Artykuły

Bez motywu przewodniego

"Parawany" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Krzysztof Babicki, reżyser teatru Wybrzeże, postanowił zmierzyć się na deskach tej sceny z "Parawanami" Jeana Geneta; tekstem opowiadającym o konflikcie Islamu i kultury europejskiej, niezwykle trudnym do wystawienia. Świetnie, że ten temat pojawił się na scenie; niestety, z potyczki tej Babicki wyszedł (został wyniesiony?) na tarczy.

Babicki podzielił widowisko przerwą na dwie części. Pierwszą z nich można nazwać umownie "realistyczną" - składa się przede wszystkim ze scen obyczajowych i pierwszych sygnałów konfliktu zbrojnego algiersko-francuskiego. Druga jest zdecydowanie "symboliczna" i dotyczy już samego konfliktu i jego źródeł. W pierwszej części gdańskich "Parawanów" tłem akcji jest ogromna, pusta scena z minimum rekwizytów i bez dekoracji. Zabieg ten jest o tyle efektowny, co chyba niepotrzebny; aktorzy i tak występują blisko widowni i większość sceny nie zostaje ograna. A akcja dramatu rozsypuje się w kupkę puzzli.

Część druga jest zdecydowanie lepsza i bardzie przekonywająca, nasycona groteską i niewybrednym humorem. To tutaj pojawia się najważniejsza teza dramatu (Europejczycy i wyznawcy islamu będą ze sobą walczyć, dopóki nie postarają się zrozumieć, nie spróbują szanować "tych drugich"). Świetne są sceny, o ewidentnie pacyfistycznej wymowie, z udziałem francuskich żołnierzy. Łatwo nam sobie wyobrazić, że są to nie Francuzi w Algierii, ale polscy żołnierze w Iraku. I tak samo, jak ich francuscy poprzednicy, przechowują w brzuchach powietrze z rodzinnych stron: z Warszawy, Szczecina, Wrocławia czy Trójmiasta. Bo zdają sobie sprawę, że tak naprawdę to chyba nie są w tym miejscu, w którym powinni.

Warto zwrócić uwagę na grę aktorów (na scenie zobaczyliśmy ich aż 30), która jest niewątpliwie najmocniejszym punktem widowiska. Wybitne kreacje stworzyły Dorota Kolak (jako Matka) i Tomira Kowalik (grała niewidomą Ommu). Na każdą wypowiadaną przez nie kwestię czekało się z niecierpliwością, samą swoją obecnością zaborczo przykuwały uwagę. Świetnie wypadł także Mirosław Baka (jako Porucznik homoseksualista), który występując w ostatnich sztukach Wybrzeża - chociażby "Wujaszku Wani" - sprawiał wrażenie, jakby nieszczególnie już chciało mu się grać w gdańskim teatrze. Został on w "Parawanach" obsadzony wyjątkowo przewrotnie, w roli zabawnie przełamującej jego kinowo-telewizyjnego emploi twardziela. Na wyróżnienie zasługuje także Monika Chomicka (Leila), Marzena Nieczuja-Urbańska (prostytutka Warda), Joanna Bogacka (Kadidża), Michał Kowalski (sadystyczny Kapral) i, grający w epizodzie, Ryszard Ronczewski (Usta). Nieco nieprzekonująco wypadł tylko - niestety - Piotr Jankowski jako Said, Arab wyrzucony na własne życzenie poza nawias społeczeństwa.

Największym grzechem tej adaptacji jest chyba pozostanie zbyt wiernym dramatowi francuskiego pisarza. Reżyser na szczęście zrezygnował z licznych, archaicznych już, wskazówek w didaskaliach (choć też nie był w tym konsekwentny: mimo usunięcia z widowiska parawanów jako podstawowego elementu scenografii, parawan raz się pojawia). W "Parawanach" aż roi się od wydarzeń i problemów; jest mowa między innymi o konflikcie kultur czy wolności uzyskanej przez wykluczenie poza nawias społeczności. Babicki przenosi na scenę praktycznie cały dramat, nie wybierając żadnego motywu, na którym chciałby się skupić. A jego własne pomysły, które mają przybliżyć dramat Geneta współczesności (przeniesienie jednej ze scen do porywanego właśnie przez Arabów samolotu czy użycie jako dekoracji wraków spalonych samochodów), są - delikatnie mówiąc - dość oczywiste.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji