Bydgoszcz. Sieńko wystawia "Kopciuszka"
7 czerwca w Bydgoskim Teatrze Lalek Buratino premiera spektaklu "Historia Kopciuszka" w reż. Czesława Sieńko. Na scenie - lalki, aktorzy i maski. A wszystko przesiąknięte humorem i magią.
Jest to adaptacja znanej wszystkim pokoleniom widzów historii o ziszczonym marzeniu, dzięki któremu bohaterka opowieści osiąga nie tylko szczęście duchowe, ale też dozgonny dostatek materialny. To opowieść, której finalne rozstrzygnięcie weszło do kanonu ludzkich marzeń. A wszystko to, co w finale spotyka Kopciuszka dzieje się za sprawą sprawiedliwości losu, który wynagradza dobroć, łagodność, miłość, szacunek dla tradycji, a każe zło, podstępność, zaborczość, czy wykorzystywanie słabszych. I jeszcze marzenia. Oczywiście to opowieść o marzeniach, nieodpartej potrzebie szczęścia, przypominająca, że nie można przestawać marzyć, i że trzeba wierzyć. Wierzyć, że los zawsze może się odwrócić i ukazać prawdziwą urodę życia.
Jak zwykle bywa w Bydgoskim Buratino, na scenie grają lalki, żywi aktorzy i maski. A wszystko przesiąknięte jest humorem i magią.
***
Rozmowa z Czesławem Sieńko (na zdjęciu), dyrektorem Bydgoskiego Teatru Lalek Buratino przed premierą inscenizacji klasycznej baśni "Kopciuszek".
MCK: Dlaczego Buratino postanowiło przygotować inscenizację "Kopciuszka"?
Czesław Sieńko: Każdy szanujący się teatr powinien mieć w repertuarze "Kopciuszka", niezależnie od tego, czy jest duży, czy mały. To niewątpliwa klasyka. Sztuka ta niesie ze sobą piękne, tradycyjne wartości i z okazji piątej rocznicy istnienia Buratino, postanowiliśmy wystawić właśnie tę premierę. Drugą, przygotowywaną na jesień, będzie "Alicja w krainie czarów".
Buratino ma zasadę, wystawiania klasycznych sztuk dla dzieci, w swojej autorskiej redakcji. Nigdy nie trzymacie się sztywno istniejącego tekstu. Czy tym razem też tak będzie?
- My jak zawsze patrzymy na klasyczny tekst na swój sposób. Dlatego pokażemy losy bohaterki "Kopciuszka" z retrospektywy. Na początku spektaklu spotykamy się z Kopciuszkiem w chwili, gdy znana nam z baśni historii już się zakończyła. Jest już po słynnym wydarzeniu z pantofelkiem. Dziewczyna jest żoną Księcia i mieszka w pięknym pałacu. Wraca jednak na chwilę do swojego dawnego domu, by się z nim pożegnać. Dom jest opustoszały, ale zamieszkały w nim dwie ciekawskie myszki. I Kopciuszek poznaje się z nimi, po czym zaczyna opowieść o tym, co doprowadziło go do pałacowych komnat.
Jaki jest pana zdaniem przekaz baśni o "Kopciuszku"?
- Przekaz jaki my dostrzegamy "Kopciuszku" jest bardzo prosty, ale ważny: niezależnie od sytuacji w jakiej się znajdujesz, zachowaj godność. Kopciuszek jest bowiem w naszym spektaklu osobą godną. Nie zahukaną służką kuchenną, ale świadomą swojej historii i teraźniejszości dojrzewającą dziewczyną. Jest dumna, a jej dumę podtrzymują wspomnienia o matce, zestawiane z tym, co robi zła Macocha. Dziewczyna kocha też bardzo swojego ojca i właściwie tylko przez wzgląd na niego nie opuszcza domu, w którym gnębi ją Macocha i jej córki.
Niestety, Ojca nie ma wciąż w domu, jest handlowcem i cały jest "w wyjazdach służbowych". Nasz Kopciuszek przekazuję też inną, wielką prawdę: trzeba mieć marzenia, bo czasami ich realizacja jest prostsza, niż by się wydawało. Często rozwiązanie naszych problemów czeka tuż za progiem.
A na koniec, czy będzie kultowa scena z pantofelkiem zgubionym na schodach podczas balu?
- Oczywiście! Będzie kultowa scena z pantofelkiem. Bez niej nie byłoby Kopciuszka.
Rozmawiał Jarosław Jaworski, dział promocji MCK