Pamietają o nich
W ostatnim czasie pożegnaliśmy wieloletnich aktorów Teatru Powszechnego w Łodzi: Alicję Knast i Janusza Kubickiego oraz pracownika działu technicznego Mariana Kowalskiego. Pamiętajmy o nich, zapalmy dla nich symboliczny płomień -zespół Teatru Powszechnego.
Janusz Kubicki na scenie debiutował w spektaklu "Ciemności kryją ziemię" w reżyserii Kazimierza Dejmka. Na deskach łódzkich scen stworzył kilkadziesiąt niezapomnianych ról w spektaklach m.in. Kazimierza Dejmka, Janusza Kłosińskiego, Jerzego Antczaka, Romana Sykały, Edwarda Dziewońskiego, Agnieszki Glińskiej i Waldemara Śmigasiewicza.
"Studiowaliśmy razem. Już wtedy przypuszczałem, że w przyszłości stworzy nie jedną dobrą role. Nie pomyliłem się. Dzisiaj, patrząc wstecz, mogę powiedzieć, że był świetnym aktorem teatralnym, filmowym i dubbingowym. Wspaniały aktor i człowiek - tak zapisał się w pamięci tych, którzy znali go ze sceny i zza kulis" - tak wspomina go aktor Powszechnego Michał Szewczyk. Publiczność uwielbiała go jako profesora Henry'ego Higginsa z "My Fair Lady". "W tym spektaklu zagrałam rolę Elizy. Razem z Januszem stworzyliśmy wtedy jedne z naszych najlepszych, popisowych ról" - mówi Barbara Połomska, aktorka Teatru Powszechnego.
Janusz Kubicki był prawdziwym człowiekiem teatru - jego barwne anegdoty wypełniały przestrzeń Powszechnego. Dla młodszych kolegów było to opowieści o teatrze i ludziach, których już nie poznali. "Janusz był dżentelmenem i szalenie kulturalnym mężczyzną, który odnosił się do wszystkich z atencją. Był skromny, nie lubił mówić o sobie. Uwielbiał natomiast opowiadać o teatrze, dzielić się teatralnymi historiami i doświadczeniami. Pamiętam, jak jeszcze w ostatnich latach przy okazji wystawianego na naszej Małej Scenie "Marszu Polonia" wspólnie wspominaliśmy dawne czasy" - mówi Barbara Połomska.
Alicja Knast była aktorką teatralną i filmową. Występowała na scenie Powszechnego od 1959 do 1989 r. - między innymi "Ślubach panieńskich" w reżyserii Eugeniusza Stawowskiego, "Kramie z piosenkami" w reżyserii Mirosława Szonerta oraz wyreżyserowanych przez Adama Hanuszkiewicza "Trzech siostrach", "Domu Bernardy Alba" i "Tak jest, jak się państwu zdaje".
"Z Alą miałyśmy wspólną garderobę. Była świetną aktorką, choć mogłoby się zdawać, że jej warunki (była niewysoka, drobniutka) będą ją ograniczać. Nic bardziej mylnego. W "Skowronku" w reżyserii Sykały zagrała Joannę d'Arc z ogromną siłą i niesamowitą prawdą. Tą rolą zachwycała nie tylko łódzką publiczność - owacyjnie przyjęli ją również aktorzy na Węgrzech, gdzie graliśmy gościnnie spektakl. W ogóle jej siłą na scenie była wielka prawda. A jaka była prywatnie? Była przyzwoitym człowiekiem. Była dobrym człowiekiem. O nikim nie mówiła źle, starała się łagodzić konflikty, łagodziła nasze gorące głowy" - opowiada o Alicji Knast Barbara Połomska.
Marian Kowalski związany był w Powszechnym od 1957 do 1989 roku. Pracował tutaj również jego dziadek, a obecnie pracuje tu jego syn Andrzej, którego - jak zaznaczają współpracownicy - wychował na porządnego człowieka.
Zapisał się mocno w pamięci ludzi, którzy do dzisiaj pracują w Powszechnym. Ci, którzy go znali, mówią, że był "przyjacielski, życzliwy, profesjonalny". Cała jego kariera zawodowa wiąże się z teatrem, którym - jak mówią koledzy - "żył całym sercem i duszą". Był tutaj rzemieślnikiem, stolarzem, montażystą, maszynistą sceny. Jako ksiądz statystował w "Balladynie".