Artykuły

"Gej!" w teatrze, czyli słówko "ale" jako miernik homofobii

Byłem ostatnio w teatrze. Nie jest to może wiadomość na headline'y TVN-u, ale w tym miejscu rzadko zaprzątam państwa sprawami teatru. Od tego w "Stołku" są Dorota Wyżyńska i Witek Mrozek, którzy robią to doskonale. Tym razem jednak nie spektakl był najważniejszy. Dlatego pozwalam sobie wejść na grządki kolegów - pisze Maciej Nowak w felietonie na łamach Gazety Wyborczej - Stołecznej.

Oto poczułem się jak bohater czytanki z podręcznika L.G. Alexandra, od którego moje pokolenie uczyło się mowy Albionu. Że osiągnąłem w tym mistrzostwo, nie będę przekonywał, ale zapamiętałem tekst: "Last week I went to the theatre. I had a very good seat. The play was very interesting. I did not enjoy it. A young man and a young woman were sitting behind me. They were talking loudly. I got very angry. I could not hear the actors. I tourned round. I looked at the woman angrilly. They did not pay any attention. In the end I could bear it. I turned round again. - I can't hear a world - I said angrilly...". Nieco formalna i anachroniczna angielszczyzna dobrze wyraża teatralny klimat całej sytuacji. Tyle że, jak już napisałem, byłem bohaterem, a nie narratorem tej opowieści.

Czekając na spektakl, omawialiśmy z przyjaciółką plotki z Woronicza, tej najpiękniejszej ulicy Polski, po której - jak pisała Dorota Masłowska - wdzięcznym krokiem porusza się w tę i tamtą, w tę i tamtą Grażyna Torbicka. Kogo nie interesują personalne konstelacje TVP? Dlatego ze zrozumieniem odnosiliśmy się do siedzącej niedaleko pani, której łabędzia szyja wyginała się z wdziękiem, by nie uronić ani słowa z naszej konwersacji. A musiało to być trudne, mówiliśmy szeptem, który krzyżował się z dziesiątkami innych small-talków. Przedstawienie się rozpoczyna, my milkniemy, czasami wymieniamy na ucho jakąś uwagę, a sąsiadka nie daje za wygraną. Napiera ciałem, kokosi się w fotelu, a jej ucho powiększa się do rozmiarów radaru rozpoznania artyleryjskiego. No nic, spektakl interesujący, aktorzy świetni, powoli zapominamy o otoczeniu. Ale otoczenie nie daje zapomnieć o sobie.

Następnego dnia znajduję w skrytce mejlowej list od pani. Pisze, by wyrazić oburzenie, gdyż usłyszała, że jednego z aktorów skwitowałem słowem: "Gej!". A ona sobie nie życzy, żeby pospolitować wielką sztukę i wyuzdanymi uwagami psuć podniosły, teatralny nastrój. Hmmm, wielki radar, który urósł jej na głowie, najwyraźniej działał z felerami, bo ani nie wygłaszałem tego typu komentarzy, ani nawet nie mam do tego żadnych podstaw. Rzeczonego artystę znam dobrze i gejem jako żywo nie jest. Odpowiadam zatem grzecznie, że musiała się pomylić i ulec stereotypowi, że gdy ktoś nie ukrywa publicznie swojej orientacji, wszystko co ma do powiedzenia wiąże się z seksem. Pani replikuje, że żadnych stereotypów nie pielęgnuje, bo zna wielu gejów, ale moje skandaliczne wypowiedzi są typowe dla osób obnoszących się ze swoją odmiennością.

I wtedy właśnie zrozumiałem, że mam temat na felieton w przeddzień "Parady równości", która przejdzie ulicami Warszawy w najbliższą sobotę. Moja korespondentka zaprezentowała klasyczną figurę retoryczną homofobii. Warto ją rozpoznać, by postawa ta nie gnieździła się w naszych umysłach.

Homofobia to społeczna fobia, irracjonalny uraz do określonej grupy ludzi. Analogiczna do antysemityzmu czy rasizmu. Rodzi ją silna ideologizacja obcej wspólnoty, połączona z jednoczesnym wyparciem własnych doświadczeń z jej przedstawicielami. Można to bezbłędnie wyczuć w owym "ale". Mamy wspaniałych znajomych Żydów, ale... Ciemnoskórzy fajnie tańczą, ale... Uwielbiamy kulturę rosyjską, ale... Znamy fajnych gejów, ale... Homofobia jest charakterystyczna dla klasy średniej, bo wiąże się z jej aspiracyjnym charakterem i niepewnym statusem. Niby ci geje sympatyczni, ale z drugiej strony nie do końca wiadomo, co o nich myśleć. Dlatego najlepiej przywołać do porządku! Warto zwracać uwagę na figurę "ale". To perfekcyjny homofobiometr.

Pamiętacie, jak kończy się czytanka z podręcznika Alexandra? Dalej, trenujmy angielski: " It's none of your business - the young man said ruddly. This is a private conversation! ".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji