Artykuły

Kielce. Byt Teatru Żeromskiego zagrożony?

W kinie handluje się wędlinami, w teatrze - ubraniami. Czy tak ma wyglądać kielecka kultura? O kłopotach własnościowych kieleckiego teatru wiadomo od dawna. Dotychczas mówiło się o tym raczej w wąskim gronie.

W minioną sobotę [24 grudnia], dyrektor Piotr Szczerski [na zdjęciu] tuż przed premierą wygłosił ze sceny dramatyczną deklarację:

- Obchodzimy rocznicę 60-lecia teatru i 126-lecia działalności sceny w Kielcach. Obroniłem teatr przed przeprowadzką do Kieleckiego Centrum Kultury i teraz też nie pozwolę, by stało mu się coś złego, by stracił choćby metr kwadratowy.

Czy rzeczywiście byt kieleckiego teatru jest zagrożony? Piotr Szczerski uważa, że sprawa jest poważna - zaledwie 60 proc. nieruchomości przy ulicy Sienkiewicza 32, w której mieści się placówka, znajduje się w rękach jej organu prowadzącego, czyli samorządu wojewódzkiego. Reszta to własność osób prywatnych, z czego ponad połowa została wykupiona od przedwojennych właścicieli przez kieleckie małżeństwo M., które w części budynku teatralnego prowadzi sklep z odzieżą. Wiadomo, że cały czas wykupują oni kolejne udziały w nieruchomości.

- W porównaniu z tym, co posiadaliśmy dwa lata temu, nasz stan

posiadania się zwiększył - deklaruje pan M. Małżeństwo M. uważa, że w teatralnej nieruchomości należy mu się powierzchnia adekwatna do posiadanych udziałów.

- Złożyliśmy zarządowi województwa propozycję i czekamy na odpowiedź - mówi pan M. Jaka to propozycja, nie chce zdradzić, zasłaniając się tajemnicą handlową. Wiadomo jednak, że państwo M. chcą przejąć na własność cały parter budynku przy ulicy Sienkiewicza 32 (w którym obecnie mieści się impresariat), piwnice (znajduje się tam kawiarnia "Dziurka"), szatnie oraz część zabudowań w podwórku. Deklaruje także pomoc w założeniu księgi wieczystej, czego do dziś nie udało się zrobić.

- To jest teatr, nie przystoi, by handlowano tu ubraniami. Tu, gdzie jest teraz sklep, powinna być mała scena - denerwuje się Piotr Szczerski. Według niego samorząd województwa musi walczyć o cały budynek teatru, dowodząc, że przez okres powojenny tylko skarb państwa łożył na jego utrzymanie i wszelkie remonty. Tę kwestię ma rozstrzygnąć wojewoda świętokrzyski. - Jeśli nie uda się tego przeforsować, to trzeba od państwa M. wykupić wszystkie udziały - dodaje Piotr Szczerski. Problem jednak w tym, że małżeństwo M. nie zamierza niczego sprzedawać.

- To nie wchodzi w rachubę. Dziś w tym budynku jest teatr, a za kilka lat może go nie być. A własność to własność - tłumaczy pan M., deklarując jednocześnie, że nie zamierza przeszkadzać w funkcjonowaniu kieleckiej sceny. Wręcz przeciwnie - chce ją wspierać.

Jacek Kowalczyk, członek zarządu województwa świętokrzyskiego nie kryje niesmaku: - Jako obywatela Kielc oburzają mnie słowa, że teatru może nie być. To właśnie on pozostanie, a ludzie przeminą - mówi i dodaje, że jest przeciwny negocjacjom z państwem M. - Damy im palec, czyli pomieszczenia kawiarni Dziurka, a za chwilę zażądają całej ręki. Może niektórym się to podoba, że w teatrze handluje się ubraniami. Mamy przecież już kino, w którym kupuje się wędliny. Ale naszej zgody na to nie ma.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji