Artykuły

Strategia dla aktora

Strategia dla aktora jest prosta: grać to, co widza zaciekawi, więcej - zafascynuje i grać tak, by przy­kuć go do miejsca, które zajął przyszedłszy do tea­tru. Strategia dla aktora jest skomplikowana: wyzwolenie spod wszechwładnej reżyserskiej ręki nie jest we współczesnym teatrze zabiegiem prostym, a wszystkie inne tworzywa, dopuszczone w inscenizacji do głosu tyleż akto­rowi pomagają, co przeszkadza­ją. Strategia dla aktora jest konieczna: najlepiej jej robi uświa­domiony bunt. Bunt zaś bywa często wyborem samotności. Samotność znowuż otwiera szansę. I w ten sposób sztafaż możliwości wyczerpuje się. Koło strategii się zamyka.

Monodram jest wyborem najod­ważniejszym i najbardziej ryzyko­wnym. Stwarza nadzieję, ale je­dnocześnie wystawia aktora pod bezwzględny pręgierz odbiorcy. Daje możliwość absolutnego zbli­żenia do sytuacji pierwotnej, kiedy to pierwszy odważny, wy­stępujący poza krąg plemiennej wspólnoty zaryzykował. Rysuje jednak również niebezpieczeństwo kompromitacji i utraty prestiżu. Monodram jest wcieleniem naj­czystszej aktorskiej strategii. Po­jawia, się wtedy, kiedy interesy aktora bywają najbardziej za­grożone.

Krakowski Stary Teatr stoi znaczącymi reżyserskimi insceni­zacjami, gdzie nad dobrym an­samblem królują znakomici soli­ści. Stary Teatr chełpi się swy­mi solistami, coraz mniej dba­jąc o pozostałych. W Starym Teatrze nie pracuje już ani Krzemiński, ani Hubner, rzadcy w historii polskiej sceny dyrek­torzy, reżyserzy i pedagodzy w jednej osobie, z góry wiedzący, po co angażują do teatru młodą dziewczynę czy chłopaka. Angaż był dla nich rodzajem zobowiąza­nia wobec człowieka, który - zgodnie z prawami natury - musi pracować, by mógł się swo­bodnie i twórczo rozwijać. Dziś wielu dobrych aktorów krakow­skich, nie mówiąc o jeszcze bar­dziej drastycznie niewykorzysta­nych ich koleżankach, "grzeje" - by użyć sportowego terminu - "ławę rezerwowych". Stąd już tylko krok do osobisto-artystycznych tragedii.

Piwnica "Przy Sławkowskiej 14" zaczyna - na szczęście - stanowić odtrutkę na artystyczne frustracje godnych wykorzystania aktorów. Po Leszku Piskorzu, który zaskoczył wszystkich spra­wnością i inwencją w "Pamię­tniku wariata" Gogola, po Ka­zimierzu Borowcu, który wielością indywidualnych propozycji doró­wnał już takim legendom mono­dramu, jak Lidia Zamkow czy Irena Jun, przyszedł czas na Ale­ksandra Fabisiaka. Czas, jak się okazuje, najbardziej szczęśliwy, bo znajdujący się w defensywie twórczej aktor, na którym wielu postawiło już przysłowiową kre­skę, pokazał nie tylko co na­prawdę potrafi, ale jeszcze raz potwierdził oczekiwania związane ze wspaniałym debiutem scenicz­nym.

Aleksander, syn wspaniałego mistrza sceny - Kazimierza, w swej propozycji potwierdził aspi­racje do kontynuacji rodzinnej tradycji. Uczynił to dzięki traf­nemu wyborowi Piotra Szczerskiego, który odkrył i dla niego i dla polskiego teatru - francuskiego człowieka - orkiestrę: powieściopisarza i dramaturga, aktora i reżysera - Raymonda Cousse. Jego "Strategia dla dwóch szynek" - sceniczna adaptacja własnej prozy powstała, właśnie z myślą o aktorskim benefisie. Oto przed nami Pan - Świnia w sy­tuacji końca tuczenia, tuż przed zarżnięciem. Oto przed nami ła­będzi śpiew "dwóch szynek", na­prędce rekonstruujących swą życiową drogę ku ubojowi. Oto os­tatnie godziny życia świni, spę­dzającej czas na medytacji i opo­wiadaniu. Oto nieustępliwe po­szukiwanie śladów wolności. Oto próba wytrwania w godności. Oto walka o godziwe warunki do­trwania do momentu wyprowa­dzenia z chlewu. Oto heroiczna próba przekazu wszystkiego, czego się doświadczyło. Oto - wreszcie - poddanie się reflek­sji i pogodzenie się z losem.

Aleksander Fabisiak, uważnie stopniując kolejne kroki ku "szczęśliwej śmierci", zdetermino­wanej zwierzęcą maską świńskie­go rodu, osiąga efekt, stworzony przez 46-letniego Francuza. Ta świnia, przemawiająca do nas w ludzkim języku, to jedno z nas na tyle wolne, by głośno wypowia­dać swoje myśli i je uogólniać i na tyle zniewolone, że szukające komfortu dla pogodzenia się z lo­sem. Fabisiak, bawiąc nas tą zwierzęcą maską, niepokoi i po­rusza. W tym tuczniku, którego cały proces hodowli prowadzić ma do zabicia, odkryć może swo­je jestestwo każdy z widzów, obserwujący fizyczne męki i psy­chiczne katusze zanimalizowanego przez Fabisiaka bohatera.

"Strategia dla dwóch szynek" stała się tym sposobem strategią odkrycia na nowo aktora, który przetrzymawszy kryzys przemówił znowu prawdziwym artystycz­nym tonem. Zwierzęta przemawiające ludzkim głosem nie kłamią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji