Artykuły

Agnieszka Żulewska: Dla mnie aktorstwo to wciąż przygoda

- W listopadzie w Teatrze Polonia zaczynam z Jackiem Poniedziałkiem próby do "Kto się boi Virginii Wolf?" w jego przekładzie. Bardzo się cieszę, także dlatego, że teatr to płaszczyzna, na której wciąż bardzo dużo muszę sobie sama udowodnić - mówi aktorka.

Agnieszka Żulewska drugi raz w ciągu miesiąca pojawia się na naszych ekranach w ciekawej roli. tym razem aktorka gra pannę młodą w "Demonie" Marcina Wrony.

Z Agnieszką Żulewską rozmawia Piotr Guszkowski.

Miałaś pracowitą końcówkę zeszłego i początek tego roku. Intensywną również w sensie skrajnych emocji, jakie musiałaś zagrać najpierw w "Chemii", a potem w "Demonie" [na zdjęciu]. Było to wyczerpujące?

- Przeciwnie, sprawiło mi frajdę. Dla mnie aktorstwo to wciąż przygoda, do której podchodzę z ogromną ciekawością. Nie wiem jeszcze, jakie są koszty. Być może konsekwencje takich sytuacji odzywają się znacznie później niż mi się wydaje.

Uczysz się siebie jako aktorki?

- Można tak to ująć. Myślę, że podświadomie wybrałam takie medium, żeby zrozumieć, o co chodzi w byciu człowiekiem.

A nie po to, by brać ślub za ślubem? Zaliczyłaś na ekranie już dwa.

- Nawet trzy Pierwszym był z Jackiem Poniedziałkiem w serialu "Na Wspólnej". Pewnie ich jeszcze przede mną trochę, dlatego normalnie, w życiu prywatnym, ślubu nie wezmę (śmiech).

Do twarzy ci w welonie, więc może jeszcze przemyśl sprawę. Natomiast już na poważnie: jak wygląda u ciebie proces tworzenia postaci - wypracowałaś swoją metodę?

- Tak naprawdę wszystko jest w rękach reżysera. Zbliżam się do tych, którzy przyciągają mnie do siebie jako ludzie. Kiedy wiem, że mogę komuś zaufać, ufam mu na maksa. Nie mam przemyślanego, z góry założonego podejścia do tworzenia postaci. Wszystko dzieje się na bieżąco Najważniejsza jest dla mnie przestrzeń. Pobudza mnie to, w jakich ścianach się znajdujemy, jak te budynki oddychają, jakie mają ściany, kolory itd. Tak naprawdę trudno mi budować coś w głowie na sucho. Działam wobec miejsca, w którym kręcimy, i ludzi, z którymi pracuję.

Co z przestrzenią niedosłowną, w sensie wolności, miejsca na improwizację - jak to wyglądało przy okazji tych dwóch bardzo różnych przecież produkcji?

- Ze względu na specyfikę tekstu, "Chemię" robiliśmy w sposób bardzo matematyczny. Dialogi zostały napisane tak literacko, że przestrzeń na improwizację właściwie nie istniała - poza tym, że miejsce wypełnialiśmy sobą, naszym ruchem. Czuliśmy na planie ogromną bliskość, delikatność, związaliśmy się ze sobą. Do tego stopnia, że gdy skończyliśmy zdjęcia, to fizycznie odczułam brak Bartka Prokopowicza. Natomiast "Demon" był jak kolonie: siedzieliśmy cały czas razem, wyjęci poza czasem i rzeczywistością gdzieś w Bochni, spacerowaliśmy, gadaliśmy. Marcin był otwarty na zmiany, było więcej okazji do żywego odczuwania konkretnych momentów. Korzystania z tamtej energii. Nie ma nic wspanialszego niż plany wyjazdowe.

Trochę się obawiam, czy "Demonowi" nie zaszkodzi, że jest zapowiadany jako horror. Konwencja kina grozy i schemat opowieści o opętaniu zostały przez Marcina Wronę wykorzystane, by poruszać kwestie naszej zbiorowej pamięci czy wspólnych tradycji polsko-żydowskich. Widzowie mogą mieć po horrorze zupełnie inne oczekiwania.

- Z kolei ja dostrzegam w tym szansę. Słowo "horror" w kontekście polskiego kina może przyciągnąć ludzi. Pytanie, na ile widzowie będą otwarci na odkrywanie nowego świata. Jeśli będą, powinni się pozytywnie zaskoczyć. Na pewno nie chciałabym sprowadzać "Demona" wyłącznie do kwestii polsko-żydowskich. W tym tkwi jego mądrość - w uniwersalny sposób opowiada o obcym, o pewnym rodzaju wykluczenia, o tym, jak z tą obcością sobie radzimy czy właśnie nie radzimy. O lęku, który jest chyba pierwszą reakcją Poza tym rozważania na temat postpamięci zostają genialnie przełamane groteską, czarnym humorem.

Śmiech to w końcu jedna z reakcji obronnych. Wyśmianie, zbagatelizowanie, podważenie "Demon" nabiera dodatkowego kontekstu wobec dyskusji o imigrantach z Syrii.

- To ekscytujące, że film wchodzi w momencie, kiedy to wszystko - lęk, brak wiedzy, umiejętności nazywania, jest tak porażające. Zdałam sobie ostatnio sprawę, że z agresją w pozycji obcego najdotkliwiej spotkałam się, kiedy wraz z grupą aktorów czytaliśmy "Golgota Picnic" na placu Defilad. Za nami stali napierający demonstranci: opluwali nas, polewali wodą święconą, rozpylali śmierdzące gazy. Ci ludzie nie mieli bladego pojęcia przeciw czemu krzyczą, dlaczego chcą nas stąd wyrzucić - taka głupota, kompletna ignorancja jest szalenie niebezpieczna. Oczywiście, wygodniej funkcjonować w czarno-białym świecie, łatwiej kategoryzować. Ale świat taki nie jest.

Tym obcym może stać się każdy - przekona się o tym w filmie również grana przez Ciebie bohaterka, w dodatku wśród najbliższych sobie osób.

- To za kim, czy po której stronie się opowiesz sprawia, że automatycznie zostajesz oceniony, przypisany do konkretnej kategorii, napiętnowany Myślę, że każdy przeżył coś takiego w szkole, każdy widział czy uczestniczył, wykluczał albo był wykluczony - trzeba sobie o tym przypominać. O tym, jak okrutne i pozbawiające siły jest to doświadczenie. Dziś taki bezrefleksyjny hejt pojawia się w sieci, gdzie poczucie anonimowości prowadzi do zupełnie bezkarnego ranienia ludzi. Obawiam się, że takie wiadro pomyj wyleje się na nas po filmie.

Powtórka z "Pokłosia"? Maćkowi Stuhrowi mocno się wtedy oberwało.

- Ale brawa dla niego za postawę. Nie każdy miałby odwagę opowiedzieć się za czymś tak wyraźnie i mieć siłę, żeby walczyć.

Póki co macie dobrą prasę. Skoro już o prasie: czy ty czujesz, żeby - jak głoszą nagłówki - "rok 2015 należał do Ciebie", "nastał Twój czas" itd. Chcesz ten czas wykorzystać w pełni?

- Powiedziałam sobie: spokojnie. Po zagraniu w dwóch, mam wrażenie dobrych filmach, zamiast łapczywie zajadać się wszystkim, co stawiają na stole, zamiast przyjmować wszystkie propozycje, póki się pojawiają, wolę być cierpliwa. Nie chcę wyskakiwać z każdej lodówki - a tak by było, gdybym brała wszystko jak leci. Mówię to z całą świadomością, że za chwilę mogą nastać w mojej pracy zawodowej lata smutne i chude. Ale nie interesuje mnie sława. Dobrze wiem, ile mam jeszcze do udowodnienia, do nauczenia, przede mną długa droga. Tu nie chodzi o zarabianie kasy i bycie rozpoznawalnym, bo dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby granie w filmach bez tej otoczki, z zachowaniem prywatności, anonimowości na ulicy. Przyłapałam się na tym, że sprawdzam w sieci, co ludzie o mnie piszą. Muszę pozbyć się tego okropnego nawyku, powoli się to udaje

Po tym, co już zagrałaś, oczekiwania rosną.

- I dobrze, niech rosną.

Czy coś z tych propozycji wybrałaś?

- W listopadzie w Teatrze Polonia zaczynam z Jackiem Poniedziałkiem próby do "Kto się boi Virginii Wolf?" w jego przekładzie. Bardzo się cieszę, także dlatego, że teatr to płaszczyzna, na której wciąż bardzo dużo muszę sobie sama udowodnić. Wstydzę się, jestem niepewna, cholernie się boję.

Na planie nie?

- Kino mnie fascynuje. Ten moment, gdy ciało jest kilka centymetrów od obiektywu kamery, cała ta intymność, to, że liczy się, w jakim tempie mrugnę okiem. Wiesz, ja bardzo silnie odbieram ludzi, płynącą od nich energię, nawet prywatnie od razu wiem, kto mnie lubi, a kto nie. A w teatrze masz przed sobą ścianę złożoną z bijących energetycznych źródeł. Pozbawia mnie to pewności siebie.

Może po prostu musisz wytrzeć swoje na tych deskach?

- Absolutnie, to kwestia doświadczenia, dlatego też rzuciłam się teraz w ten projekt.

"DEMON"

Ostatni film tragicznie zmarłego reżysera Marcina Wrony. Jego akcja rozgrywa się podczas suto zakrapianego wesela na polskiej prowincji. Impreza wymyka się spod kontroli, kiedy z panem młodym zaczyna dziać się coś niepokojącego. Dzień wcześniej mężczyzna (w tej roli izraelski aktor Itay Tiran), który przyjechał na ślub z Żanetą (Agnieszka Żulewska) prosto z Anglii, dokonał makabrycznego znaleziska w pobliżu domu. W jego ciało wszedł dybuk. Czego chce od niego duch żydowskiej dziewczyny, która mieszkała tu przed laty?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji