Artykuły

Teatralne podsumowanie roku w Trójmieście

Co ciekawego działo się w trójmiejskich teatrach w minionym roku? Jakie spektakle, które kreacje aktorskie i wydarzenia szczególnie mocno zapisały się w pamięci w mijającym roku? Teatralny 2015 rok podsumowuje Łukasz Rudziński w portalu Trójmiasto.pl.

Spektakle roku

Podium dla teatrów dramatycznych

Trudno wskazać ten najlepszy, bo rok 2015 kończy się bez arcydzieł na deskach trójmiejskich teatrów. Trzy spektakle zasłużyły na podium, wyraźnie górując wizją artystyczną, jakością wykonania i konsekwencją nad pozostałymi.

Kolejność alfabetyczna daje palmę pierwszeństwa "Amadeuszowi" Teatru Miejskiego w Gdyni w reżyserii Jacka Bały na podstawie tekstu Petera Shaffera. Spektakl inaugurujący działalność dużej sceny Miejskiego po remoncie z wyczuciem łączy sztukę kostiumową z doskonałą grą świateł, bardzo dobrym i równym aktorstwem, gdzie jest miejsce na prawdziwą kreację (ale o tym pod koniec artykułu) i wieloma udanymi pomysłami reżysera. To zdecydowanie najlepszy spektakl Teatru Miejskiego w mijającym roku.

Z kolei "Faraon" [na zdjęciu] to majstersztyk adaptacyjno-dramaturgiczno-inscenizacyjny. Bowiem wielowymiarową i bardzo skomplikowaną powieść Bolesława Prusa reżyser Adam Nalepa wraz z dramaturgiem Jakubem Roszkowskim przenieśli na Dużą Scenę Wybrzeża w sposób niezwykle precyzyjny i zrozumiały dla każdego widza. Zaproponowali aktorom bardzo statyczne, długie sceny, rozgrywające się w gigantycznej śluzie kanału. Choć to nietypowy spektakl, bez technicznych fajerwerków, publiczność czeka prawdziwa inscenizacyjna perełka w punkcie kulminacyjnym przedstawienia.

Bardzo wyrafinowany, kto wie czy nie najdojrzalszy, teatr czeka jednak widzów "Kto się boi Virginii Woolf?" Edwarda Albeego, które na deski Teatru Wybrzeże przeniósł Grzegorz Wiśniewski. Słynna sztuka oparta na grze pozorów i sado-masochistycznej zabawie czwórki bohaterów, okazuje się prawdziwym seansem okrucieństwa, ujawniania traum i wymyślnych psychicznych tortur zadawanych sobie samemu lub ukochanej osobie. To ciężki psychologiczny teatr w doskonałym wykonaniu aktorów Wybrzeża.

Festiwal roku

Nowe życie R@Portu

Najważniejszy gdyński festiwal teatralny miał duży impet podczas swoich pierwszych edycji, kiedy impreza wyraźnie się rozwijała. Po najlepszych (jak dotąd) czwartej i piątej odsłonie imprezy, nastąpił kilkuletni poważny regres i marginalizacja festiwalu. Na szczęście udało się to zmienić i obrać kurs ponownie na czołówkę polskich festiwali. W mijającym roku Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port zaproponował wreszcie bardzo miarodajny zestaw propozycji konkursowych. Powodzeniem zakończyła się też próba połączenia finału Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej z pokazami konkursowymi. Porażką była natomiast frekwencja na nie mniej dobrych niż konkursowe (a niekiedy nawet lepszych) spektaklach dla dzieci. Niemniej, ponieważ to milowy krok we właściwą stronę, impreza zasłużyła na szczególne wyróżnienie. Tym bardziej cieszy porzucenie przez gdyńskich włodarzy absurdalnego pomysłu organizowania festiwalu co dwa lata. Najbliższy R@Port z polskiej dramaturgii czeka nas więc ponownie w maju.

Wydarzenie roku

kultura wytrychem biznesu

Tygodnie narodowe w ramach cyklu "Teatry Europy" organizowanego przez Gdański Teatr Szekspirowski są de facto nie tylko wydarzeniami artystycznymi, ale też coraz częściej okazją do zacieśnienia kontaktów między władzami miasta i samorządu województwa pomorskiego a regionami Europy, prezentowanymi w ramach danego tygodnia. Szczególnie udanie ta współpraca przebiegała podczas Tygodnia Flamandzkiego. W tym wypadku stała się rzecz dotąd bez precedensu - władarze "gościa", czyli Flandrii, silnie zaangażowali się w organizację wydarzenia. I to do tego stopnia, że oprócz pokazów teatralnych i muzycznych oraz wieczoru promującego kulturę i historię regionu, mieliśmy do czynienia z szeregiem dodatkowych zdarzeń w wielu placówkach kulturalnych Gdańska i nie mniejszą ilość spotkań notabli z Gandawy i Mechelen oraz przedstawicieli tamtejszego biznesu z trójmiejskimi. Wymiar artystyczny tego wartościowego przeglądu tym razem miał znaczenie w najlepszym razie równorzędne wobec spotkań oficjalnych. Kultura jako pretekst do zacieśnienia współpracy biznesowej i gospodarczej? Czemu nie!

Powrót roku

Feta, czyli tam i z powrotem

Po dwóch latach spędzonych na terenie Góry Gradowej, Parku Centrum Hewelinum i najbardziej problematycznej lokalizacji - Placu Zebrań Ludowych - Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA wraca na bastiony, Stare Przedmieście i Dolne Miasto. Decyzja wydaje się bardzo dobra, bo impreza w ostatniej lokalizacji, odseparowana od mieszkańców dzielnic, wiele straciła ze swojego charakteru. Także frekwencyjnie Feta w malowniczym i łatwiej przecież dostępnym niż Dolne Miasto zakątku Gdańska przyciągała mniej chętnych niż na bastionach i w ich okolicy, gdzie pokazano wiele niezapomnianych spektakli. Część z nich widzowie przyszłorocznej 20. Fety zobaczą ponownie, bo na najbliższej Fecie przypomniane mają być spektakle i teatry, które gościły na festiwalu w ostatnich latach.

Zaskoczenie Roku

spór o stanowisko dyrektora Opery Bałtyckiej

To zdarzenie o wielkiej amplitudzie emocji. Najpierw referendum, a następnie list otwarty w sprawie współpracy z dyrektorem Markiem Weissem wystosowała Orkiestra Opery Bałtyckiej, dyrektor w tej samej formie odpowiedział na zarzuty podwładnych. W odpowiedzi na odpowiedź dyrektora list otwarty napisała również oburzona solistka Magdalena Meziner, przywołana w tej korespondencji. Później list otwarty wysłała Rada Rodziców Szkoły Baletowej w Gdańsku, na co dyrektor Weiss także odpowiedział. Sytuację w operze i możliwe scenariusze podsumowałem również swoim komentarzem. Po serii listów nastała cisza, spotęgowana odłożeniem jakichkolwiek ustaleń w sprawie wyboru dyrektora Opery Bałtyckiej do połowy stycznia. Niemniej, cała ta epistolografia przynosi szereg informacji na temat jednej z największych instytucji kultury w Trójmieście, jaką jest Opera Bałtycka. I wyznacza pewne standardy polemiki, która odbywała się jawnie, pod nazwiskami, zarówno korespondencyjnie, jak i podczas dwóch otwartych debat z udziałem dyrektora. Ciąg dalszy nastąpi w styczniu.

Aktorzy Roku

piątka wspaniałych

Rok był bogaty także w kreacje aktorskie, nad którymi nie sposób przejść obojętnie.

Piotr Michalski w "Amadeuszu" w roli Antonio Salieriego jest nie tylko bohaterem spektaklu, ale też przewodnikiem widzów po świecie spektaklu, traktowanego jako wspomnienia z młodości. Salieri to postać wielokrotnie przez Michalskiego złożona, w swojej bezduszności i bezwzględności na tyle szczera i ujmująca, że budzi więcej sympatii niż sam Mozart.

Elżbieta Mrozińska w "Śnieżce i krasnoludkach" Teatru Miejskiego wystąpiła w roli drugoplanowej, ale za to jakiej! Ujmuje już w nagraniu wideo jako ćmiące fajkę straszydło z lustereczka Macochy królewny Śnieżki. Jednak gdy pojawi się na scenie "na żywo" w roli przezabawnej złej Czarownicy, szukającej drogi do domku krasnoludków, skrada cały show dla siebie.

Mirosław Baka i Dorota Kolak - eksportowy duet gwiazd Teatru Wybrzeże w "Kto się boi Virginii Woolf?" stworzył wybitne kreacje. Rolą dominującej, nieustająco kastrującej swojego męża i prowokującej go na przemian, a przy tym w pełni od niego uzależnionej Marty, zachwyca Dorota Kolak. Zaś złamany życiowo, zakompleksiony, życiowy nieudacznik George, który zaatakowany staje się desperacko agresywny, złośliwy i nieprzyjemny, w wykonaniu Mirosława Baki to rola mistrzowska. W tak wybornej formie chciałoby się ich oglądać jak najczęściej.

Renia Gosławska znów potwierdza swój wielki talent. Kontrowersyjny spektakl Teatru Muzycznego "Kumernis, czyli o tym jak świętej panience broda rosła" przyniósł wiele ciekawych ról aktorskich, z których najbardziej udana była przejmująca, niemiłosiernie katowana przez ojca Benwenuta w wykonaniu Reni Gosławskiej. To rola niezwykle dojrzała, dopracowana w każdym szczególe, ściskająca za gardło (szczególnie w scenie rozpaczy Benwenuty).

Odkrycie roku

człowiek guma w Gdańsku

Marcin Miodek trafił na Wybrzeże świeżo po szkole aktorskiej i już w swoim debiucie w koprodukcji Teatru Szekspirowskiego i Teatru Wybrzeże stworzył niezapomnianą rolę komediową, przyćmiewającą szereg innych, znacznie większych. Aktor w "Wesołych kumoszkach z Windsoru" był klasą sam dla siebie - przezabawny jako Piotr Tuman, z mimiką rodem z kreskówek i energią scenicznego fajtłapy oraz niezwykle plastyczną fizjonomią, pozwalającą mu z miejsca przeistoczyć się w Quasimoda. Rolą w "Wesołych kumoszkach..." zapracował na etat w Teatrze Wybrzeże. Na kolejne spektakle z jego udziałem warto czekać z dużą uwagą, bo to talent pierwszej wody.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji