2002 r. dyrektor Starego Teatru. Pracował w wielu teatrach; a także grupach niezależnych. Specjalista od "teatru instrumentalnego" Bogusława Schaeffera. Uznanie przyniosły mu przede wszystkim spektakle oparte na dziełach Witolda Gombrowicza, polskiej literaturze XVIII i XIX wieku ("Opis obyczajów", "Pamiątki Soplicy", "Listopad") oraz współczesnych sztukach Tadeusza Stobodzianka ("Obywatel Pekoś", "Prorok llja").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji