Artykuły

Radosna apokalipsa

Obserwuję teatralną działalność Janusza Wiśniewskiego z rosnącą radością: oto na na­szych oczach dokonuje się coś waż­nego i pięknego, a przede wszystkim naprawdę nowego.

Cztery miesiące temu pisałem w "Polityce" o pierwszym autorskim widowisku tego twórcy: "Panopticum la Madame Tussaud to rewia naszych obsesji ujawnianych i skry­wanych, uzasadnionych i urojonych. Nad całym widowiskiem ciąży jed­nak obsesja generalna, powodująca dekadencki nastrój, usprawiedliwia­jąca wiele przywołanych kontek­stów. Jest to obsesja totalnej zagła­dy, końca cywilizacji, nastania cza­sów barbarzyńskich". Nie zdziwiłem się więc wcale, gdy Teatr Nowy w Poznaniu zapowiedział premierę ko­lejnego widowiska Wiśniewskiego - "Koniec Europy".

"Koniec Europy" jest spektaklem absolutnie zaskakującym, znacznie poszerzającym możliwości interpre­towania artystycznego świata Janu­sza Wiśniewskiego. "Koniec Europy" należy do tych nielicznych przedsta­wień, które co prawda oszołamiają teatralnym pięknem, ale swe praw­dziwe życie rozpoczynają w duszach (czy jak kto woli - w umysłach) dopiero po wyjściu widzów z teatru. Wiśniewski nawiązuje do tradycji polskiego teatru "narracji plastycznej", bez żenady przyznaje się do fa­scynacji teatrem Tadeusza Kanto­ra, ale jednak tworzy rzecz zupełnie autonomiczną.

Silną stroną teatru Wiśniewskiego jest czytelność jego przesłania filo­zoficznego i intelektualnego, wyra­żonego w formie najbardziej teatral­nej - w postaci działań, skojarzeń, symbolów i strzępów dialogu. Kry­tyk "literacki" wyjdzie z Nowego w stanie całkowitej histerii, bo warstwa werbalna jest tu schizofreniczna i niedorozwinięta. A jednak my­ślowo "Koniec Europy" przewyższa wiele sztuk. Oto dowody.

Zaczyna się od panneau. Spiętrzeni za krzesłami ludzie i manekiny. Wi­dać obłąkane twarze staruszków-dzieci, poza nimi szereg szarych jak popiół żołnierskich postaci. Polowe plecaki, przerzucone przez ramię ka­rabiny, czapki szare jak twarze i twarze szare jak buty, bo twarze, czapki i buty równe tu mają role do odegrania. To nie cytaty, nie zapożyczenia. To hołd oddany na wstę­pie Tadeuszowi Kantorowi, twórcy "Umarłej klasy" i ,,Wielopola, Wielopola..." Bo oto "Koniec Europy" okazuje się dalszym ciągiem teatru Kantora. Nie żadnego konkretnego spektaklu; jest konsekwencją w ogó­le twórczości Kantora. Odważa cię powiedzieć konsekwentniej i wyraźniej to, co czaiło się już w "niemożnościach" Wielopola.

Kantor, w obu wielkich widowi­skach, ukazał dochodzenie do kultu­rowej bariery, do progu, na którym załamują się wielowiekowe etosy, ar­chetypy, zyskując nie znaną dotąd ostrość i intensywność, ale też umie­rając zarazem, przestają znaczyć. Wiśniewski przypomina tę konstata­cję i opowiada nam dalej.

A więc nadszedł koniec Europy! Archetypy i kulturowe etosy osta­tecznie utraciły sens, stary fascynu­jący świat odszedł, nie sposób tak żyć. Europa (czytaj: kultura, czytaj nawet: cywilizacja) nie ma racji by­tu. Apokalipsa? Jakaż jednak rado­sna, jakaż optymistyczna apokalipsa. Bo przecież to koniec Europy, a nie koniec świata! Bo przecież w tym widowisku nie popłakuje się, lecz w ekstazie wykrzykuje słowo-nadzieję: AMERYKA! Im większa radość na twarzach postaci tego dramatu, tym większy smutek Wiśniewskiego, bo taki on już ma dekadencki zwy­czaj: śmiechem zagłuszać bicie serca, a do prawdziwych łez dodawać czerwony nos clowna.

Stilke Junior (zaskakująca rola Jana Sternińskiego) biegnie więc ra­dośnie pokrzykując "Ameryka! Ameryka!", a tu dokonuje się praw­dziwy koniec Europy, inwentaryza­cja resztek kompleksów, rytuałów, symboli wywoływanych z imienia i nazwiska. Między sprzecznymi uczu­ciami pęta się jeszcze nadzieja, że to naprawdę tylko koniec Europy. Re­szta świata czeka...

Jeśli tak, to wyruszamy w podróż. Jeśli podróż, to walizka. Więc jest za­raz walizka. Piramida walizek. Ta piramida przestaje się składać z wa­lizek, zaczyna znaczyć sama w sobie. I budzić lęk. Jest wyniosła, obca, bez­względna. Jest grobowcem stabiliza­cji. Więc też podchodzą do niej zlęknieni kuzynka Frieda i kuzynka Re­beka, stryj Izmael, Moszełe Halperin. Czeka ich teraz wielkie wędrowanie, wielka bezdomność. Walizka jest przecież symbolem braku domu. Te­go się boją i już cichszym głosem, i już niepewnie pocieszają się: Ameryka! Ameryka!... Koniec Europy jest końcem domu, jest więc jednak końcem świata, choć świat nie przestanie istnieć.

Plugawa harmonistka wychodzi co jakiś czas z lewej kulisy. Spokojnie, flegmatycznie - jest pewna siebie. Sława Kwaśniewska wyraźnie podkreśla, że ona jest spoza tej tragedii. Nie jest Kassandrą wieszczącą klęskę, gdyż Kassandrą wiedziała, że klęska także ją zniszczy. Plugawa harmonistka rozkoszuje się wyśpiewywaniem wyroku, z wyraźną przyjemnością wymienia czego już wkrótce nie będzie.

Piramida z walizek zostaje wresz­cie rozebrana. Każdy ma już swój dowód bezdomności. Ale zanim odej­dą (do końca zresztą nie odchodzą, bo to odejście jest w rzeczywistości niemożliwe) przed naszymi oczyma przesuwa się pożegnalny korowód, dziwaczny koncert laureatów wszy­stkich dotychczasowych konkursów na wartości godne zachwytu.

Madame Smolenskin (Hanna Kulina) wypada w transie wielkiej skargi, lamentu jakże nam kulturowo bliskiego. Żona człowieka ze stygmatami (Żywila Pietrzak) prowa­dzi swego rozpiętego na przenośnym krzyżu męża, gubiąc wielkość symbolu w natręctwie hachsztaplerki. Ojciec (świetnie wystylizowany, pe­łen wewnętrznej dyscypliny Marian Pogasz) próbuje szukać ratunku w dokładności przestrzegania zniesio­nego rytuału. Kuzynka Frieda (deli­katnie, bez przerysowania zagrana przez Bronisławę Frejtażankę) szuka remedium na koniec w swej starości i niezmiennym pragnieniu, by być je­szcze starszą. Nauczyciel (wspaniała rola Michała Grudzińskiego) musz­truje małego Piotrusia, ucząc go po­słuszeństwa, pokory, zabijając wol­niutko, dusząc niedostrzegalnie ma­łego człowieczka, który zdrewnieje zanim pojmie, że jest w nim coś, co zdrewnieć nie powinno. Wreszcie Wiesiaw Komasa - Żołnierz, czyli człowiek zabity, chociaż jako żoł­nierz wciąż jeszcze żywy. I pomiędzy nimi, jak w cyrku, na okrasę między tresurą lwów a ekwilibrysty­ką na trapezie - clowni, komedian­ci.

Małpa Kiki i Wywoływacz (dwie najbardziej jędrne role przedstawie­nia w interpretacji Pawła Hadyńskiego i Janusza Michałowskiego) stroją miny, dowcipkują, z tyłka Kiki bucha ogień. Ta zabawa silniej­sza jest bowiem od lęku, a im lęk silniejszy, tym ona silniejsza i jest to zapewne ostatni argument Europy, ostatnia szansa i ostatnia klęska. Bo gdy wydaje się, że ta najprymitywniejsza witalność okaże się silniejsza od porządku, od religii, kultury i wojskowej siły, Wywoływacz nagle pożegna się z Kiki, zapowie jej ostatni numer i zejdzie ze sceny. Zostanie Kiki, która w końcu nie wie czy to był żart, czy i dla niej już tylko Ameryka! Ameryka!

Świat Janusza Wiśniewskiego dobrze określa stan naszych umysłów, ogłasza rejestr niemożności, których zawsze pełno. Kreatywność jego wyobraźni jest na tyle potężna, by ewokować historie opowiedziane tea­trem, ale także na tyle sugestywna. że nietrudno pojąć prawdziwy sens tego teatru. Jego bohaterem jest bo­wiem niezmiennie nasza świadomość poddana ciągłemu miażdżeniu, ciągłemu szantażowaniu "końcem". To, co dla Kantora jest konkluzją, dla Wiśniewskiego staje się inspiracją; co dla tamtego finałem, dla tego jest jednak (może wbrew deklaracjom, ale w zgodzie z intuicją i młodością) - początkiem.

To jednak, że wspaniała wizja Wi­śniewskiego mogła zostać zrealizo­wana w tak doskonałym kształcie, zawdzięcza reżyser dyscyplinie ze­społu Izabeli Cywińskiej, który jest chyba jedynym w Polsce naprawdę i bez przesady zespołem teatralnym.

W Poznaniu stała się rzecz bardzo ważna: pojawił się niezwykły, wy­bitny kreator teatru. Tymczasem pierwsza prezentacja "Panopticum" publiczności stołecznej, jaka miała się odbyć w ramach Warszawskich Spotkań Teatralnych, została odwo­łana. W dobie pełnych wielkich słów i ideałów dyskusji o koncepcji Tea­tru Rzeczypospolitej przypominam: dłużej czekać nie wolno! Także wi­dzom poza Poznaniem (a może i te­lewidzom?) należy się prawo poznawania tego, co wybitne. "Koniec Eu­ropy'' jest zaś widowiskiem wybit­nym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji