Artykuły

Lubuski Teatr zamyka sezon i patrzy w przyszłość

Jaki był miniony sezon dla zielonogórskiej sceny? - Pracowity, gęsty, atrakcyjny - przekonuje dyrektor Teatru Lubuskiego Robert Czechowski. I snuje kolejne plany: rozbudowa tyłów teatru na poczet sceny letniej, przejęcie kina Nysa w imię sceny lalkowej i spektakle o Maryli Rodowicz, a także o tym, że nie warto się kłócić, bo życie jest na to za krótkie - pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

Na ostatniej przed wakacjami konferencji pasowej dyrektor Teatru Lubuskiego Robert Czechowski [na zdjęciu] podsumował miniony sezon: - Rozpoczęliśmy go prapremierowym spektaklem "Lepszy świat", czyli groteskową wizją, co by było, gdyby Niemcy wygrali wojnę, a Zielona Góra zostałaby Grunbergiem - przypomina Czechowski.

Po co umieramy? "Nie wystarczyłoby rowerków..."

I wylicza dalej: - Potem była "Ławeczka", pięknie przyjęty spektakl z Jasiem Młyńskim i Tatianą Kołodziejską, grany przy pełnej widowni. Następnie zagraliśmy musical "Ach! Odessa - Mama", trudne, wielkie przedsięwzięcie logistyczne i artystyczne. Znakomicie zaprezentowała się szóstka nowych aktorów w sztuce napisanej specjalnie dla nich "Ja ciebie też", oklaskiwanej rzęsiście - opowiada dyrektor. Nie zapomniał o dwóch bajkach. - W "Dziewczynce z zapałkami" pokazaliśmy nowatorskie podejście do klasycznych tematów. Zmusiliśmy dzieciaki do myślenia, zmierzyliśmy je z trudnym, rzadko poruszanym tematem śmierci, a jednak obecnym w ich życiu. Mali widzowie pięknie odpowiadali na pytania o śmierć: "człowiek musi odpocząć", "żeby dla innych było więcej miejsca", "przecież nie wystarczyłoby rowerków dla wszystkich". Zagraliśmy piękną bajkę "Od wiosny do zimy" - mówi Czechowski.

Oficjalnie sezon podsumuje doroczna gala wręczenie Leonów dla najpopularniejszej aktorki i najpopularniejszego aktora. Ta odbędzie się w sobotę (20 czerwca, godz. 19), a uświetni ją koncert Anity Lipnickiej i Johna Portera. - Bilety nie są tanie, a rozchodzą się w błyskawicznym tempie - podkreśla Czechowski.

Gorzka komedia o braterskiej kłótni

Czechowski już spogląda w przyszłość. W jakim kierunku teatr pójdzie w kolejnym sezonie? - Chcę postawić na kreacje zespołowe, na budowanie drużyny. Dlatego 4 września rozpoczniemy sezon premierą "Gdy przyjdzie sen. Historia miłosna", w którym zagra prawie 20 aktorów - zapowiedział. Spektakl jest częścią trylogii Pawła Wolaka i Katarzyny Dworak, duetu, który pracuje też w Wałbrzychu i Legnicy. Konwencją ma nawiązywać do tradycji realistycznego ukazywania polskiej wsi w klasyce, ale użyty w nim język będzie wskazywał na czasy współczesne. "Zdrada, zazdrość, miłość, okrucieństwo i głupota przeglądają się tu w krzywym zwierciadle" - czytamy w opisie spektaklu.

Kolejną propozycją ma być sztuka irlandzkiego pisarza Martina McDonagha "Samotny zachód". Opowiada o konflikcie między braćmi, nienawiści, nieustającej wojnie (najczęściej o pieniądze). - Sam nie wiem, dlaczego właśnie teraz intuicja podpowiada mi, by zrobić gorzką komedię o tym, jak ludzie skaczą sobie do gardeł. Po co to? Życie jest za krótkie... A może wiem, dlaczego - zawiesił głos Czechowski. Czy miał na myśli konflikt ze związkowcami, o którym było głośno w ubiegłych tygodniach?

Wśród zaplanowanych spektakli znalazły się też m.in. "Bestia", bajka Przemysława Jaszczaka, adresowana do młodzieży gimnazjalnej, i "Fernando Krapp napisał do mnie ten list", w reżyserii Carstena Knodlera, dyrektora niemieckiego Die Theater Chemnitz. Ciekawym przedsięwzięciem może być "Małgośka z Zielonej", spektakl poświęcony Maryli Rodowicz. Gwiazda polskiej estrady urodziła się w Zielonej Górze, w przyszłym roku skończy 70 lat. Scenariusz pisze Lech Mackiewicz, autor "Ja ciebie też". - Chcemy ją uhonorować, ale podejść do tematu z nieco innej strony. Nie tyle pokazać ją jako wybitną artystkę, ale skupić się na wyobrażeniu wokół niej - tłumaczy Czechowski.

Teatr mój widzę ogromny. A nawet jeszcze większy

Ale nie tylko plany repertuarowe zdradził dziennikarzom Czechowski. Opowiedział o dwóch kolejnych pomysłach: scenie letniej i scenie lalkowej. Te wymagają już przebudowy, solidnych remontów i niemałych pieniędzy. - Chcemy wreszcie zrealizować nasze marzenia związane ze sceną letnią. Do tego trzeba było wydłużyć budynki na zapleczu teatru i postawić dwukondygnacyjny budynek, z ruchomą widownią na ok. 500 miejsc, telebimami, otoczony kawiarenkami. Tam odbywałyby się koncerty, spektakle, przedstawienia dla dzieci - snuje Czechowski. Projekt jest w trakcie przygotowań. Jego realizacja miałaby pochłonąć minimum 6 mln zł. - Pomoc zadeklarowały urzędy: miasta i marszałkowski. Mają zapewnić wkład własny, w sumie 1,5 mln zł - mówi Czechowski.

Poważnie myśli też o utworzeniu sceny lalkowej. Na tę, według niego, najlepiej nadawałby się sąsiadujący z teatrem budynek kina Nysa. - Jest świetnym miejscem, ale nie wytrzymuje konkurencji - mówi Czechowski. Przypomnijmy, że kultowe zielonogórskie kino studyjne należy do wrocławskiego Odra-Film, a zarządza nim marszałek dolnośląski. - Marszałek Elżbieta Polak obiecała już rozpocząć rozmowy - dodaje dyrektor teatru w Zielonej Górze.

Gala wręczenia Leonów na dużej scenie Teatru Lubuskiego w sobotę (20 czerwca) o godz. 19. Imprezę uświetni koncert Anity Lipnickiej i Johna Portera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji