Artykuły

Hamlet - obywatel Europy

Narcyzm i hipokryzja Europejczyków to jeden z tematów "Hamleta" Krzysztofa Garbaczewskiego - pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej. Korzenie duńskiego księcia sięgają antycznego Edypa, a w "Hamlecie" zawsze odbijały się problemy współczesności, bo zgodnie ze słowami Szekspira był lustrem wystawionym na gościniec.

- "Hamlet" jest najbardziej europejskim dramatem - mówi "Rzeczpospolitej" Krzysztof Garbaczewski, reżyser sobotniej premiery. - O tytułowym bohaterze można powiedzieć, że stał się idolem Europy. Chcielibyśmy się utożsamiać z pięknym królewiczem, ale w nim odbijają się również europejskie lęki. Jest zepsuty. Chciałby ciągle chełpić się sobą, powtarzać wzniosłe frazesy, niepozwalające spojrzeć na to, jak zmienił się świat i jakie mury dzielą nas od reszty świata.

Korzenie duńskiego księcia sięgają antycznego Edypa, a w "Hamlecie" zawsze odbijały się problemy współczesności, bo zgodnie ze słowami Szekspira był lustrem wystawionym na gościniec.

- Dziś można zobaczyć w nim problemy Grecji, imigracji oraz dżihadu. Te kwestie stanowią kontekst naszego spektaklu, ale na pewno nie objawiają się dosłownie - dodaje Garbaczewski. - Raczej realizują się poprzez instalacje Oli Wasilkowskiej, która znowu zaskoczy widzów swoją interpretacją tekstu. Stworzyła rodzaj twierdzy - zamek Elsynor. Mamy też wielką na pół sceny mapę: mapę pewnej możliwej rewolucji.

Wszystko tonie w lustrzanych odbiciach.

- Działamy w przestrzeni, gdzie Hamlet dosłownie i w przenośni się rozstraja - zauważa Garbaczewski. - Połączyłem bowiem trzy inspiracje - "Hamleta" Szekspira w interpretacji Marcina Cecko, "Studium o Hamlecie" Stanisława Wyspiańskiego i "Hamleta/maszynę" Heinera Mullera - w jeden transowy świat. Rozstraja się osobowość tytułowego bohatera, ale dzieli się też na trzy osoby zainspirowane trzema tekstami. To Wyspiański pisał, że jeden aktor nie jest w stanie zagrać Hamleta, pokazać tylu sprzeczności.

Hamletów zagrają Bartosz Bielenia, Roman Gancarczyk i Krzysztof Zarzecki. Ich postaci różnią się wiekiem i życiowym doświadczeniem.

W roli Ofelii zobaczymy Jaśminę Polak. - Inspirację do rozwinięcia tej roli znaleźliśmy w tekście "Choroba śmierci" - mówi reżyser. - Hamlet jako kochanek Ofelii wycofuje się z historii i wyjeżdża do Wittenbergi.

Jak zwykle u Krzysztofa Garbaczewskiego ważne są obrazy i przestrzeń - konkretnie Starego Teatru.

- Szekspir umieścił akcję "Hamleta" w Elsynorze, ale też na scenie The Globe - tłumaczy reżyser. - Tragedia jest również opowieścią o teatrze, co odsłania Wyspiański, podglądając aktorów. U nas pojawiają się takie postaci, jak Helena Modrzejewska, która grała w Starym Teatrze Ofelię, oraz Konrad Swinarski, który zaczął tu pracę nad "Hamletem" z Jerzym Radziwiłowiczem. Jednak jej nie dokończył, bo zginął w katastrofie lotniczej pod Damaszkiem. Kiedy zdawałem do PWST, fascynował mnie proces tworzenia spektaklu przerwanego przez śmierć. W naszym przedstawieniu gra Zygmunt Józefczak, który brał udział w próbach "Hamleta" Swinarskiego. Mówił nam o tamtym spektaklu - o tym, że najważniejszymi postaciami byli Rosenkrantz i Gildenstern jako niewinne ofiary. Opowieść o "Hamlecie" doskonałym, który nie powstał - jest też naszą opowieścią.

W Starym Teatrze "Hamlet" wystawiany był wielokrotnie, m.in. w 1957 roku ze scenografią Tadeusza Kantora. Trzy razy po ten tytuł sięgał Andrzej Wajda. Raz zagrał tragedię na Wawelu. Innym razem w tytułowej roli wystąpiła Teresa Budzisz-Krzyżanowska. W polskim teatrze zawsze wygrywany był polski temat "Hamleta".

- Moje pokolenie jest już jednak wychowane w szerszym kontekście - europejskim - i większe znaczenie ma dla nas dyskusja o Europie jako całości, bez której Polska już nie istnieje - deklaruje.

W twórczości Krzysztofa Garbaczewskiego trwa szekspirowska seria.

- Można powiedzieć, że moje spektakle układają się w szekspirowską trylogię, bo po "Burzy" w Teatrze Polskim we Wrocławiu i krakowskim "Hamlecie" jadę do Sankt Petersburga przygotowywać "Makbeta" - zapowiada.

Krystian Lupa zrezygnował z reżyserowania kilku spektakli w Rosji w związku z rosyjską aneksją Krymu i wojną na Ukrainie. Tymczasem Krzysztof Garbaczewski zdecydował się na pracę w Teatrze Aleksandryjskim w Sankt Petersburgu.

- Krystian miał pracować na dużej scenie, ja będę pracował na nowej - mówi Garbaczewski. - Inną wagę mają słowa Lupy, a inną moje. Może on jest od rezygnowania z Rosji, a ja jestem od podejmowania dialogu z ludźmi, których nie uważam za współodpowiedzialnych za dyktaturę Putina, bo też czują się przerażeni obecną sytuacją. O tym może być również "Makbet" - tekst polityczny. W Rosji jest teraz zatrzęsienie "Makbetów" - w Sankt Petersburgu powstały dwa.

Spektakl Garbaczewskiego nie będzie skupiał się na Makbecie jako sfrustrowanym superhero, lecz na ofiarach brudnej walki o władzę.

- Myślę, że jak się czyta "Makbeta", widać, że Szekspir pisał tekst nieświadomie, ale jednak pod wydarzenia na Ukrainie, czego nie chciałbym zmieniać - mówi reżyser. - Szkocja jest celną metaforą tego, co dzieje się w kraju mniejszym od mocarstwa, z którym sąsiaduje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji