Artykuły

Zło zwalcza złem. Powojenna Warszawa w Teatrze Muzycznym

Kim jest tytułowy Zły? - Nazywa się Henryk Nowak i jest samotnym mścicielem, który w zniszczonej powojennej Warszawie, zdominowanej przez bandy chuliganów, stającej się Dzikim Zachodem - bo władza sobie nie radzi - postanawia zaprowadzić porządek - mówi Krzysztof Wojciechowski, odtwórca tytułowej roli. - Zły ma za sobą mroczną przeszłość, która teraz jest jego napędem, by zwalczać zło. Kiedyś był po stronie ludzi, których teraz zwalcza. Jego największym wrogiem jest jego dawny kompan.

W piątek w Teatrze Muzycznym w Gdyni długo wyczekiwania prapremiera musicalu "Zły", według kultowego kryminału Leopolda Tyrmanda. Spektakl reżyseruje Wojciech Kościelniak - specjalista od scenicznej reanimacji klasyki literackiej, którą adaptuje dla potrzeb musicalu.

Wojciechowski [na zdjęciu] dodaje, że Zły to mroczna postać, ale kim jest naprawdę, widz musi dowiedzieć się sam. - Czy stał się dobry, czy może do końca nosi w sobie zło? Jedno wiem na pewno: to zawodowiec i mistrz w swoim fachu. Jak niektórzy piszą wiersze, a inni tworzą muzykę, tak on bije ludzi. Można powiedzieć, że jest artystą walki.

Kto tu jest zły?

I w powieści Tyrmanda, i w inscenizacji Kościelniaka Zły jest postacią mocno odrealnioną. O niezwykłej sprawności fizycznej, nadludzkiej umiejętności przemieszczania się i wielu sprzecznych cechach, bo każdy z bohaterów, którzy go widzieli, opisuje go inaczej. Dla jednych jest wysoki i barczysty, dla innych chudziutki i malutki. Co do jednego wszyscy są zgodni: jest mistrzem walki, ma niezwykłe, jasne, fosforyzujące oczy, a na palcu pierścień z lśniącym kamieniem.

- Siła tej postaci opiera się na tajemnicy - uważa Krzysztof Wojciechowski. - O ile odrealnienie Złego w powieści cudownie działa na wyobraźnię czytelnika, o tyle w teatrze staje się problemem. Trzeba go pokazać, ale nie do końca. Choć z drugiej strony to bardzo inspirujące.

Zły to postać wymagająca z wielu względów.

- Reżyser powiedział: "Krzychu, nie chodzi mi o barczystego kafara. To nie ma być żaden kark, tylko umięśniony, supersprawny fizycznie facet, szybki jak błyskawica, który potrafi spacyfikować kilkunastu gości na raz. Masz kilka miesięcy, zadbaj o ciało i zbuduj kondycję, żebyś na scenie był wiarygodny".

Wojciechowski potraktował to jak wyzwanie. - Gdyby nikt nie postawił mi takiego zadania, pewnie nie znalazłbym czasu, motywacji ani chęci na bieganie i treningi na siłowni. To była naprawdę ciężka praca.

Rezultaty widać gołym okiem - aktor wyraźnie schudł i nabrał mięśni.

Wizerunek samozwańczego mściciela dopełniają niezwykłe oczy. Na scenie ten efekt udaje się osiągnąć dzięki soczewkom.

- Na początku okropnie mnie uwierały - przyznaje Wojciechowski. - Założenie jednej zajmowało pół godziny, po kilku dniach miałem nieźle poharatane oczy. Teraz nabrałem wprawy, oczy też się przyzwyczaiły. Nawet zaczynam je lubić, choć wyglądam przerażająco. Nawet synek się mnie boi.

Nośny tekst

- "Zły" to po prostu nośny tekst, szczególnie dla Teatru Muzycznego - mówi "Wyborczej" reżyser i adaptator tekstu Wojciech Kościelniak, którego trójmiejska publiczność pokochała za wcześniejsze gdyńskie realizacje: "Sen nocy letniej", "Hair", "Francesco" i ostatnie "Lalkę" i "Chłopów". - Komiksowa opowieść o superbohaterze pozwala mocno wejść w amerykańskie wzorce. A jednocześnie jest sprzężona z prawdą o siermiężnej Warszawie lat 50. Wydawało mi się interesujące posklejać Warszawę z gruzów i ruin z marzeniem o superbohaterze, polskim Zorro czy Spidermanie. Ale w powieści w pewnym momencie ta bajkowa narracja staje się coraz bardziej realistyczna. Styk obu tych światów jest najciekawszy.

Kościelniak zastrzega: - To nie będzie rzecz o głębokości "Lalki" czy "Chłopów", bo to nie noblowska powieść, tylko kryminał. Zależy mi na porządnej sensacji. Chciałbym się tą konwencją pobawić, bo uruchamia się we mnie mały chłopiec, który oglądał Batmana i Spidermana i nawet nie przypuszczał, że my też mamy takiego superbohatera.

Jak nieodbudowane jeszcze, duszące się w pyle miasto przedstawić na scenie? W pomyśle scenografa Damiana Styrny estetycznym kluczem jest materiał, z jakiego wykonana została scenografia. Dekoracje powstały z materiału imitującego siermiężny, szary karbowany karton.

Superkryminał

Wielowątkowa 800-stronicowa powieść musiała zostać znacznie okrojona dla potrzeb i tak długiego, trzygodzinnego spektaklu.

- Cała bogata panorama zawarta w "Złym" byłaby do osiągnięcia chyba tylko w serialu. Dlatego po raz kolejny skupiam się na opowieści o człowieku. Zły i jego historia, związana z grzechami przeszłości, jest wstrząsająca. Nie zamierzam jej ani zmieniać, ani na siłę uwspółcześniać - wyjaśnia Kościelniak.

" Zły" Leopolda Tyrmanda to opublikowana w 1955 r. i bijąca rekordy popularności powieść kryminalna, której akcja rozgrywa się wśród ruin Warszawy, a jej bohaterami są m.in. ówcześni bikiniarze i warszawski półświatek. Przy okazji Tyrmand kreśli imponującą panoramę powojennej stolicy: od komisariatów milicji, szpitali, restauracji i redakcji gazet aż po meliny przestępczego podziemia.

"W Złym" odnajdujemy Warszawę taką, jaką sam widział, ruiny wśród których chodził, ucisk jaki odczuwał ze strony aktywnego światka kryminalnego połączony z represjami, jakie reżim nakładał na niego jako na dziennikarza" - napisał w liście do Teatru Muzycznego mieszkający w Nowym Jorku Matthew Tyrmand, syn pisarza, który będzie honorowym gościem dzisiejszej premiery.

- To od niego uzyskaliśmy prawa autorskie do adaptacji "Złego". Negocjacje trwały od lutego zeszłego roku i zaowocowały dwuletnim kontraktem - mówi Aleksandra Borowiak, rzeczniczka teatru.

Dzisiejsza prapremiera musicalu "Zły" na Dużej Scenie (liczącej 1070 miejsc) otworzy nowy sezon artystyczny w Teatrze Muzycznym w Gdyni.

Kryminał Tyrmanda był dotąd dwukrotnie przenoszony na scenę. Po raz pierwszy w 1996 r. w Teatrze Dramatycznym w Legnicy, w 2010 r. w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Nad filmową adaptacją powieści pracuje obecnie reżyser Xawery Żuławski.

Płyta na premierę

Dzisiejszej premierze towarzyszy wystawa zdjęć z przygotowań do spektaklu i wydanie płyty z muzyką ze "Złego" (za 30 zł można ją kupić w teatrze), skomponowaną przez Piotra Dziubka (autora muzyki m.in. do "Lalki" i "Chłopów"). Autorem tekstów piosenek jest Rafał Dziwisz.

Co usłyszymy na scenie i płycie?

- Jest sporo jazzowej muzyki bigbandowej, ale dużo więcej utworów bardziej współczesnych, by to nie było archaiczne. Po raz pierwszy postanowiliśmy potraktować je jako niezależne, wręcz radiowe piosenki. Przygotowałem też klasyczne ilustracje muzyczne z wykorzystaniem instrumentów smyczkowych i fortepianu, które doopisują spektakl - mówi Piotr Dziubek.

Kościelniak: - Dla tego spektaklu nośny jest współczesny materiał muzyczny. Wspólnie z Piotrem uznaliśmy, że nie chcemy ugrzęznąć w tej samej stylistyce. Piotrek znalazł bardzo fajny klucz muzyczny: zostawia to, co najcenniejsze w jazzie, jednocześnie odwołując się do estetyki komiksu. Jego kompozycje są bardziej glamour, pełniejsze orkiestrowe

Po raz pierwszy dwie z nich zaprezentowano publicznie podczas środowej próby medialnej, kiedy reżyser pokazał jedną ze scen pierwszego aktu. Rozgrywa się w barze Społem, gdzie spotykają się Marta Majewska, sekretarka w Muzeum Narodowym (na zmianę zagrają ją Maja Gadzińska i Mariola Kurnicka) z lekarzem Witoldem Halskim (Tomasz Więcek). Ucinają pogawędkę przy barze, przekomarzają się, ale lekarz ukradkiem zerka na szykowną Olimpię Szuwar (w tej roli Karolina Trębacz na zmianę z Anną Marią Urbanowską). Tak zaczyna się efektowna scena zbiorowa, w której młodzi ludzie z baru podrywają się z krzeseł i tańczą dynamiczny swing. Nad nimi góruje trzypiętrowa dekoracja, na najwyższym poziomie muzyk w białej marynarce szarpie bas.

- Co zrobimy z tak pięknie rozpoczętym wieczorem? - pyta Halski sekretarkę.

- Niech pan mnie zaprowadzi na parówki i piwo. Jest taki bar na emdeemie.

Zanim zaczną objadać się parówkami, zobaczymy jak Filip Merynos (główny wróg Złego, w tej roli Bernard Szyc) obdarowuje futrem piękną Olimpię Szuwar - kochankę, z którą chce się żenić. Ale ona pyta go o... spotkanego przed chwilą lekarza, który wpadł jej w oko.

Halski i Marta kończą wieczór w restauracji, gdzie Roma Leopard (Katarzyna Kurdej) śpiewa dynamiczny "Jazz baba riba", którego słowa opowiadają o... przodownikach pracy.

Pół roku pracy

Próby do gdyńskiego spektaklu z udziałem 60 artystów trwały prawie pól roku. Nie obeszło się bez komplikacji. Początkowo Złych miało być dwóch - tytułową rolę na zmianę mieli grać Wojciechowski i Rafał Ostrowski (Wokulski w "Lalce", Antek w "Chłopach").

- Ale na początku prób Rafał poprosił mnie, żebym zwolnił go z tego zadania. Powiedział, że ma za sobą ciężki sezon i fizycznie nie czuje się na siłach - tłumaczy reżyser.

W maju do obsady dołączył za to Tomasz Steciuk, przed 15 laty gwiazda gdyńskiego teatru, który przeszedł do warszawskiej Romy, a dziś można go oglądać na deskach wielu scen muzycznych w Polsce. Zagra redaktora Edwina Kolanko, alter ego Tyrmanda.

- Łukasz Dziedzic, który ma grać tę rolę, musiał na jakiś czas wyjechać. Dlatego reżyser w ostatniej chwili dokooptował mnie do obsady. Bardzo się cieszę, bo tu jest mój matecznik - mówi "Wyborczej" Tomasz Steciuk.

Kogo w rezultacie zobaczymy na scenie? Byłego boksera Kruszynę zagra Sebastian Wisłocki, redaktora Edwina Kolanko - na zmianę Tomasz Steciuk i Łukasz Dziedzic, młodego dziennikarza Kubę Wirusa - Sasza Reznikow, Michała Dziarskiego, porucznika MO - Aleksy Perski, kioskarza Juliusza Kalodonta - Zbigniew Sikora, Jonasza Drobniaka, detektywa amatora - Mateusz Deskie-wicz, bikiniarza i konika Jerzego Meteora - Tomasz Bacajewski, inżyniera Alberta Wilgę - Andrzej Śledź.

Na scenie nie zabraknie bójek, kawiarnianych rozmów, zakrapianych potańcówek i pościgów samochodowych. Akcja toczyć się będzie na ulicy, w ruinach, redakcji, komisariacie, na lodowisku i w melinach.

Ważną funkcję dramaturgiczną pełnią sceny ulicznych bijatyk warszawskiej chuliganerii. - Podstaw walki bokserskiej uczył aktorów Janusz Kołakowski, mistrz kick-boxingu i zdobywca niebieskiego pasa w brazylijskim jiu-jitsu - mówi Aleksandra Borowiak.

Jaki będzie gdyński "Zły"? Kościelniak: - Dynamiczny, z pazurem, balansujący między teatrem nowoczesnym, odwołaniami do komiksu, musicalem i stylistyką noir.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji