Artykuły

Pożegnanie Piotra Szczerskiego. Walczył, wzniecał, prowokował - dla dobra teatru

Mocno się wkurzał i mocno podpalał do różnych pomysłów. Z Piotrem Szczerskim nie można się było nudzić - zmarłego w nocy ze środy na czwartek dyrektora Teatru Żeromskiego wspomina dziennikarz "Wyborczej" Jakub Wątor.

Mocno się wkurzał i mocno podpalał do różnych pomysłów, ale z Piotrem Szczerskim nie można się było nudzić.

Rzadko było nam po drodze, ale zawsze w czerwcu po rozdaniu Dzikich Róż wypijaliśmy razem lampkę wina.

- Zapomnijmy o waśniach z minionego sezonu - mawiał uśmiechnięty dyrektor Szczerski.

Widać było, że wolałby, żeby ten toast był na rozpoczęcie nowego sezonu, a nie koniec starego. Próżnować nie lubił, zapał i podekscytowanie było u niego chlebem powszednim. Mocno się wkurzał i mocno podpalał do różnych pomysłów. Z Piotrem Szczerskim nie można się było nudzić.

I on nie nudził się ze mną. Oburzała go niejedna recenzja spektaklu, którą napisałem.

Nie podobało mu się, że chwalę konkretnych aktorów. Uważał, że niektórzy są moimi pupilami, podczas gdy on pupili miał nieco innych. Tłumaczyłem wtedy: - Przecież spektakl pochwaliłem, co więcej - napisałem, że ten aktor świetnie zagrał.

Miał trochę racji, gdy zarzucał mi, że namawiam niektórych aktorów, by wyjeżdżali w świat. Chciał ich mieć przy sobie. Tu się nie zgadzaliśmy.

W zespole Teatru Żeromskiego do dziś zresztą dostrzegam szczególne perełki aktorskie.

I do dziś powtarzam - nie zestarzejcie się tutaj, fruńcie w świat.

Dyrektor Szczerski dopytywał: co zrobić lepiej, czego brakuje? Za to go ceniłem. Ciągle szukał nowych pomysłów. To on otworzył kilka lat temu kielecki teatr na falę nowych, młodych, dziś już docenionych twórców: Radka Rychcika, Wiktora Rubina czy Jolantę Janiczak.

To dzięki jego aprobacie i dopingowi sześć lat temu wystawiono prawdopodobnie jeden z najlepszych spektakli w historii kieleckiego teatru - "Samotność pól bawełnianych" z genialnymi Wojtkiem Niemczykiem i Tomaszem Nosińskim.

W ostatnich latach Szczerski sprawiał, że o teatrze nie można było zapomnieć. Prowokował, choćby publicznymi potyczkami z władzą i odważną walką o więcej pieniędzy.

Wzniecał dyskusje, a ta na temat zmiany patrona z Żeromskiego na Sławomira Mrożka to była prawdziwa burza. Walczył na wszelkich polach o szacunek dla swej instytucji - nieraz był w redakcji kieleckiej "Gazety Wyborczej" ze skargą na mnie, bo nie podobały mu się moje opinie.

Bez względu na to zawsze serdecznie na tych Dzikich Różach się witaliśmy. Obydwaj wiedzieliśmy, że choć w wielu kwestiach się różnimy, chcemy dobrze dla naszego teatru. Będzie Pana brakowało, Panie Dyrektorze.

Piotr Szczerski pochodził z Krakowa, kieleckim teatrem kierował przez 23 lata. Zmarł w nocy ze środy na czwartek. Miał 62 lata.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji