Artykuły

Kiedy laleczka staje się kobietą

"Baby Doll" Tennessee Williamsa w reż. Barbary Wiśniewskiej w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Niewystawiana w Polsce "Baby Doll" w stołecznym Studio potwierdza, że nadal warto sięgać po sztuki Tennessee Williamsa.

Twórczość tego XX-wiecznego amerykańskiego dramaturga przeżywa na polskich scenach renesans. W Opolu grana jest z powodzeniem "Szklana menażeria", w stołecznym Ateneum - "Tramwaj zwany pożądaniem", a "Kotka na rozpalonym dachu" trafiła na scenę Narodowego.

"Baby Doll" (w nowym tłumaczeniu Jacka Poniedziałka) to napisana pod koniec lat 40. jednoaktówka "27 wagonów pełnych bawełny", która posłużyła jako scenariusz filmowy dla Elii Kazana. Tak powstał w 1956 r. film "Baby Doll".

Tak jak w innych sztukach Williamsa, pojawia się tu temat osamotnionej, wrażliwej jednostki miażdżonej przez społeczeństwo. Williams zawsze stawał po stronie okaleczonych, tych, którzy nie potrafią poradzić sobie z życiem.

Klęska jego bohaterów, często targanych namiętnościami, wynika z ich odrębności, nieprzystosowania do brutalnego świata. I tak jest w "Baby Doll".

Oto 19-latka wolą ojca została wydana za niemal dwukrotnie starszego plantatora bawełny. W umowie napisano jednak, że związek zostanie skonsumowany dopiero, gdy ona skończy 20 lat. Wówczas stanie się całkowicie podległą mężowi. W Studio ich wzajemne relacje pokazane są w sposób symptomatyczny. Baby Doll grana przez Martę Juras jest jak mała dziewczynka mieszkająca w pokoiku lalek. Trochę jak w szklarni, a może bezpiecznej klatce, do której nie ma dostępu mąż.

Baby Doll ma świadomość, że czas bezpieczeństwa za chwilę się skończy, ale nie zamierza poddać się bez walki. Coraz bardziej świadoma swej seksualności chce zburzyć patriarchalny porządek. Mieć prawo wyboru. Zwłaszcza że pojawia się inny mężczyzna (Michał Żurawski), znacznie młodszy i atrakcyjniejszy od narzuconego męża.

Spektakl w Studio udowadnia, że utwór Williamsa sprzed ponad pół wieku nie stracił na aktualności. Debiutantka Barbara Wiśniewska wyreżyserowała go ze starannością i precyzją, ze scenografką Natalią Kitamikado stworzyła bliski Williamsowi świat kipiący od ludzkich uczuć i namiętności.

Marta Juras, o niepokojąco marzycielskich oczach, oddała złożoność tytułowej bohaterki, subtelnej i wrażliwej, która jednak potrafi walczyć o prawo do miłości i decydowania o własnym losie. Ciotka (Katarzyny Herman) to ktoś bliski Blanche z "Tramwaju zwanego pożądaniem". Mąż (Miłogost Reczek) to pełnokrwisty samiec, który z lubością dogląda schwytanej zwierzyny, a Michał Żurawski świetnie ukazał rozdarcie typowego macho trafionego nieoczekiwanie strzałą Amora.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji