Artykuły

O tym, co było największym sukcesem w tegorocznej działalności, i o planach na rok 2006 mówi Maciej Korwin, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni:

Co nam się udało w mijającym roku? Z pewnością premiery. Moim zdaniem liczne i ciekawe, a co najważniejsze: różnorodne. Przypomnijmy: w styczniu musical "Pięciu braci Moe" w reżyserii Olafa Lubaszenki z doborową obsadą. Potem "12 ławek" [na zdjęciu] Jarosława Stańka - pierwszy polski sceniczny projekt hiphopowy, który zebrał znakomite recenzje i stał się dużym wydarzeniem na naszym rynku muzycznym i teatralnym . W lipcu zaprezentowaliśmy musical o siostrach zakonnych "Siostrunie" (premierę zaplanowaliśmy na początek kwietnia, ale ze względu na śmierć Papieża przełożyliśmy na lipiec), który cieszy się ogromną frekwencją, bilety schodzą jak ciepłe bułki. I wreszcie czerwcowy Bruk Festiwal - Międzynarodowy Festiwal Hiphopowy, który był pokłosiem sukcesu "12 ławek". Zwieńczeniem roku była polska prapremiera inspirowanej legendarną "Kolędą-Nocką" najnowszej sztuki Ernesta Brylla do muzyki Zygmunta Koniecznego "Przejście przez morze. Kolęda" - moim zdaniem nietuzinkowe wydarzenie artystyczne, z którego jestem dumny. I ja miałbym narzekać na 2005 rok? Miałbym tylko jeden kłopot, jak tu wybrać najlepsze spośród tych przedsięwzięć. Bo jak tu porównać "12 ławek" z "Przejściem przez morze. Kolędą"? albo "Pięciu braci Moe" z "Siostruniami"?

Plany na 2006 r.

Niektóre są już skrystalizowane, o innych jeszcze za wcześnie mówić. Z nowymi tytułami ruszamy już w styczniu, na Małej Scenie przygotowujemy spektakl muzyczny w reżyserii Andrzeja Ozgi "Dziś wieczorem: Lola Blau" o żydowskiej dziewczynie - gwieździe kabaretu. W lutym też na Małej Scenie premiera "Być jak Marilyn" w reżyserii Bernarda Szyca, rzecz o Marilyn Monroe, oczywiście. W kwietniu planujemy musical "Footloose, wrzuć luz" na Dużej Scenie, który przygotowujemy wspólnie z Jarosławem Stańkiem. Dowiedziałem się właśnie, że w Stanach kończą kręcić ekranizację "Footloose", więc będziemy mieli podobną sytuację, jak przy "Evicie" i "Chicago", kiedy nasze premiery niemal zbiegły się z premierami kinowymi tych tytułów. Marzy mi się też musical "Jekyll and Hyde", którego w Polsce jeszcze nikt nie wystawiał. Ale ponieważ na razie jestem na etapie starań o udostępnienie praw autorskich, więc ten punkt repertuaru jeszcze stoi pod znakiem zapytania. Natomiast latem planujemy drugą edycje Bruk Festiwalu.

Kolejne moje plany dotyczą budynku teatru. Pomału przygotowujemy się do rozpoczęcia prac nad jego rozbudową, mamy już pewne pomysły i nadzieje na pieniądze z programów unijnych. Koniecznie trzeba teatr unowocześnić i powiększyć, by mógł z powodzeniem pełnić funkcję centrum festiwalowego i konferencyjnego.

* * *

Komentarz Katarzyny Fryc:

W nowym roku życzę Teatrowi Muzycznemu góry pieniędzy na inwestycje i remonty, o które aż prosi się foyer i całe bez wyjątku zaplecze - od toalet po sekretariat i garderoby. Druga góra grosza przydałaby się pewnie na zakup licencji światowych szlagierów musicalowych. Choć do tych wydatków podchodziłabym ostrożnie - oczywiście, miło mieć w repertuarze takie hity ,jak "Chicago", "Jesus Christ Superstar" czy "Hair", ale najbardziej cenię ambitną rodzimą produkcję w wykonaniu Muzycznego (jak "Sen nocy letniej" Leszka Możdżera oraz "Opentaniec" i tegoroczne fantastyczne "12 ławek" Jarosława Stańka). Nawet ostatnią premierę "Przejścia przez morze. Kolędy" Brylla i Koniecznego, która nie jest, niestety, realizacją pozbawioną wad, uważam za wydarzenie istotne przede wszystkim jako głos w dyskusji nad polską współczesnością i podjęcie poważnego tematu przez teatr specjalizujący się w propozycjach rozrywkowych. Nakłaniałabym więc dyrektora Korwina, by teatr częściej podążał tą drogą. A najlepiej dwoma ścieżkami: polskich eksperymentów scenicznych (które w Muzycznym się udają, więc warto je kontynuować, poszukując nowych form w teatrze) i światowych hitów musicalowych, które z pewnością przyciągną widownię.