Artykuły

Ta sztuka wywołała burzę

- Pytanie, na ile jesteśmy skłonni do buntu, na ile nas to w ogóle interesuje. Próbujemy się raczej zamykać w pewnym świecie. Dobrym przykładem wydaje się problem uchodźców: stawianie murów to droga donikąd, bo wiadomo, że im większe mury się buduje, tym większych narzędzi używa się potem do ich burzenia - o premierze spektaklu "Krzyczcie, Chiny!" mówi Paweł Łysak, reżyser i dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie, w rozmowie z Piotrem Guszkowskim w Metrocafe.pl.

Gdy wystawiono ją po raz pierwszy, sztuka o buncie przewoźników w porcie chińskim przeciwko brytyjskim eksploatatorom wywołała w Polsce burzę. Jakie reakcje wywoła teraz?

Piotr Guszkowski: Jak interpretować wzięte od Zygmunta Hübnera motto "Teatr, który się wtrąca"?

Paweł Łysak, dyrektor Teatru Powszechnego: Żyjemy w czasach, że każdy ma opinię na każdy temat. Łatwiej ją wygłosić, bardzo często apodyktycznie, dzięki internetowi. Myślę o teatrze jako miejscu, które pozwala na bardziej rozbudowaną wypowiedź, jaką jest przedstawienie. Miejscu, gdzie się dyskutuje, gdzie zastanawiamy się nad sprawami, które nas dotyczą, ale w szerszym kontekście, by nie dać się zwariować bieżączce drobnych afer i awantur.

Myśli pan, że spektakl "Krzyczcie, Chiny!" może się dziś spotkać z równie gorącą reakcją, co polska prapremiera tekstu Siergieja Tretiakowa z 1932 roku w reżyserii Leona Schillera?

- Schiller żył w czasach o tyle trudnych, że z powodów finansowych teatry starały się podlizywać publiczności. On się przeciwko temu buntował, zwracał uwagę na ważne do poruszenia sprawy społeczne. Udawało mu się wzbudzać dyskusje i kontrowersje swoimi spektaklami. My żyjemy w trochę innych czasach, jesteśmy bardziej uodpornieni: kiedy sugestywne wypowiedzi i przekazy budzą w nas intensywną reakcję, zastanawiamy się, czy ktoś aby nami nie manipuluje, czy nas do czegoś nie namawia, jaki ma interes w tym, żeby nas poruszyć. A z drugiej strony, nie możemy pozostać niezaangażowani. Cały czas wykuwa się "nowy świat" - albo w tym uczestniczymy, albo dzieje się to poza nami. Wtedy możemy się obudzić w rzeczywistości innej niż byśmy chcieli.

Pytani przez dziennikarzy twórcy często uzasadniają wybór tekstu tym, że ponownie stał się aktualny.

- Sztuka Tretiakowa nie przestała być aktualna i pewnie nigdy nie przestanie. Opowiada bardzo prostą historię: kiedy przedstawiciel firmy handlowej, która robi w Chinach interesy, wypada z łódki przewoźnika i się topi, dowódca kanonierki sprawujący tu europejski zarząd w odwecie żąda zabicia dwóch kulisów, co jest jawną niesprawiedliwością. Tekst został napisany dość plakatowo, w recenzjach pojawiały się opinie, że nie jest najlepszy. Ale w tamtych czasach dobitnie podnosił sprawę ucisku, elit, które sprawują władzę nad masami, walki pomiędzy bogatymi a biednymi, wreszcie rozwarstwienia, które postępuje - jak zauważa Thomas Piketty w książce "Kapitał XXI wieku".

Wtedy uciskowi towarzyszył bunt, a dziś?

- Pytanie, na ile jesteśmy skłonni do buntu, na ile nas to w ogóle interesuje. Próbujemy się raczej zamykać w pewnym świecie. Dobrym przykładem wydaje się problem uchodźców: stawianie murów to droga donikąd, bo wiadomo, że im większe mury się buduje, tym większych narzędzi używa się potem do ich burzenia. Ten bolszewicki tekst jest tu trafny, bo Tretiakow podejmuje w nim kwestię mechanizmu ekonomicznego. Zarówno rasizm kulturowy, jak i sprawa uchodźców mają podłoże ekonomiczne. Otwarcie granic przez Niemcy nie wzięło się znikąd - mówi się przecież, milion uchodźców ożywi i uratuje tę gospodarkę.

Premiera sztuki odbędzie się w ciekawym momencie, po wyborach, w których nawet prawicowi politycy składali lewicowe obietnice.

- Kapitalistyczny model coraz bardziej się wyczerpuje. Wykluczona część społeczeństwa upomina się o swoje prawa. Wyborcy wyobrażają sobie demokrację nie tylko jako wolność, ale także równość i braterstwo, sprawiedliwsze dzielenie ciężarów.

A co do samej inscenizacji: wspomniana plakatowość tekstu to szansa na rozwinięcie własnych pomysłów?

- Inscenizacja została pomyślana jako rodzaj rozmowy, wspólnego oglądania tekstu z publicznością. Duża scena będzie zaaranżowana inaczej niż zwykle. Aktorzy grają w kręgu pomiędzy widzami, wykonują na żywo muzykę. To rodzaj performance'u, spektakl bardzo zespołowy.

***

"Krzyczcie, Chiny!". Premiera 6 listopada w Teatrze Powszechnym. Kolejne spektakle 7-9 i 11 listopada. W niedzielę 8 listopada w kawiarni Stół Powszechny śniadanie z twórcami przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji