Artykuły

Podwójne wcielenie Ubu

Premiera "Ubu Rexa' dziś w Teatrze Wielkim. Film "Ubu Król" wkrótce w kinach

Z czego wynika nieustająca aktualność tematu Ubu?

- Uważam, że nie należy tego przeceniać. To, że Szulkin zrobił film, to jego subiektywna intencja. Przez Jarockiego i {#au#1590}Pendereckiego{/#} to dzieło zostało poczęte w momencie zawieruchy historycznej. Można powiedzieć, że wciąż jesteśmy w podobnym stanie zawieruchy. W tym sensie "Ubu Król" znowu trafia w istotny moment, aktualizuje się w naszym teatrze, w naszym czasie.

- Dlaczego zdecydował się Pan zrealizować "Ubu króla" właśnie teraz?

- Odpowiedziałem na propozycję. Do {#au#620}Jarry'go{/#} zaprowadził mnie Penderecki swoją muzyką bardziej, niż Jarry do Pendereckiego. Inny aspekt to niedojrzałość, XIX-wieczna prowokacja, która prowokuje również w XX i XXI wieku.

- Jak odbierał Pan tekst Jarry'ego podczas pierwszej lektury? Czy z upływem czasu interpretacja bardzo się zmieniała?

- Dla mnie wagę ma libretto Jarockiego, spięte klamrą prologu i epilogu. One biorą w nawias to wszystko, co się zdarzyło. Propozycję realizacji dostałem w trakcie pracy nad "Snem nocy letniej" i pomyślałem, że zasada snu jest bardzo dobrym zabiegiem w wypadku opery Pendereckiego. W tym śnie zjawia się rzeczywistość, która jest lekko zdeformowana, ale jest tylko snem.

- Co oznacza dla Pana określenie "w Polsce, czyli nigdzie"?

- Równie dobrze akcja dzieł Szekspira może się dziać w Czechach nad morzem, czyli nigdzie. Nie mówimy po prostu o konkretnym miejscu. Można to też rozumieć tak, że jesteśmy w Polsce, czyli nigdzie. I nikim.

- Czy w Pana myśleniu o Ubu przeważa nawiązanie do polskiej współczesności, czy też król Ubu jest dla Pana postacią-figurą uosabiającą ludzkie cechy?

- On jest mordercą, dyktatorem. Karierowicz to za małe słowo. Król Ubu jest monstrum XX-wiecznym na miarę Hitlera czy Stalina. Kilkunastoletni Jarry miał nauczyciela matematyki, który był prototypem tej antypostaci. Ta postać miała oburzać mieszczuchów w teatrze w XIX w. Tu mamy herosa XX w., dyktatora. Dziś właśnie tak rozumiemy tę postać. To nie jest już antybohater mieszczański, który nas oburza, który nie przynosi żadnej wartości. Z jednej strony jest groza, z drugiej trochę śmieszności. Oczywiście demokracja, nad którą dziś pracujemy, co jakiś czas jest wstrząsana różnymi wypadkami. My od kilkunastu lat wrzemy w tym tyglu demokracji, której się uczymy. Jest to jakby jakiś wstrząs. Ktoś nam to urządza, to jeden, to drugi, to trzeci.

- "Ubu Król" zapowiadając m.in. dadaizm i surrealizm, był dziełem otwartym na interpretacje. Pomagało to Panu czy przeszkadzało?

- To nie było tak. "Ubu Król" charakteryzuje się wielkim brakiem logiki. Moja inscenizacja jest próbą wprowadzenia do tego tekstu uporządkowanej rzeczywistości. Starałem się to dzieło maksymalnie zdyscyplinować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji