Artykuły

30 portretów znanych gdańszczan maluje Geno Małkowski

30 portretów gdańskich artystów przygotowuje malarz Eugeniusz Geno Małkowski. Wśród nich Mirosław Baka, Larry OK Ugwu czy Maciej Kosycarz. Małkowski maluje publicznie, a jego pracę można podglądać w oliwskiej Galerii Warzywniak. Do końca miesiąca jeszcze można zobaczyć proces powstawania portetów Stefana i Krystyny Chwinów (22 i 24.09) oraz Barbary Żurowskiej-Sutt (25.09) - pisze Borys Kossakowski w portalu Trójmiasto.pl.

Borys Kossakowski: Skąd pomysł na malowanie publiczne?

Eugeniusz Małkowski: Przez długie lata zajmowałem się malarstwem symbolicznym, opisywałem kosmos, malowałem kule. Eksperymentowałem, ciąłem, przebudowywałem. Aż w końcu doszedłem do wniosku, że czas na zmianę. Zawsze miałem łatwość widzenia świata realnego. Dlaczego miałbym z tego rezygnować?

Wyszedł więc pan do ludzi?

- W 1990 zacząłem robić pierwsze publiczne akcje speed paintingowe - 30 obrazów w osiem godzin. Spotkało się to z ostrą krytyką. Jak chcesz, to maluj szybko, ale się tym nie chwal - mówili. A dla mnie szybkość powoduje skróty myślowe, człowiek nie wdaje się w niepotrzebne szczegóły. Potem namalowałem 50 obrazów w dziesięć godzin. Następnie podjąłem próbę ustanowienia rekordu Guinessa: 100 obrazów w ciągu doby. Malowałem w muzeum w Bełchatowie: Papież, ksiądz Popiełuszko, znani aktorzy, okrągły stół. Zwycięstwa i porażki końca XX wieku.

Czy to przypadkiem nie jest artystyczny fast-food? Szybki, ale mało wartościowy?

- Szybkość powoduje, że mogę od razu realizować marzenia, które się we mnie lęgną. A ja idę ulicą i marzę. Codzienność mi wytrąca moje marzenia z ręki. Dzięki szybkiej pracy - moje marzenia są od razu przekuwane w rzeczywistość. Czy to fast-food? Fast-food jest komercyjny, a ja swoich obrazów nie sprzedaję, tylko ofiarowuję zleceniodawcom. Tu nie chodzi o zarabianie kasy. Dzisiaj ja je wręczam, ale myślę, że w przyszłości one będą szybko zyskiwać na wartości.

Ważne są nie tyle obrazy, co sam akt publicznego tworzenia?

- Inspirując się "Pochodzeniem świata" Courbeta zrobiłem całą serię pokazującą nagie kobiety bez wstydu. W Olsztynie miałem dużą wystawę - wtedy na wernisażu i na finisażu publicznie malowałem nagą kobietę. Wracam do nowej awangardy, do nowego działania. To nowa sztuka. Mam nadzieję, że uda mi się zrobić coś niezwykłego. Jeżeli mi zdrowie dopisze, to może za kilka lat pchnę sztukę w nowe rejony. Przyszłość pokaże, że ta odwaga może dać nowe odkrycia, zaangażować ludzi, którzy dotąd nie mieli nic wspólnego z malarstwem.

W ramach nowego projektu ma powstać 365 portretów. Ile już powstało?

- Pierwsze 30 obrazów namalowałem w Olsztynie. Potem był Berlin - tam namalowałem 30 portretów najważniejszych urzędników miejskich. Teraz w Gdańsku maluję ludzi kultury i sztuki. To niesamowite. Jestem niezwykle zadowolony ze swojej pracy.

Gdzie powstaną kolejne?

- Jeszcze nie wiem. Jestem na początku realizowania swoich marzeń. Po głowie mi chodzi Genomiliard - czyli obraz namalowany wspólnie przez miliard osób. Marzy mi się, żeby każdy wziął pędzel do ręki, żeby zostawił ślad po sobie. Jesteśmy wszyscy pełni myśli, pomysłów, czy to artyści czy ludzie innych profesji, bezrobotni, każdy ma jakieś marzenie. To często się ujawnia na szybach autobusowych. Jak telefony stacjonarne były - pisaliśmy zygzaki, na murach murale - to niekoniecznie są śmieci do wyrzucenia, to jest ślad naszego istnienia. To są informacje, które chcę zebrać wszystkie razem. Jest w tym jakaś niezwykła wartość. Moi koledzy akademicy nie wierzą w to, że można wciągnąć takich ludzi do malarstwa.

Żyjemy w epoce wielkiego boomu na autoportrety, czyli selfie robione telefonami. Co pan myśli o tego typu "sztuce"?

- Nie posługuję się nowoczesną technologią zbyt dobrze, pewnie 3-letnie dziecko lepiej sobie radzi ze smartfonem niż ja. Ale jak wchodzę do autobusu i widzę, że ludzie grają na komórkach jak wirtuoz na pianinie, to jestem zachwycony. Wierzę w postęp, w przyszłość, w zdobywanie nowego terenu. Jak Kolumb czy Kopernik robię próby wkroczenia w przyszłość, co nie wszystkim może się podobać. Próbuję sobie wynaleźć nową drogę. Ale nie jestem wyjątkowy, bo wiele ludzi ma mnóstwo pomysłów. Ale ja mam odwagę, żeby o tym mówić i żeby je realizować. Moi byli studenci wyjeżdżają za granicę, żeby sprzedawać piwo. A przecież to oni mają stworzyć nową myśl, pchającą świat do przodu. I okazuje się, że ja - starzec, ciągnę do przodu, a oni pracują w barach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji