Artykuły

Świat pełen brudu i przemocy

- Wbrew pozorom "Parawany" nie opowiadają o tym, co dziś się szumnie nazywa zderzeniem dwóch religii, jest to opowieść o dwóch kulturach; o tym, że korzenie bohaterów są tak różne, iż trudno doprowadzić do jakiegokolwiek porozumienia - mówi reżyser KRZYSZTOF BABICKI przed premierą spektaklu w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku.

Mirosław Baran: "Parawany" zostały napisane w pierwszej połowie lat 60. i dotyczą konfliktu algiersko-francuskiego. Co jest takiego w sztuce Geneta, co może zainteresować współczesnego polskiego widza?

Krzysztof Babicki: Faktycznie tak już przyjęto, że ten dramat dotyczy konfliktu algiersko-francuskiego, ale to wynika z bardzo uproszczonego spojrzenia na ten tekst. W sztuce bohaterowie są Arabami, pojawiają się Holendrzy, jest też mowa o żołnierzach angielskich, hiszpańskich, a nawet polskich. Genet co chwila wkłada do tekstu realia, które przekraczają konflikt algiersko-francuski, tworzą pewnego rodzaju uniwersalne zdarzenie. Można je nazwać, bardzo upraszczając, zderzeniem kultury islamu z kulturą europejską. Wbrew pozorom "Parawany" nie opowiadają o tym, co dziś się szumnie nazywa zderzeniem dwóch religii, jest to opowieść o dwóch kulturach; o tym, że korzenie bohaterów są tak różne, iż trudno doprowadzić do jakiegokolwiek porozumienia. Obydwie strony konfliktu mają jednak wspólną cechę: grzeszą pychą i pogardą. To jest według mnie jądro tekstu Geneta dzisiaj - jest to dla mnie opowieść o pogardzie do sposobu życia "tamtych", "tych obcych". A pogarda zamyka jakikolwiek dialog. Said, główny bohater "Parawanów", próbuje wyrwać się z takiego układu. Nie obchodzi go świat ideologii, którą niosą Europejczycy, ani świat tradycji, który reprezentuje jego matka. Chce żyć po swojemu, na przekór dyktatowi kolonialnemu i na przekór tradycji, z której wyrósł. I zostaje samotny. "Parawany" to opowieść o wolnym człowieku. Bardzo często mamy taką sytuację w świecie współczesnym, że ludzie - często nawet bez przekonania - opowiadają się po którejś ze stron konfliktu, bo nie chcą być "samotną wyspą" z własnymi poglądami.

W tekście dramatu jest wyjątkowo dużo didaskaliów. Dotyczą one nie tylko scenografii, ale też kostiumów, charakteryzacji, gry aktorskiej. Na ile pozostanie Pan wierny Genetowi w swojej adaptacji "Parawanów"?

- W każdym przypadku tekst dramatu aktorzy, scenografowie i reżyser muszą przełożyć na swój język. Jak pan zaznaczył na początku, ten tekst powstał już kilkadziesiąt lat temu i był przeznaczony do grania na świeżym powietrzu - a to zupełnie inna stylistyka. W każdej swojej realizacji jestem zobowiązany do zachowania zawartości myślowej dramatu i jego litery. Nic nie dodaję od siebie do tekstu, tylko go nieco skracam. Staram się wyciągnąć z "Parawanów" to, co najważniejsze. Opuszczam z didaskaliów całą teatralność gry, aktorów w maskach i parawany. No bo co jest parawanami w teatrze? To są kulisy. Teatr typu pudełkowego ma zupełnie inne wymagania niż plenerowy.

Jacek Wakar napisał w miesięczniku "Teatr": "Biorąc się za Parawany, reżyser porywa się z motyką na słońce. Z Genetem nie na żartów. Złe przedstawienie nieodmiennie i nieuchronnie osuwa się w żałosną śmieszność". Co Pan na to?

- O tym już mówiliśmy: zastosowanie się do wszystkich uwag Geneta nie ma dziś sensu. Te wszystkie maski, makijaże, sztuczne nosy i podbródki to teatr sprzed wielu, wielu lat. "Parawany" mają bardziej być opowieścią o zderzeniu dwóch światów, a nie jakąś wersją teatru plastycznego. Mój spektakl będzie miał, mam nadzieję, jakąś urodę. Ale będzie to chyba moje, w przeciągu wielu lat pracy w teatrze, najbardziej ascetyczne przedstawienie. Przy tak wielowarstwowym tekście, jak .Parawany" reżyser musi przede wszystkim dbać o logikę; zdecydowanie się na zrobienie bardzo wizualnych "Parawanów" to unik bez żadnego sensu. Byłby to bardzo narcystyczny chwyt reżysera, a Genet zostałby gdzieś obok.

Poprzednia Pana premiera w Wybrzeżu to "Demokracja" Michaela Frayna. Zostaje Pan reżyserem "politycznym"?

- Nie, skądże. "Demokracja" to opowieść o porażającym... - nie znajduje innego słowa, muszę użyć wulgaryzmu - kurestwie relacji międzyludzkich. O tym, jak ludzi pokroju Willy'ego Brandta wykańczają przyjaciele partyjni. Jest to naprawdę historia o życiu prywatnym, w które wchodzą macki polityki. W "Parawanach" jest inaczej: człowiek chce się wyrwać ze świata zależności i polityki, w który Brandt wszedł przecież z własnej woli. Zawsze staram się opowiadać w teatrze o ludziach; nie są to spektakle typowo polityczne.

***

Świat pełen brudu i przemocy

Z czego wynika nienawiść pomiędzy Arabami i Europejczykami? Może odpowiedzą na to pytanie "Parawany" - dramat jednego z najgłośniejszych francuskich autorów XX wieku wystawi teatr Wybrzeże. Premiera w Gdańsku planowana jest na 29 stycznia.

Akcja "Parawanów" toczy się bezpośrednio przed wybuchem zbrojnego konfliktu algiersko-francuskiego (rozpoczął się w 1954 roku) i już w jego trakcie; jej miejscem jest Algieria - choć nazwa ta nie pada w dramacie ani razu wprost. Główny bohater Arab Said zgodnie z tradycją szuka żony. Ponieważ jest niezwykle biedny, stać go na poślubienie jedynie Leili. najbrzydszej dziewczyny w okolicy. Od tego momentu stara się on wszelkimi środkami zdobyć większą sumę. by móc poślubić piękniejszą kobietę. Tłem - a z czasem przewodnim tematem - dramatu staje się rewolucja, która skierowana jest przeciw rządzącym krajem i pomiatającym Arabami Europejczykom ("Przyniosło się wam cywilizację, ale wy dalej żyjecie jak włóczęgi. Dajemy wam wszystko: szkoły, szpitale, żandarmerię, ale wy to macie za nic. Dla was to gówno" - mówi jeden z Europejczyków w "Parawanach").

Tytuł sztuki bezpośrednio odnosi się do rozwiązania scenograficznego, które sam Jean Genet sugeruje - lub raczej wręcz nakazuje - w wyjątkowo obszernych didaskaliach dramatu. Otóż każda scena ma rozgrywać się, mając za tło przenośne parawany, na których, zależnie od sytuacji, ma być namalowany konkretny pejzaż, pomieszczenie czy rekwizyt. Tytuł oczywiście sugeruje również "ukrycie", przesłonięcie niektórych wydarzeń fabuły czy motywacji bohaterów.

Świat "Parawanów", podobnie jak w innych utworach Geneta. pełen jest brudu, przemocy psychicznej i fizycznej, sprzedajnego seksu, wieloznaczności moralnej. Jest to świat, w jakim żył sam autor - biografia Jeana Geneta (1910-1986) przypominała los jego niektórych postaci. Pisarz, był porzuconym przez matkę-prostytutkę sierotą, wychowankiem domu dziecka, z którego uciekał i popełniał typowe dla młodocianych zbiegów wykroczenia, które w wieku 15 lat zaprowadziły go do domu poprawczego. Jako osiemnastolatek zaciągnął się do armii, z której zdezerterował, i opuścił Francję. Przemierzył wtedy Europę, żyjąc z kradzieży i prostytucji. Po powrocie do kraju został skazany i osadzony w więzieniu za dezercję - trafiał tam jeszcze wielokrotnie za kradzieże, włóczęgostwo i męską prostytucję. To właśnie w więzieniu zaczął pisać. Jego najbardziej znane utwory to powieści "Matka Boska Kwietna", "Ceremonie żałobne" i "Dziennik złodzieja" oraz dramaty "Pokojówki", "Parawany" i "Balkon". "Cynizm jest to udana próba zobaczenia świata, jakim jest on w rzeczywistości" - powiedział.

W teatrze Wybrzeże "Parawany" będą wystawiane dopiero po raz drugi w Polsce. A właściwie po raz drugi i pół - na początku ubiegłego roku w Kaliszu odbyła się premiera "Wybranych" w reżyserii Agaty Dudy-Gracz, widowiska "Parawanami" inspirowanego. "Parawany" w Wybrzeżu reżyseruje Krzysztof Babicki. a na scenie zobaczymy znaczną część zespołu gdańskiego teatru - w spektaklu gra aż trzydziestu aktorów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji