Artykuły

Sylogizm o Nie-Boskiej

1.

"Die Weltgeschichte ist das Weltgericht".

(SCHILLER)

W roku 1953 ukazał się podręcznik historii literatury polskiej napisany przez Kazimierza Wykę, a poświęcony epoce romantyzmu. W rozdziale "Twórczość Krasińskiego na tle reakcyjnego skrzydła literatury w kraju" pisze Wyka: "Nie-Boska komedia" przestaje być dziełem realistycznym w takiej mierze, w jakiej poeta osłabia wymowę... głównego konfliktu. Osłabia ją zaś przez zakończenie, które ma dowieść, że rewolucja nie doprowadzi do zmiany stosunków na świecie, że wobec tego jest bezcelowa i niepotrzebna".

Jako dzieło realistyczne o reakcyjnej intencji i konkluzji nie mogła mieć "Nie-Boska", rzecz jasna, ułatwionego startu w teatrach. Przez sceny nasze przeszła w ubiegłych latach wysoka fala repertuaru romantycznego, nie przyniosła jednak inscenizacji Krasińskiego. A przecież "Nie-Boska komedia" jest jednym z nielicznych dzieł polskiego romantyzmu o charakterze niepartykularnym, przez co rozumiem, że eksponuje problemy znajdujące się w centrum doświadczenia narodów europejskich. Jest również jednym z nielicznych dramatów romantycznych, które mają tradycję inscenizacyjną ważącą wiele w historii teatru polskiego.

Obecna inscenizacja "Nie-Boskiej" pojawia się w momencie, kiedy pamięć przedstawień schillerowskich zaciera się już w średniej generacji, piszący zaś te słowa nie może odwołać się do autopsji i zdany jest na dokument, albo niepewną, ustną relację.

Trzeba powiedzieć, że tradycyjna polonistyka nie oceniając tego negatywnie, również mocno uwypuklała antyrewolucyjny charakter "Nie-Boskiej". Otóż jednym z głównych bodaj zadań krytyki powinna być dzisiaj weryfikacja naświetleń, które zakłóciły normalną cyrkulację dzieł wybitnych w świadomości społecznej. Bez tego dokonywujący się proces stałego poszerzania zakresu pojęcia "kultura socjalistyczna" nabierze charakteru formalnego, podczas gdy powinien stać się przeżyciem intelektualnym.

2.

"Starożytni Grecy nie znali sumienia".

(HEGEL)

Wydaje się, że nie można zrozumieć i ocenić "Nie-Boskiej" nie odnosząc jej problematyki do heglowskiej filozofii dziejów. Przejawia się w niej bowiem typowy dla heglistów dwoisty stosunek do praw postępu. Że świat się zmienia i że zmiany te mogą mieć charakter gwałtowny, to - w świetle "Nie-Boskiej" - nie ulega dla Krasińskiego wątpliwości. Rewolucja jest zatem koniecznością, ale koniecznością odpychającą, bo nie dość usankcjonowaną moralnie. Dzieje świata są dla niego niekończącym się pasmem cierpień Boga. Rozwój wymaga strasznych ofiar, ale sam rozwój jest usprawiedliwiony, bo jest prawem obiektywnym. Ból, cierpienie, ofiara, klęska, śmierć istnieją, ale nie są bynajmniej krzywdą, ani nie są pozbawione sensu. Są koniecznymi składnikami pewnego procesu dziejowego. "Filozofia nie jest pocieszeniem - pisał Hegel wyrażając przejęte przez Krasińskiego stanowisko - jest czymś więcej, ona godzi i wyjaśnia jako racjonalne to, co rzeczywiste i pozornie krzywdzące...".

Jeśli uwzględnić ten heglistowski punkt widzenia Krasińskiego - zakończenie, które tyle kłopotu nastręcza interpretatorom i wielkie budzi zastrzeżenia, może być również odczytane inaczej. Przede wszystkim wypadnie zauważyć, że u Krasińskiego naiwna romantyczna antynomia rozumu i uczucia modyfikuje pojęcie rewolucji. Hasło racjonalisty Pankracego "precz z przesądem" rozumiane jest wymiennie z hasłem "precz z sercem". Pankracego gubi nie to, że myśli w określony sposób, lecz to, że uznaje tylko myśl. Potępienie bohatera nie jest w "Nie-Boskiej" jednoznaczne z odrzuceniem jego racji. Hrabia Henryk potępiony jest za egotyzm, i chłód uczuciowy, a nie za to, że bronił starego świata i nie chciał uznać dążenia wieku.

Do obiektywnie istniejącego tragizmu rewolucji i tragizmu ginącej klasy wprowadza Krasiński sztucznie moralistyczną kategorię winy. "Konieczność - pisał Hegel - ma swoją własną sferę; rozciąga się tylko na to, co w indywiduum jest szczególne, jeśli tylko jest ono w swej zewnętrznej, teraźniejszej, przypadkowej egzystencji podległe wypadkom...."

Koncepcja tragizmu "Nie-Boskiej", z którą polonistyka miała tyle kłopotu, nie da się chyba zrozumieć poza Heglem. Kleiner pisał, że "katastrofa związana ze zdruzgotaniem przez wizję, polegająca na wewnętrznym załamaniu się zwycięzcy, jest czymś niebywałym w literaturze świata, jest jednym z najoryginalniejszych i jednym ze szczytowych ukształtowań tragizmu". Wyka określił zakończenie "Nie-Boskiej" jako antyrealistyczne i reakcyjne, jako skazę artystyczną dzieła. Tymczasem oryginalność finału "Nie-Boskiej" jest względna, jest on bowiem w typie tragiczności ortodoksyjnie heglowski. Problematyczna jest również jego reakcyjność: jest właśnie w takim stopniu reakcyjny, w jakim reakcyjny jest Hegel w stosunku do Marksa.

Dla Hegla zarówno Antygona jak Kreon mają słuszność, są "w prawie", bo są wyrazicielami rzeczywistego historycznego i ludzkiego konfliktu. Kreon reprezentuje prawo "polis", wielkiej wspólnoty politycznej i społecznej. Antygona broni prawa "rodziny", umiera za zasadę subiektywizmu. Bohater tragiczny, reprezentujący wielką zasadę, równy jest bogom. (Krasiński nazywa Pankracego "zbawcą społecznym", "obywatelem-bogiem"). "Każda z dwu stron - pisze o sporze Kreona z Antygoną Hegel - realizuje tylko swoją rację, tylko jedna racja stanowi treść jej działania. Jest w tym jednostronność, sens zaś absolutnej sprawiedliwości na tym polega, że obie strony nie mają racji, ponieważ są jednostronne, ale też razem mają rację... Rozwiązanie sprzeczności sprowadza się do tego, że siły duchowe, które starły się z powodu swej jednostronności, wyzbywają się teraz jednostronności i samoistnego znaczenia; zjawisko owego wyzbywania się jednostronności wyraża się w tym, że jednostki, które podporządkowały się realizacji określonego porządku ideowego, giną (tragicznie)."

Porównując antyczne rozumienie tragizmu ze współczesnym utrzymuje Hegel, że nasze wyobrażenie o pogodzeniu racji walczących jest bardziej skomplikowane. Wydaje się nam bowiem, że przemiana może dokonać się nie tylko w akcji zewnętrznej, lecz również we wnętrzu człowieka, dzięki czemu, to co zaszło, może być uznane za niebyłe. "Bardziej odpowiada, naszemu odczuciu, aby tragedie miały pojednawcze zakończenia". Jest to postulat, aby tragedia wyrażała stanowisko historiozofa.

Tragizm "Nie-Boskiej" jest ścisłą realizacją wzorca heglowskiego. Katastrofa Pankracego, polegająca na zdruzgotaniu, przez wizję, jest tylko dość mechanicznym zastosowaniem heglowskiej tezy o racjach jednostronnych, które nagle odkrywają swą jednostronność. Nie oznacza to, jak wiemy, przekreślenia tych racji. Widzenie Krasińskiego po równi obciąża obóz postępu i wstecznictwa, ale nie odrzuca ich racji, bo właśnie w ich konieczności dostrzega tragizm. Rozpoznanie jednostronności racji to tylko ujrzenie ich w całokształcie procesu historycznego. Ujrzenie ich w całokształcie to jednak tyle, co osiągnięcie świadomości boskiej. Jednostka, która osiąga ten stopień poznania musi zginąć, bo działać (żyć) można tylko wtedy, jeśli nie pojmuje się jednostronności własnych racji.

Poznanie mechanizmu historii napełnia myśliciela nieskończonym smutkiem, ale zarazem utwierdza w przeświadczeniu, że proces dziejowy jest pełen sensu i posłuszny własnej logice. Oto główny motyw pantragizmu heglowskiego, który znalazł wyraz w zakończeniu "Nie-Boskiej". Nie podejmuję się wyrokować, czy jest ono istotnie niepokojąco reakcyjne. Wydaje mi się tylko że dla rozważenia tej kwestii zastosować trzeba myślenie nieco bardziej złożone, niż w próbach dotychczasowych. Wówczas może okaże się, że reakcyjność finału "Nie-Boskiej" jest problemem pozornym.

3.

"... w jedno słowo zamknę świat ten nowy, ogromny - on siebie sam nie pojmuje." (KRASIŃSKI)

Wiadomo, że "Nie-Boska", pisana jako dramat książkowy, nastręcza wielkie trudności inscenizacyjne. Jedną z naczelnych jest bodaj znalezienie jednej formuły teatralnej dla treści należących do różnych planów, rozwijających się od wąskiego kameralizmu psychologicznego, poprzez dramatyczny dialog ideowy do monumentalnych scen, operujących tłumem. Reżyser odczuwa zapewne ogromną pokusę, aby znaleźć formułę uniwersalną, uzmysławiającą jedność wieloplanowej konstrukcji. Jest to zadanie trudne, prawie niewykonalne.

W części pierwszej rozgrywa tlą dramat domowy artysty, dramat nieprzystosowalności poety do potocznego wzoru życia małżeńskiego. Trzeba go rozgrywać w skali kameralnej, bo inaczej stanie się śmiesznie melodramatyczny. Ale już następne części wymagają skali wciąż rosnącej. Na tej samej scenie muszą być wypowiedziane takie zdania jak: "Co się stało - czy już dzień - czy powóz zaszedł? - Wszak mamy jechać dzisiaj po różne sprawunki." I - "Poezjo, bądź przeklęta, jako ja sam będę na wieki!" A do tego faktura dramatyczna "Nie-Boskiej" jest skrótowa, niedookreślona, można ją odtworzyć w teatrze tylko zachowując ów swoisty "stan snu i jawy zarazem".

Łódzka inscenizacja zmierza do formuły monumentalnej. Rozegrany na otwartej, pustej scenie dramat domowy artysty ociera się o melodramat, zagrożony jest śmiesznością. Scenografia jest za monumentalna na początek dramatu, ale już niebawem staje się nie dość monumentalna dla narastających treści. Szajna zawiesił w górze abstrakcyjne formy, które mają, jak rozumiemy, wywołać wrażenie powietrzności, rozległości planu. Ale wrażenia tego nie wywołują, są za ciężkie w zestawieniu ze skalą postaci, wypełniają scenę lecz jej nie powiększają.

Części czwartej dramatu zabrakło natomiast surowości i skali, która mogłaby sprostać wielkiej metaforze zdania, z którego chyba należało wyprowadzić formułę plastyczną całego spektaklu: "Dolina Św. Trójcy obsypana światłem migającej broni i lud ciągnie zewsząd do niej, jak do równiny Ostatniego Sądu".

Tekst "Nie-Boskiej" jest dla teatru partyturą dopuszczającą wielokierunkowe interpretacje. Można go grać jako dramat hrabiego Henryka - będzie to wykładnia zgodna zapewne z intencją autora. Można go grać także, sprowadzając konflikt na płaszczyznę historyczną jako rzecz o sprzecznościach i tragicznych ograniczeniach rewolucji burżuazyjno-demokratycznej. Mamy wtedy do czynienia z dramatem Pankracego i mas ludowych. Do takiej interpretacji skłaniał się, zdaje się, Schiller. Można wreszcie - jest to trzecia, dotąd nie wykorzystana możliwość - zagrać dramat historii w rozumieniu heglowskim. Jego bohaterami będą wtedy po równi hrabia Henryk i Pankracy. Będzie to rzecz o nieuchronności rewolucji jako mechanizmu rozwojowego dziejów, o jednolitym i koniecznym rozwoju idei, w których urzeczywistnia się "duch świata". Właściwym podmiotem dramatu byłaby wtedy historia świata, o której mówi Hegel, że jest "przedstawieniem ducha, wypracowującego w sobie wiedzę o tym, czym jest w istocie". Wydaje się, że ta trzecia interpretacja wymaga największych ambicji intelektualnych.

Korzeniewski wybrał możliwość pierwszą. Wystawił dramat hrabiego Henryka, ale rozumiany nie historycznie, lecz ponadczasowo. Jest to ewentualność dla dzisiejszej, socjalistycznej widowni najmniej frapująca intelektualnie. Otrzymaliśmy sen dręczący arystokraty o rewolucji. Pełno w nim wyekscytowanej lękiem klasowym grozy. Ale to, co napawało grozą dziewiętnastowiecznego feudała, budzi łagodny uśmiech najbardziej radykalnego współczesnego obskuranta.

Kogo przerazi dziś proroctwo Filozofa, że "czas nadchodzi wyzwolenia kobiet i... Murzynów"? Królobójstwo też, odkąd królowie stali się figurantami, przestało być zajęciem opłacalnym. Kto u nas, w kraju, który drogą reformy wyzbył się obszarników "ślubował, że twarzy ludziom nie ukaże, nim przynajmniej zabije barona?" Równie rzadki jest w naszych żłobkach widok dzieci, które "proszą ślicznie o głowę arystokraty". Kto przeżyje dzisiaj szok ówczesnego przełomu obyczajowego, patrząc jak oblubienica wolności "z rozpuszczonym włosem, z dyszącą piersią wdziera się na gruzy namiętnymi podrzuty"? Nawet komentarz Przechrzty "Tak co noc bywa" - nie budzi grozy. Rzeczywiście bywa tak co noc w każdym warszawskim parku, ale nikomu nie przychodzi dziś na myśl, aby pewne naturalne przejawy życia obyczajowego łączyć z rewolucją.

Nie szokuje nas również, znających współczesne budowle publiczne, obraz architektury przyszłości, którym straszy Chór artystów: ..."sklepienia w długie puginały, filary w osiem głów ludzkich, a szczyt każdego filara jako włosy, z których się krew sączy - ołtarz jeden biały - znak jeden na nim - czapka Wolności - Hurracha!"

Okazuje się, że odczytanie "Nie-Boskiej" od strony dramatu hrabiego Henryka jest wyjątkowo niepłodne. Zwłaszcza jeśli odczytuje się ten dramat ponadczasowo. Wówczas groza jaką przeżywa stary świat w przeczuciu nowego jest tylko śmieszna, a jeszcze częściej w ogóle nie zrozumiała. Ponadczasowy punkt widzenia modyfikuje też sposób ujęcia ludu. Lud u Korzeniewskiego to postaci z szopki. Lud, który nie jest nosicielem jakiejś określonej racji historycznej może być przedstawiony tylko jako motłoch. Przedstawienie ruchu mas staje się niemożliwe. Można tylko pokazać jeszcze odruchy tłumu. I tłum w łódzkim przedstawieniu śpiewa łagodną piosenkę: "Chleba, chleba! Hurra! Hura!" Wejście tłumu jest bezbłędnie przeprowadzone, zwłaszcza w scenie chłopskiej, która jest wyjątkowej choreograficznej piękności, ale jest w tym zarazem jakieś zaniżenie patosu ludowych racji historycznych.

Kiedy się do dramatu "Nie-Boskiej" podchodzi od strony hrabiego Henryka finał sztuki nabiera jednoznacznie reakcyjnego sensu. Korzeniewski zdaje sobie z tego sprawę. I dlatego wymowę finału stłumić próbuje w sposób bardzo mechaniczny, zdominować innym akcentem. I wtedy, już w samym zakończeniu, schodzi na proscenium lud rzeczywisty. Jest to lud z innej poetyki teatralnej, właśnie lud z inscenizacji Schillera. Pojawia się jednak za późno, aby cokolwiek zmienić, jest częścią innego teatru. Porażka była zresztą nieunikniona. Nie można przezwyciężyć reakcyjności finału, jeśli się nie ma koncepcji całości, która znosi tę reakcyjność. Jak staraliśmy się okazać jest nią heglowskie rozumienie tragizmu.

Wszystkie cytacje z Hegla "Vorlesungen über die Philosophie der Religlon" drukuję w przekładzie własnym. A. W.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji