Artykuły

Wielkie mity na scenie

"Oratorium Pytyjskie" w reż. Włodzimierza Staniewskiego Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice - pokaz w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Występ Gardzienic jest świętem, bo spektakle są jak katharsis.

W Gardzienicach biło zawsze źródło prawdziwego teatru. Włodzimierz Staniewski, uczeń Jerzego Grotowskiego, wraz z grupą zapaleńców stworzył coś, co określane jest mianem eksperymentalnego teatru antropologicznego.

Codzienne treningi to nie tylko chęć utrzymania niezwykłej sprawności ruchowej, muzykalności związanej z gestem i ruchem. To przede wszystkim odblokowanie tkwiących w każdym z nas ograniczeń oraz budowanie relacji z drugim człowiekiem. Każdy spektakl to przykład pełnego zestrojenia grupy artystów w jeden organizm.

Widać to doskonale w prezentowanym właśnie w Teatrze Polskim w Warszawie "Oratorium pytyjskim". Staniewski sięgnął tu do "Przykazania mędrców z Delf". Pochodzące z VI wieku przed Chrystusem sentencje przypominają najprostsze mądrości: "Poznaj samego siebie" czy "Podążaj za bogami". Wszystkie one wyświetlane na monitorach ilustrowane są ekspresyjnym tańcem i pantomimą. Te nawoływania, prośby, przestrogi czasem litanijne zaklęcia brzmią niemal jak dekalog Mojżesza. I choć - jak mówił "Rzeczpospolitej" tuż przed premierą Staniewski - nie pretendowały do słów przekazywanych przez jakiegokolwiek boga, uczą szacunku i posłuszeństwa wobec boskiej mocy.

"Oratorium pytyjskie" to niezwykle zespolenie tańca, gestu i słowa z graną na żywo muzyką. Przykład teatru, który wciąga, inspiruje, zachwyca dynamiką i siłą przekazu. Trudno nawet wymienić poszczególnych artystów, bo to jak zwykle u Staniewskiego kreacja zbiorowa.

Tak charakterystyczny dla widowisk gardzienickich artystów dialog z tradycją obecny jest także w drugim spektaklu, czyli "Ifigenii w T". Tu akurat mamy niezwykle silny dialog ze współczesnością.

Wyprawa młodych Greków do Taurydy to podróż do krainy, gdzie składa się ofiary Artemidzie. Jedną z ofiar miała być Ifigenia. Artemida ocaliła ją jednak i uczyniła swoją kapłanką.

Staniewski, sięgając do mitu Ifigenii zaczerpniętego z tragedii Eurypidesa, zestawia go ze wschodnioeuropejskim chrześcijaństwem. Fotografie posągów Artemidy, zwłaszcza jej słynnego wizerunku czczonego w Efezie, przeplatają się z tradycją nam bliską, czyli kultem częstochowskiej Madonny. Staniewski, nie wiedzieć czemu, sięga jednak dalej i w opowieść wplata tematy współczesne: kolejne Rzeczypospolite i katastrofę smoleńską. To, co było siłą przekazu Gardzienic, czyli ponadczasowe, uniwersalne mity, ustępuje miejsca doraźnej publicystyce. Na to szkoda teatru. Takiego teatru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji