Artykuły

Wspominam Zbyszka

Niemal z rozrzewnieniem obejrzałem zdjęcia z serii "Powroty" umieszczone na Twoich łamach, ale szczególnej satysfakcji doznałem ujrzawszy na okładce ,.P'" 2720 zdjęcie Zbyszka Cybulskiego.

Znałem go osobiście, ale nie o to chodzi. Mieszkając ponad dwa lata (1980-82) W Nowym Jorku, często odwiedzałem księgarnie na Manhatanie, by m.in. przeglądnąć wydawnictwa poświęcone filmowi amerykańskiemu i światowemu. We wszystkich spotykałem "hasło" Zbigniew Cybulski, wraz z notkami. On jedynie reprezentował aktorów polskiego filmu obok największych gwiazd światowego ekranu.

Ale zdumiałem się kompletnie, gdy w podziemiach księgarni "Coliseum" na Broadwayu, w największym ściennym kalendarzu na 1982 r., zdobionym zdjęciami gwiazd filmowych - patronujących poszczególnym miesiącom - ujrzałem twarz Zbyszka Cybulskiego w towarzystwie Marilyn Monroe, Jamesa Deana, Marlona Brando i innych gwiazd. Został w ten także sposób zrównany.

Biografów Zbyszka informuję, że - zanim został studentem Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej w Krakowie (a nie, jak się b. często pisze: Teatralnej, w którą PWSA przekształciła się później), najpierw był studentem... Akademii Handlowej w Krakowie przy ul. Sienkiewicza.

Po raz pierwszy wystąpił na zawodowej scenie teatralnej w 1952 r. - wraz z K. Jędrusik, B. Kobielą i innymi - na nie istniejącej obecnie Malej Scenie Starego Teatru (przy ul. Jagiellońskiej) w Krakowie będąc studentem trzeciego roku PWSA. Jako jeden z bohaterów w wystawionej przez Koło Naukowe PWSA radzieckiej sztuki "Chłopiec z naszego miasta", wyreżyserowanej przez prof. J. Kaliszewskiego. Do grania w tej sztuce nie można było znaleźć dla Zbyszka odpowiednich butów. Powiedziałem, że mogę mu pożyczyć moje prywatne narciarskie buty, o ile okażą się odpowiednie. Okazały się. Wobec tego uprzedziłem Zbyszka, że w tychże butach jest kilka gwoździków wystających wewnątrz i lekko klujących stopy, radząc mu, aby polecił je usunąć. Jednakże, gdy w trakcie rozmowy, po zakończeniu grania w sztuce zaprezentowanej także w Warszawie, na scenie Teatru Buffo, spytałem go czy mu te gwoździki usunęli z butów, odpowiedział mi, że - nie. I że właśnie one "ustawiły" mu chodzenie w roli.

Później, będąc już artystą filmu, w jednym z wywiadów - chyba dla "Filmu" - wyznał, iż w scenach miłosnych zawsze stara się o wynalezienie czegoś, co by mu przeszkadzało, aby nie grać ich banalnie. I jako przykład wskazał scenę w "Popiele i diamencie" graną z. E. Krzyżewską, na leżąco w trakcie której jedną ręką czegoś gorączkowo szukał na podłodze (zdaje się rewolweru).

W PWSA Zbyszek był aranżerem lub współaranżerem wszelkich form studenckiego życia pozawykładowego, poczynając od kabaretu, poprzez patronowanie korespondentom Po prostu", po sport (w przerwie semestralnej w 1952 - obóz. narciarski, a w lecie - udział w biegach wszystkich studentek i studentów). Przez wszystkich był niemal, lub po prostu, uwielbiany, co nie przeszkadzało w podśmiewaniu się - wraz z nim, bo umiał śmiać z siebie, z błędnego wymawiania przez niego "ą" jako "o", z permanentnego rozglądania się wokół siebie (czy czegoś nie gubi), "nabierania" go, że mu głowa rośnie (zwęziliśmy jego nakrycie głowy podłożonym pod wewnętrzną taśmę papierem) itp. Bardzo poważnie przy tym traktując jego radosne przypomnienia o tym, że "my prawdziwi Polacy" lub "jako prawdziwi Polacy", musimy... powinniśmy... mamy obowiązek...

Myślę, że te słowa były poważnie traktowane nie tylko przez tych, którzy czuli się prawdziwymi Polakami ale i tych, którzy to określenie uznawali za niestosowne, najoględniej mówiąc, a sprawowali pieczę nad "ideologicznym rozwojem młodzieży studiującej, w duchu internacjonalizmu". Władze PRL nie przyznały mu żadnego odznaczenia państwowego, nawet pośmiertnie. Nie pomyślano też o tym w III RP

A w roku wystawienia "Chłopca z naszego miasta", w PWSA w Krakowie, na różnych latach nauki, studiowali - oprócz w. w. - Z Kucówna, J. Grotowski, W Pyrkosz, B. Bilewski. J, Jarocki, J. Goliński, R. Kotas (vel Kotys), Z. Kalińska. A. Obidniak, I. Olszewska, B. Walkówna, R. Krzyżanowski, L. Herdegen...).

Tak więc wspomnień wywołałeś, "Przekroju", jednym zdjęciem...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji