Artykuły

Zostań przyjacielem, bo pożałujesz

"Zostań przyjacielem" Tomasza Mana w reż. autora w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Znany dotąd z realizacji spektakli dla dorosłych Tomasz Man zdecydował się napisać bajkę, którą sam wyreżyserował w Miejskim Teatrze Miniatura. Z bardzo dobrym skutkiem, bo czworo aktorów świetnie odnajduje się w naszkicowanej przez Mana opowieści o zwierzętach, które dochodzą do bardzo ludzkich wniosków.

Reżyser ostatniej w tym sezonie premiery Miniatury, Tomasz Man, dobrze znany jest publiczności Teatru Miejskiego, gdzie niemal co roku przygotowuje premierę (jest reżyserem m.in. najdłużej utrzymywanych w repertuarze Miejskiego spektakli - "Związek otwarty" i "Dzień świra" czy udanej komedii "Bóg mordu"). Po raz pierwszy jednak Man zdecydował się napisać i wystawić sztukę dla dzieci.

"Zostań przyjacielem" opisuje dwójkę bohaterów - Pinia to energiczna, zbuntowana, nieco prymitywna samica pingwina, która nie chce dłużej żyć w ZOO, zaś Franciszek jest żółwiem czerwonolicym, gatunkiem ozdobnym i pełnym elegancji, co Franciszek podkreśla na każdym kroku. Niestety, jego właścicielka zostawiła go w parku, choć zapewniała, że weźmie go nad morze. Ci dwoje, o skrajnie odmiennych charakterach i sposobach bycia, są jak ogień i woda. Jednak decydują się na wspólną wędrówkę właśnie nad morze, skąd Pinia zamierza dostać się do swojej rodziny na Antarktydę, zaś żółw liczy na to, że na plaży znajdzie swoją panią, która z pewnością już tam na niego czeka. Po drodze do celu spotyka ich wiele zwierząt i związanych z nimi przygód i nie za każdym razem bohaterowie wykażą się postawą pełną empatii (Pinia nie będzie zainteresowania ratowaniem Sarny, która wpadnie w sidła, zaś Franciszek brzydzić się będzie śmieci, które przyczepią się do kolców Jeża, więc nie pomoże mu ich usunąć).

Tomasz Man wraz ze scenograf Anetą Piekarską-Man wykreowali świat oparty na skojarzeniowej scenografii, zamkniętej w monstrualnej, rozkładanej walizce, która posłuży za klatkę w ZOO, las, czy brzeg morza, do którego zmierzają bohaterowie. Aktorzy unosząc klapę przedniej ściany walizki, sięgają po zabieg przywodzący na myśl trójwymiarowe książeczki dla dzieci z rozkładanym środkiem. Dobrym pomysłem jest podświetlenie na jaskrawe kolory tła. Nie mniej ważne są atrybuty poszczególnych zwierzęcych bohaterów, zasygnalizowane nakryciem głowy i charakterystycznym pomysłem inscenizacyjnym. Skuteczność obu tych rozwiązań kryje się w prostocie i zaangażowaniu aktorów, którzy na scenie bardzo dobrze funkcjonują jako zespół.

Odgrywający kilka różnych postaci Agnieszka Grzegorzewska i Jacek Majok niczego przed dziećmi nie skrywają. Stają się nowymi bohaterami po założeniu odpowiedniego nakrycia głowy z charakterystycznymi uszami (sarna, zając) lub pyskiem (lis, wilki). Grzegorzewska najlepiej wypada w roli Zająca usiłującego przejść przez autostradę (to najbardziej drastyczny fragment bajki, bo zajączek długo wylicza członków rodziny przejechanych na drodze) oraz poruszającą się w wojskowym rygorze Orlicę. Majok ujmuje w roli ciapowatego Misia, ale dba o to, by w każdej nową postać pokazać inaczej. To jednak grający w Miniaturze gościnnie Marcin Marzec (żółw Franciszek) i przede wszystkim Anna Makowska-Kowalczyk (Pinia) są najciekawszymi bohaterami spektaklu.

Marcin Marzec gra zmanierowanego, jednowymiarowego wprawdzie, ale zabawnego żółwia i zaskakuje przede wszystkim bardzo dobrym śpiewem. Jednak bez energii prawdziwego scenicznego wulkanu, jakim jest Anna Makowska-Kowalczyk, spektakl byłby tylko poprawną, dobrze zaplanowaną bajką. Temperament aktorki pozwala jej grać zadziorną, bezpośrednią, ekstrawagancką postać z wielką łatwością, budzącą sympatię choćby z powodu częstego, perlistego śmiechu Pinii. Ta wszędobylska, mająca zadatki na psotną i niegrzeczną dziewczynkę postać buduje niemal cały nastój przedstawienia. To ona nadaje rytm i dynamikę całemu przedstawieniu.

Bardzo dobrym pomysłem jest powierzenie aktorom stworzenia warstwy brzmieniowej spektaklu na oczach widzów w momentach, gdy ich postaci akurat nie uczestniczą w akcji spektaklu (wtedy po obu stronach sceny, przy mikrofonach wykonują oni rozmaite odgłosy, ilustrując zdarzenia na scenie - np. dźwięki "niewidzialnej" piłki, którą Bóbr gra w squasha). Oprócz Makowskiej-Kowalczyk i zaangażowania aktorów, dużą rolę odgrywa tu energetyczna rockowa muzyka, przygotowana przez Tomasza Antonowicza. Liczne piosenki (autorem wszystkich utworów jest ponownie Tomasz Man) bardzo dobrze wykonują praktycznie wszyscy aktorzy.

Równolegle do perypetii zwierzęcych bohaterów reżyser wprowadza szereg wiele ekologicznych podtekstów z kategorii "szanuj zieleń", które we wspólnym manifeście do ludzi przygotują wszyscy mieszkańcy lasu. Całość Tomasz Man ujął dowcipnie i z klasą, tworząc udaną, współczesną bajkę, pełną celnych spostrzeżeń i posiadającą dobry morał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji