Artykuły

Czechow w Iwaszkiewiczu

- Ustaliliśmy z aktorami na próbach, że robimy "Czechowa w Brazylii". Ta Brazylia jest tu szalenie istotna, w innych okolicznościach przyrody ta historia by się nie zdarzyła. Duszność tego miejsca ma wpływ na bohaterów - mówi Marcin Hycnar przed premierą "Opowiadania brazylijskiego" w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Znany aktor, którego w Teatrze Narodowym oglądaliśmy m.in. w "Tangu", "Ślubach panieńskich", "Bezimiennym dziele", "Królowej Margot" czy "Pożegnaniach", tym razem pokaże się tu w nowej, ważnej dla siebie roli. Jest reżyserem "Opowiadania brazylijskiego" (na zdjęciu scena z próby) Jarosława Iwaszkiewicza. Premiera w sobotę.

ROZMOWA Z MARCINEM HYCNAREM, reżyserem spektaklu

Dorota Wyżyńska: W "Opowiadaniu brazylijskim" Iwaszkiewicza szuka pan Czechowa?

Marcin Hycnar: Tak, to prawda. To zresztą jeden z głównych powodów, dla których zdecydowałem się przenieść "Opowiadanie brazylijskie" na scenę. Byłem na pierwszym roku studiów reżyserii w Akademii Teatralnej, miałem przygotować na egzamin adaptację wybranego opowiadania i wtedy Bożena Suchocka podsunęła mi właśnie ten tekst. Zdecydowałem się w końcu na inny, bo "Opowiadanie brazylijskie" ze względów obsadowych było trudne do zrealizowania w szkole - rozpiętość wieku między bohaterami jest spora, ze studentami byłoby to niewiarygodne - ale wiedziałem, że muszę kiedyś do tego tytułu wrócić. Już wtedy uderzył mnie ten Czechow ukryty między wierszami. Było dla mnie zastanawiające, że nikt nie zwrócił na to uwagi. Szukałem choćby jednej wzmianki w tekstach krytycznoliterackich. Dopiero po jakimś czasie, jak zagłębiłem się w dziełach samego Iwaszkiewicza, trafiłem na fragment, w których autor "Panien z Wilka" sam się do tego przyznał. Zwierzał się w dziennikach, że wychodzi mu taka trochę czechowowska historia.

Na czym to polega? Odnajduje pan wątki, tematy z utworów Czechowa?

- Są tu wyraźne nawiązania do dramaturgii rosyjskiego autora i jego bohaterów. Wątki, tematy choćby z "Trzech sióstr". Tęsknota za krajem, do którego chciałoby się wrócić, ale nie starcza nam odwagi, by podjąć się tego. Ale przede wszystkim czuje się to w klimacie i nastroju. Staramy się ten czechowowski klimat wydobyć w spektaklu. Autor "Mewy" pisał, że te jego sztuki są komediami. "Opowiadanie brazylijskie" też jest przepełnione takim specyficznym humorem. To mieszanka międzyludzkich relacji, zawiłości, niespełnień, pragnień, które się odzywają, na chwilę dajemy im ujście, ale na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie za nimi pójść. A w tle jest Brazylia.

- Ustaliliśmy z aktorami na próbach, że robimy "Czechowa w Brazylii". Akcja rozgrywa się w Brazylii w 1949 r. Inteligencka rodzina polskich emigrantów wciąż zmienia miejsca pobytu wraz z kolejnymi kontraktami ojca inżyniera. Żyją w ciągłym zawieszeniu, rozważając plany powrotu do kraju i tęskniąc za stałym domem.

Ta Brazylia jest tu szalenie istotna, w innych okolicznościach przyrody ta historia by się nie zdarzyła. Duszność tego miejsca ma wpływ na bohaterów. Flora i fauna tworzą specyficzny klimat. Piękne, egzotyczne otoczenie, upał wyzwalają pragnienia i emocje. Oczywiście, to co można było opisać, nie tak łatwo jest pokazać na scenie. Staramy się oddać to światłem, muzyką.

Istotną rolę pełnią tu zwierzęta, symboliczną. Rozmawiałem z panią Marią Iwaszkiewicz, która opowiadała, że jej tata czytając w Stawisku fragmenty sceny ze zwierzętami, sam płakał.

To pierwszy spektakl w pana reżyserii w Narodowym - teatrze, do którego zespołu aktorskiego należy pan od kilku lat. Nad "Opowiadaniem brazylijskim" pracuje pan ze swoimi kolegami. Proszę opowiedzieć, kiedy aktor Marcin Hycnar zdecydował się na studia reżyserii i dlaczego?

- Amatorsko reżyserią zajmowałem się jeszcze przed moimi studiami w Akademii Teatralnej. Pisałem sztuki, reżyserowałem i grałem w grupie teatralnej z Tarnowa, skąd pochodzę. Kiedy po maturze miałem wybrać kierunek studiów, zdecydowałem się na aktorstwo. Ale po latach zatęskniłem trochę za reżyserią. Pamiętam dialog ze spektaklu "Lulu na moście" w Teatrze Dramatycznym. Bohaterka grana przez Joanną Szczepkowską, która była aktorką i tak jak ja zajęła się reżyserią, na pytanie dlaczego to zrobiła, odpowiada: "Z próżności". Bo jako aktorka mogła występować tylko w bajkach innych ludzi, a jako reżyserka może tworzyć własne bajki. Coś w tym jest. Ta szalona wolność w doborze tego, co się robi w teatrze, kiedy ma się wpływ na wszystko od wyboru obsady po wymyślanie najtrudniejszych szczegółów inscenizacji, daje niezwykłą frajdę. To ogromna odpowiedzialność, ale też sprawdzian własnej wyobraźni.

A jeśli chodzi o pracę z kolegami... Miałem okazję przez te kilka sezonów w Narodowym dobrze ich poznać i to chyba pozwoliło mi stworzyć teraz obsadę idealną. Wiem, czego mogę od kolegów oczekiwać, kto co potrafi, komu wcześniej nie dano szansy, a w czym jest naprawdę dobry. Bałem się, że to będzie trudna relacja, kiedy młodszy kolega będzie mówił starszemu, co ma robić na scenie. Ale wszyscy są oddani i lojalni wobec mnie bez względu na wiek i doświadczenie. Czuje się, że gramy do jednej bramki, że aktorzy wierzą w to, co robimy.

Teatr Narodowy: "Opowiadanie brazylijskie" Jarosława Iwaszkiewicza. Adaptacja i reżyseria: Marcin Hycnar, scenografia: Agnieszka Zawadowska, muzyka: Michał Lamża, ruch sceniczny: Liwia Bargieł, reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski. Prapremiera w sobotę 28 marca na scenie przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji