Artykuły

Szekspir na lato

"Wesołe kumoszki z Windsoru" Williama Szekspira w reż. Pawła Aignera - koprodukcja Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego i Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Zrekonstruowany dzięki kierowanej przez prof. Jerzego Limona fundacji Theatrum Gedanense gdański Teatr Szekspirowski działa od roku. Dotychczas był przede wszystkim atrakcją architektoniczną, gdzie chętnie występowały znaczące teatry z Polski. Teraz jest także w pełni autonomiczną sceną produkującą spektakle. Pierwszy z nich to "Wesołe kumoszki z Windsoru". Owe kumoszki przybyły z pobliskiego Targu Węglowego, gdzie ma siedzibę Teatr Wybrzeże. Inscenizacja komedii Szekspira bowiem jest współprodukcją obu teatrów.

Warto dodać, że "Kumoszki" to jedyne dzieło dramatyczne Szekspira osadzone w czasie i miejscu, w których żył autor, czyli Anglii przełomu XVI i XVII wieku. Zgodnie uważa się je za mistrzowski portret obyczajowości epoki. Gdańskie kumoszki z Targu Węglowego mają okazję stać się hitem tegorocznego lata i prawdziwą gratką dla turystów.

Spektakl wystawiany jest na tzw. scenie elżbietańskiej, z trzech stron otoczonej przez publiczność. Pierwsza część grana jest pod gołym niebem, czyli przy rozsuniętym dachu. Widzowie na parterze stoją tuż przy scenie, a akcja opowieści rozgrywa się także między nimi. W przerwie następuje zamknięcie dachu i druga część toczy się już wyłącznie przy sztucznym świetle.

Niezwykłość tej inscenizacji opartej na świetnym przekładzie Stanisława Barańczaka polega na tym, że jest ona połączeniem teatru klasycznego z jarmarcznym, ulicznym. To zmusza aktorów do pewnej nadekspresji, dosadności, która mogłaby być irytująca, ale tu służy dobremu kontaktowi z widzem i wzbudza jego natychmiastowe reakcje. Publiczność, jak się przekonałem na premierze, bawi się doskonale. I wszystko wskazuje na to, że tak będzie przez całe wakacje, bo spektakl w lipcu i sierpniu grany jest niemal codziennie.

Opowieść o kumoszkach rozgrywa się w ciągu zaledwie kilku dni. Główny wątek dotyczy Sir Johna Falstaffa, rubasznego szlachcica, takiego angielskiego przodka naszego Zagłoby. Przekonany o swym nieodpartym wdzięku postanawia uwieść dwie zamężne mieszczki, Panią Page i Panią Ford. Nie docenia ich przebiegłości, więc owe tytułowe kumoszki biorą na nim srogi rewanż, bezlitośnie go ośmieszając. Do tego dochodzi wątek zazdrosnego Pana Forda oraz zalotników córki państwa Page.

Nie ujmując niczego roli Falstaffa, który w znakomitym wykonaniu Grzegorza Gzyla jest postacią rubaszną i zabawną w swej bucie i nieporadności, pragnę zwrócić uwagę na obecność w tej opowieści walijskiego plebana Sir Hugo Evansa granego przez Michała Jarosa (w dublurze z Cezarym Rybińskim). Jaros, niedawny dekadencki Płatonow, zwraca uwagę nie tylko klasą aktorstwa, ale też niecodzienną wadą wymowy polegającą na zamianie "be" na "pe". Można więc powiedzieć, że jego pohater pardzo przypomina jedną z postaci komedii Ionesco.

Piotr Biedroń z finezją i gracją wciela się w postać francuskiego medyka. I wreszcie należy wspomnieć o paniach, bo one naprawdę są solą tej opowieści. Świetna Katarzyna Figura jako Pani Chybcik przypomina starszą siostrę Szekspirowskiej Kaśki złośnicy. Cudowne w swej przewrotności są Anna Kociarz i Marta Herman jako tytułowe kumoszki. Do tego Dorota Androsz jako Abraham Mizerek oraz pełna wdzięku Anna Kaszuba. Całości dopełniają świetne kostiumy Zofii de Ines.

Nie ukrywam, że miłym zaskoczeniem jest dla mnie reżyseria Pawła Aignera. Po siermiężnej, wręcz tandetnej, realizacji "Brata naszego Boga" w warszawskiej Rampie otrzymujemy spektakl przewrotny, inteligentny, zrealizowany z lekkością, skrzący się dowcipem. Tego spektaklu nie można przeoczyć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji