Artykuły

Blady Wozzeck

Arcydzieła opery XX wieku rzadko można obejrzeć na polskich scenach. Zatem sam fakt, że jedno z nich trafia do repertuaru Opery Narodowej, zasługuje na miano wydarzenia. "Wozzeck" Albana Berga był manifestem nowych prądów w sztuce, obecnie należy już do kanonu i postrzegany jest tyleż jako wielkie osiągnięcie muzycznej awangardy sprzed 100 lat, co kontynuacja późnoromantycznej estetyki Gustava Mahlera. Nad muzyczną stroną przedstawienia czuwał Jacek Kaspszyk i rezultat jego pracy przeszedł najśmielsze oczekiwania. Odwrotnie rzecz ma się z inscenizacją. Po Krzysztofie Warlikowskim można się było spodziewać przedstawienia bardziej czytelnego w przekazie, a co za tym idzie - poruszającego. Tym bardziej że Wozzeck to bohater jakby wyjęty z teatru tego reżysera: outsider, nadwrażliwy do granic szaleństwa, desperacko stawiający czoła nieprzyjaznej i przytłaczającej go rzeczywistości - jeden z najbardziej frapujących bohaterów romantycznego teatru, który poruszał wyobraźnię takich reżyserów, jak Swinarski, Herzog i Robert Wilson. Warlikowski zapełnił wielką scenę Opery Narodowej tłumami statystów i szeregiem przedmiotów. Forma przerasta treść: niektóre sceny są wydziwaczone, kluczowe zaś - jak zabójstwo wiarołomnej konkubiny czy epilog z dziećmi - pozbawione siły. Blado wypada postać tytułowa, tyleż z winy reżysera, co wykonawcy o nieciekawym i niezbyt nośnym głosie (baryton Matteo de Monti). Na uznanie zasługuje zaś Wioletta Chodowicz, która wspaniale odnalazła się wokalnie i aktorsko w arcytrudnej roli Marii. To dla niej przede wszystkim warto wybrać się do Opery Narodowej. I oczywiście dla urzekającej muzyki Berga.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji