Artykuły

Teatr Wilama Horzycy prosi o pomoc całą kulturalną Polskę

Aktorzy Horzycy: - Jeśli nasza sytuacja szybko się nie rozwiąże, praca teatru jest zagrożona. A marszałek nie chce z nami rozmawiać! - Takiego złamania standardów i dobrych obyczajów w kulturze nigdy jeszcze nie było - powiedziała ostro Jadwiga Oleradzka podczas wczorajszego spotkania w teatralnej Wejściówce - relacja Kariny Obary w Gazecie Pomorskiej.

Środowisko artystyczne nie odpuszcza. Po unieważnieniu konkursu na dyrektora teatru Horzycy przez marszałka Piotra Całbeckiego, coraz więcej osób z Polski podpisuje się pod petycją uznania opinii komisji, która rekomendowała na to stanowisko Romualda Wiczę-Pokojskiego. Aktorzy wysłali też list do minister kultury sprzeciwiając się takiemu postępowaniu marszałka. Pod protestami podpisali się wybitni ludzie teatru, m.in. Jak Klata i Jan Englert. - Marszałek konkurs unieważnił, a opinię komisji, w składzie której znaleźli się eksperci, zignorował - oburzają się aktorzy. - Tak się nie robi. Nasz teatr jest w poważnym kryzysie. Nowy dyrektor nie będzie miał czasu, aby przygotować repertuar na kolejny sezon. Nie zdoła też zorganizować festiwalu Kontakt, jednego z najważniejszych w kraju!

Wczoraj aktorzy Horzycy i sympatycy teatru gorąco dyskutowali o swoim losie w przyteatralnej "Wejściówce". Szukali rozwiązań, jak skłonić marszałka Piotra Całbeckiego, aby spotkał się z nimi i porozmawiał. Na spotkanie nie przyszedł nikt z urzędu marszałkowskiego. Była za to odchodząca we wrześniu, obecna dyrektor Jadwiga Oleradzka [na zdjęciu].

- Takiego złamania standardów i dobrych obyczajów w kulturze nigdy jeszcze nie było - powiedziała ostro Jadwiga Oleradzka. - Jeśli zdaniem marszałka rekomendowany przez komisję nowy dyrektor nie jest w stanie zrealizować wizji, jaką wobec teatru ma marszałek, to Piotr Całbecki powinien bez konkursu (a ma taką możliwość) rekomendować minister kultury swojego kandydata na to stanowisko. Z tej całej sytuacji wynika, że urząd marszałkowski nie miał żadnej wizji, bo przecież posłużył się przy wyborze kandydata na dyrektora komisją fachowców. Czy ta komisja była tylko dekoracją?

Sytuacja teatru nie wygląda najlepiej. Najpóźniej w czerwcu dyrektor powinien zaprezentować zespołowi nowy repertuar. Obecna dyrektor tego nie zrobi, bo przecież ma odejść. Poza tym trzeba podpisać umowy z aktorami, którym kończą się angaże. Do 10 listopada teatr musi też złożyć grant ministerialny, aby otrzymać pieniądze na festiwal Kontakt. - Nawet jeśli teraz zostałby wybrany nowy dyrektor, nie jest w stanie pozyskać przynajmniej dziewięciu pozycji zagranicznych, aby Kontakt się odbył. No bo jakim cudem? - pytała retorycznie dyrektor Oleradzka.

Marszałek ma teraz dwa wyjścia - podsumowali uczestnicy spotkania. Albo ogłosi nowy konkurs, albo wystąpi do minister kultury, aby obecna dyrektor mogła kontynuować pracę do czasu wybrania swojego następcy. Tak czy inaczej atmosfera w teatrze do pracy dobrze nie nastraja. - Boimy się, że to się odbije na teatrze - mówili z żalem aktorzy. - To nie jest tak, że my chcemy wybrać sobie dyrektora. Chcemy jedynie, aby władza podchodziła do nas, aktorów, z szacunkiem, rozumiejąc, że musimy wiedzieć, na czym stoimy i w którą stronę idziemy. Tymczasem nie możemy nawet liczyć na jej obecność w dyskusji o toruńskim teatrze. Trudno oprzeć się wrażeniu, że to arogancja ze strony urzędników.

Marszałek nie jest zobligowany żadnym terminem, aby ogłosić nowy konkurs. Przez tydzień nie będzie go w Toruniu. - Nie damy o sobie zapomnieć - zapowiadają aktorzy. Zamierzają dotrzeć bezpośrednio do premier Ewy Kopacz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji