Artykuły

Samotny w nieprzyjaznym świecie. Matteo de Monti, odtwórca roli Wozzecka

Jacek Marczyński: Kim dla pana jest Wozzeck?

Matteo de Monti - To pytanie stawiam sobie przed każdą kolejną inscenizacją, w której biorę udział. Partyturę "Wozzecka" kupiłem sobie w 1987 roku i ciągle znajduję w niej coś nowego. Ta premiera będzie jednak dla mnie szczególnie trudna. Po raz pierwszy nie gram żołnierza, zmuszonego do wojskowego drylu, Wozzeck jest fryzjerem, a przede wszystkim społecznym outsiderem. Człowiekiem szalonym, ale żyjącym w zwariowanym świecie, z wyraźnym odniesieniami do współczesnej Polski. Nie jest tak, że on jeden jest dobry, wszyscy inni zaś źli. Ponadto z Krzysztofem Warlikowskim odrzuciliśmy całą sentymentalną otoczkę. On chce przedstawić świat znacznie bardziej skomplikowany, świat ludzi przegranych, w których nie ma zwycięzców. I na tym polega tragiczny wymiar "Wozzecka", mimo że zawiera on wiele komediowych momentów, choćby w muzyce, która chwilami brzmi, jakby była ilustracją do filmów Walta Disneya.

Lubi pan tę samą postać odczytywać na wiele sposobów?

Bardzo. Wozzeck jest pod tym względem szczególnie wdzięcznym bohaterem, bo nie ma jednego klucza do jego duszy. To moja ulubiona rola. Praca w Polsce jest jednak dla mnie szczególnie emocjonująca. Utwór Berga opowiada przecież także o kimś, kto jest nieakceptowany przez społeczną większość, gdyż należy do mniejszości. Wychowywałem w bardzo tolerancyjnej rodzinie, w kraju tak otwartym dla innych, jakim jest Holandia. Ale okazuje się, że mimo iż od dziecka uczy się nas owej otwartości, gdzieś głęboko drzemią w nas rozmaite uprzedzenia. W Warszawie pracuję z ludźmi otwartymi i przyjaznymi, ale początkowo czułem się trochę jak bohater, w którego się wcielam: byłem samotnym outsiderem w obcym, jak mi się wydawało, świecie. To było bardzo pouczające doświadczenie, wspaniała dla mnie lekcja.

Uważa pan, że "Wozzeck", powstały 80 lat temu, to już klasyka, czy też dzieło wciąż nowoczesne?

Dla warszawskiej publiczności może okazać się utworem nowatorskim. Ale kiedy wsłuchamy się w muzykę, dostrzeżemy, jak bardzo jest melodyjna. Na tle awangardy, która zawojowała świat pół wieku temu, brzmi nobliwie. Berga można porównać do Picassa. Obaj kiedyś bulwersowali swą nowoczesnością, dziś dostrzegamy w ich twórczości piękno, ale już mające urok przeszłości.

A z wokalnego punktu widzenia rola jest trudna?

Tak. Wymaga śpiewania zarówno bardzo lirycznego, jak i dramatycznego, a także umiejętności tego, co nazywa się po niemiecku: Sprachgesang, czyli poruszania się na granicy śpiewu i mowy. W Warszawie dochodzi jeszcze dodatkowa trudność: robimy przedstawienie na dużej scenie, skąd głos nie tak łatwo dociera do widzów. Tymczasem jest tu wiele fragmentów o kameralnym wręcz charakterze, który trzeba zachować, a dodatkowo sam tekst jest niesłychanie ważny.

***

Matteo de Monti - baryton urodzony w Amsterdamie. Występował w całej Europie, znany jest z bogatego repertuaru - od Mozarta do muzyki współczesnej, która w ostatnich latach stała się jego specjalnością. Wielu kompozytorów jemu dedykowało swe utwory. Szczególne uznanie przyniosła mu rola Wozzecka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji