Hauptmann na sposób szwedzki w Teatrze Powszechnym
Na afiszu Teatru Powszechnego pierwsza w tym sezonie premiera - "Przed wschodem słońca" Gerharda Hauptmanna. Spektakl przygotował szwedzki reżyser Ernst Gunter. "Express" poprosił go o krótką rozmowę.
To już Pana druga inscenizacja w Powszechnym. W jaki sposób nawiązał Pan kontakt z warszawską sceną?
- Od dawna interesował mnie polski teatr i dramat. W szwedzkim radiu i na scenie reżyserowałem niegdyś kilka sztuk Różewicza. Zacząłem bywać w Polsce, poznawać ludzi, nawiązywać kontakty z teatrami. Sam zaproponowałem Powszechnemu, że wystawię "Noc trybad". Cieszą się, że jestem tu ponownie. Początkowo zamierzałem zrealizować "Grę snów" Strindberga, niestety ubiegł mnie w tym Teatr Współczesny. Myślałem też o zaprezentowaniu polskiemu widzowi sztuki szwedzkiego dramaturga Gorana O. Ericsona "Życie paryskie". W końcu dyrekcja Powszechnego zaproponowała Hauptmanna. Może uda mi się przekonać polskiego widza do tego nieco "zakurzonego" dramatu?
Jak układa się współpraca z aktorami grającymi w obcym dla Pana języku?
- Dla mnie (sam jestem także aktorem) język to nie tylko słowo. To gest, ruch, melodia wypowiadanych kwestii. Dogadujemy się więc z aktorami, jak sądzę, znakomicie. Pomaga nam w tym oczywiście tłumacz, a jednocześnie mój asystent, Andrzej Krajewski-Bola. Muszę przyznać, że podziwiam polskich aktorów. Czasem pracuje mi się z nimi nawet lepiej, niż z mymi rodakami. Chciałbym jeszcze wystawić w polskim teatrze jakieś skandynawskie sztuki. Może właśnie wspomniane już "Życie paryskie"? - kończy Ernst Gunter.
"Przed wschodem słońca" tłumaczyli Barbara Surowska i Karol Sauerland. Scenografia jest dziełem Jana Banuchy. W rolach głównych zobaczymy Joannę Żółkowską, Elżbietę Kępińską, Olgierda Łukaszewicza, Mariusza Benoit.