Artykuły

Piotr Gliński: Pomnik stanie przed pałacem

- Są teatry, które dostają tak mało pieniędzy, że nie mają za co przygotowywać premier, natomiast inne dostają duże pieniądze i wystawiają sztuki o wątpliwej wartości artystycznej - mówi minister kultury Piotr Gliński w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem w Rzeczpospolitej.

Jacek Nizinkiewicz: Jak wyglądają prace nad tzw. dużą ustawą medialną, która ma przekształcić telewizję, radio i PAP w media narodowe?

Prof. Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego: Prace pod egidą ministra Krzysztofa Czabańskiego trwają. Ustawa w połowie roku powinna zostać uchwalona.

Jak będą finansowane media narodowe?

- Najprawdopodobniej poprzez dołączenie do powszechnej opłaty za elektryczność.

Jest pan zadowolony z obecnego stanu mediów publicznych?

- Wszystko jest lepsze od tego, co proponowały skrajnie tendencyjne i nieobiektywne media za czasu rządów PO-PSL. Oczywiście nie wszystkie anteny były stronnicze. Radio było bardziej zniuansowane, ale wiele programów telewizyjnych było skrajnie zaangażowanych w kampanię wyborczą. PiS w TVP było znacznie rzadziej obecne niż partia władzy. Przez trzy lata funkcjonowania w życiu publicznym, kiedy byłem kandydatem na premiera oraz szefem rady programowej głównej partii opozycyjnej, do niektórych programów TVP nigdy nie zostałem zaproszony.

Dobrą zmianą jest wyrzucanie wielu dziennikarzy, zastępowanie ich dziennikarzami TV Republiki i TV Trwam, które to telewizje wg raportu KRRiT są najbardziej stronniczymi telewizjami promującymi polityków PiS?

- Z tego co wiem, innych dziennikarzy też zapraszano do współpracy. Mamy do czynienia z instytucją, w której większość dziennikarzy i programów, przy tak ostrym podziale ideologicznym i politycznym w Polsce, przy przepołowieniu kraju, było tendencyjne. Może jeden program miał innych charakter, może znalazłby się jeszcze jakiś, ale reszta była jednostronna. Pamiętam jak relacjonowano projekty kampanijne, jak np. zostało rozegrane referendum warszawskie. Obiektywizm dziennikarza łatwo jest sprawdzić, chociażby przez to, że daje się wypowiedzieć drugiej stronie, daje się wypowiedzieć swojemu interlokutorowi, oddziela komentarz od informacji. Pamiętam wieczór wyborczy w TVP, kiedy wygrał wybory Andrzej Duda. Do TVP było zaproszonych ze czterdzieści osób i trzy osoby z opcji, która wygrała. Pan Błaszczak, pan Żukowski i ja. Byłem w ostatnim panelu z tak znaczącymi politykami jak pan Giertych, pan Robert Kwiatkowski i pan Paweł Piskorski, czyli z ludźmi którzy nie istnieją w polskiej polityce, ponieważ zostali negatywnie zweryfikowani przez wyborców. Dziennikarz, który prowadził program był tak wściekły i nie panował nad frustracją, że tym ludziom pozwolił dwukrotnie czy trzykrotnie zabierać głos, a mnie oddał głos tylko raz i wkrótce mi przerwał. Ten pan wciąż pracuje w TVP.

Teraz przechył będzie w drugą stronę?

- Chciałbym obiektywnej analizy treści w mediach publicznych, która będzie dokonana przez zewnętrzny organ. Chciałbym ustawowo uregulować badania treści w mediach publicznych, dokonywane przez obiektywne sondażownie. Wystarczy sprawdzić frekwencję, kto ile razy był zapraszany do programów telewizyjnych i radiowych. Czy nie mamy takich przypadków, jak pana Palikota czy pana Petru, którzy byli "pompowani" w mediach publicznych, w sposób zupełnie nieprzystający do ich realnej pozycji w życiu publicznym?

Zmiany w mediach publicznych wyglądają jak zemsta na poprzedniej ekipie rządzącej.

- Większość dziennikarzy z czasów poprzedniej ekipy rządzącej wciąż pracuje. W Polskim Radio wciąż pracuje dziennikarz, który prezydentowi Komorowskiemu w kampanii powiedział: "my, którzy pana popieramy".

Lapsus?

- Możliwe, ale symboliczny. Taka atmosfera w mediach publicznych była powszechna. Ci ludzie weszli w system instytucjonalny. W mediach publicznych liczono, że PO i PSL będą rządzić Polską do końca świata. Opanowali całe państwo.

Teraz PiS odbija i zawłaszcza państwo?

- Przeciwnie. PO chciała na zapas zawłaszczyć Trybunał Konstytucyjny, stąd dzisiaj awantura. Ludzie związani z poprzednią władzą panowali nad całym państwem, mając wszelkie zasoby i klimat zewnętrzny, bo realizowali interesy polityczne innych krajów. Mieli także poparcie istotnych kół zewnętrznych. Platforma stworzyła układ zamknięty.

Twierdzenie, że poprzedni rząd wspierał nie interesy Polski, ale "zewnętrzne", brzmi dosyć złowieszczo.

- Ale to jest prawda. Proszę zwrócić uwagę na politykę gospodarczą i zagraniczną poprzedniego rządu. Radosław Sikorski złożył "hołd pruski" w Berlinie.

Pomysł ówczesnego ministra spraw zagranicznych na silną Unię Europejską pod przywództwem Niemiec nazywa pan "hołdem pruskim"?

- Proszę zwrócić uwagę na proporcję zachodniego kapitału w kluczowych miejscach polskiej gospodarki czy świata medialnego. Który kraj w pełni suwerenny i demokratyczny mógł sobie pozwolić na to, żeby 80-90 proc. jego lokalnych dzienników było w zagranicznych rękach? Czy Dania, Szwajcaria, Niemcy zgodziłyby się na to, żeby 80 proc. ich lokalnego rynku medialnego było w obcych rękach? Nie sądzę.

Wolny rynek...

- W Niemczech zagraniczny kapitał nie przejął mediów lokalnych.

Jest pan przeciwny zagranicznym inwestorom?

- Nie pozwolę sobie na przypięcie mi łatki ksenofoba i człowieka, który wszędzie widzi spiski. PO-PSL popełnili olbrzymie błędy, jeśli chodzi o realizację polskiego interesu narodowego. 1 proc. CIT płacą w Polsce firmy zagraniczne. Niemieckie firmy uzyskały z kontraktów z pierwszej transzy funduszy europejskich w Polsce aż 21 mld euro. W tym samym czasie polskie firmy w Niemczech uzyskały 210 razy mniej - 100 mln euro.

Czy dojdzie do repolonizacji mediów?

- Trzeba wykazać wolę politycznej zmiany w tym kierunku. Odsyłam do wielkiego programu rządu PiS, czyli "planu Morawieckiego". Należy budować i wspierać media własne. Politycy mogą to robić w ten czy w inny sposób. Rozbudowujmy media polskie, które już są, i wykupujmy te, które mają zagraniczny kapitał. Podobny model zafunkcjonował już w sektorze bankowym. Powinniśmy budować własne instytucje medialne i finansowe.

Jacek Kurski jest szefem TVP na pełną kadencję czy zostanie zmieniony po wejściu w życie dużej ustawy medialnej?

- To zależy od tego, jak sprawny będzie w tej chwili i czy będzie miał sukcesy. Media publiczne potrzebowały inteligentnego, zdolnego, rzutkiego człowieka. Jacek Kurski robi wszystko, żeby uzdrowić TVP. Dajmy mu szansę.

"Bulterier" PiS ma uzdrowić TVP?

- Jacek Kurski jest politykiem, ale jest też człowiekiem znającym się na mediach. Byłem bardzo zadowolony ze współpracy z nim w MKiDN. Był bardzo pracowity, schował się i odczarował swój wizerunek. On jest teraz w bardzo trudnej sytuacji, będąc oskarżany o wyrzucanie ludzi z pracy.

Ale dziennikarze są wyrzucani z mediów publicznych, odkąd doszło do zmiany władzy.

- Przy każdej zmianie władzy były zmiany kadrowe w mediach.

Ale zarówno obecna szefowa "Wiadomości" Marzena Paczuska, jak i prowadząca program Danuta Holecka cały czas pracowały w TVP.

- Pani Holecka dostała program na warunkach, który skazywał go na niszowość. Tam byli ludzie, którzy byli zsyłani i upokarzani, bo nie chcieli być propagatorami władzy PO-PSL. Pani Janowska biega teraz po mediach, żaląc się, że nie jest już szefową TVP Kultura...

Katarzyna Janowska, głosami 77 redakcji, zajęła drugie miejsce w kategorii dziennikarz roku w konkursie Grand Press miesięcznika "Press".

- Dużo to mówi o branżowym miesięczniku. Był taki program "Trzeci punkt widzenia", z którego pani Janowska zrezygnowała, ponieważ prowadzili go dziennikarze, którzy nie byli lewicowo-liberalni [chodzi o Dariusza Karłowicza, Marka A. Cichockiego i Dariusza Gawina]. Uzasadnienie zwolnienia tych trzech publicystów było jednozdaniowe: nie ma miejsca dla prawicowych ideologów. To jest prawda o pluszowej, aksamitnej pani Janowskiej.

Piotr Kraśko został zwolniony, a teraz jest nominowany przez TVP do Wiktorów.

- Pewnie miał dużą oglądalność. Też miałem z panem Kraśką do czynienia i wiem, jakie miał zlecenia.

Jakie zlecenia?

- Można było poznać te zlecenia po sposobie przeprowadzonych przez niego wywiadów.

Jak wygląda sytuacja audytów w teatrach?

- Pani minister Wanda Zwinogrodzka analizuje sytuację życia teatralnego w Polsce. Po skończeniu tej analizy, będziemy się zastanawiali jak można tą sytuację poprawić. Jest bardzo wiele sygnałów, pochodzących także bezpośrednio od środowiska artystycznego, że w polskim życiu teatralnym dzieje się bardzo źle. Są teatry, które dostają tak mało pieniędzy, że nie mają za co przygotowywać premier, natomiast inne dostają duże pieniądze i wystawiają sztuki o wątpliwej wartości artystycznej. Poczekajmy na wynik tej analizy.

Dlaczego pana poprzedniczka Małgorzaty Omilanowska nie została dyrektorem Zamku Królewskiego, mimo że została rekomendowana przez Radę Powierniczą? Zemsta na poprzedniej władzy?

- Nie, to jest standard państwa demokratycznego. Rada Powiernicza była powołana przez partię, która nominowała panią Omilanowską na ministra. Poza tym ta Rada to jest efekt statutu, który nadaje minister. Jednego dnia mogłem zmienić ten statut i ją zlikwidować. Zamek Królewski podlega władzy, która ma mandat społeczny.

Pani Omilanowska nie jest wystarczająco kompetentna?

- Mówiłem publicznie, że nie mam zastrzeżeń do jej kompetencji. Tu chodzi o pewne standardy. Nie szykuje się synekury w instytucji, która podlegała grupie, która sprawowała władzę przez ostatnie 8 lat i mogła wszystko sobie naszykować na miękkie lądowanie.

Przed nami Oscary. Polska nawet nie jest brana w tym roku pod uwagę. Myśli pan, że w przyszłym roku to się zmieni?

- Bardzo żałuję, że nie ma żadnych nominacji. To jest pytanie do środowiska filmowego, które odkąd Prawo i Sprawiedliwość głosowało za powstaniem Państwowego Instytutu Sztuki Filmowej, ma bardzo dobre warunki do pracy.

A co z wielkimi produkcjami hollywoodzkimi, o których byłą mowa w kampanii?

- To jest związane z polityką dziedzictwa narodowego, które jest w tytule mojego ministerstwa. Jest potrzeba promocji Polski także poprzez polską historię i wartości. W naszej historii jest coś istotnego, co powinno być pokazane światu. Do tej pory polska historia byłą zakłamywana. Przykładem może być film o Enigmie, gdzie Polacy są epizodem. Od trzech miesięcy przygotowujemy odpowiedz na tą produkcję.

Widział pan już film "Smoleńsk"?

- Nie, ale otrzymuję sygnały, że film jest dobry.

Podobno prezesowi Kaczyńskiemu film się nie podoba.

- Prezes Kaczyński będzie zadowolony z tego filmu, mam nadzieję.

Czy to jest film, który będzie można pokazać na świecie?

- Myślę, że tak. Zwłaszcza dlatego, że sprawa, której dotyczy, jest na świecie zapominana. Poprzednie polskie władze zrobiły bardzo niewiele, żeby ta sprawa była istotna. Jest to największa polska tragedia narodowa, jak powiedział Donald Tusk, od czasów II wojny światowej.

Czy w stolicy stanie pomnik smoleński?

- Pomnik stanie przed Pałacem Prezydenckim, prędzej czy później.

Władze Warszawy chciały, żeby stanął na rogu ul. Trębackiej i Focha.

- Władza Rady Dzielnicy Śródmieście nie zgodziła się na pomnik w tym miejscu. Ale jeśli pani Hanna Gronkiewicz-Waltz będzie chciała sobie zbudować swój własny pomnik smoleński, to niech tam buduje. Prezydent stolicy nie powinna używać nierzetelnych argumentów ws. pomnika. Jeden jest taki, że decyduje konserwator. To jest argument niepoważny. Drugi argument dotyczył badań sondażowych, gdzie ten pomnik powinien powstać. Pytanie zadane respondentom było sformułowane bardzo bałamutnie. Opieram się tu na opinii profesora Antoniego Sułka, najwybitniejszego polskiego metodologa, socjologa, który ma inne poglądy polityczne niż ja. Powtarzam, pomnik smoleński stanie przed Pałacem Prezydenckim.

Dlaczego pański resort nie chciał dofinansować szkoły o. Tadeusza Rydzyka?

- Dzieło o. Rydzyka jest imponujące i naprawdę warte wsparcia. Tyle tylko że należy to robić w sposób zgodny z prawem. Nie ma prawnej możliwości dotacji dla uczelni prywatnych. Warto się zastanowić, jak wesprzeć działalność o. Rydzyka, ale powinno to się dokonać w sposób transparentny, przemyślany, a nie w ostatniej chwili przez wrzucane przez kogoś poprawki. Zresztą o. Rydzyk wypowiedział się w tej sprawie bardzo mądrze, że to była niedźwiedzia przysługa. Apeluję, żeby odczarować szkołę o. Rydzyka. Tam jest bardzo fajna młodzież, która jest młodzieżą formacyjną, która myśli o wartościach, a jednocześnie jest młodzieżą pełną życia, nastawioną pozytywnie do nowych technologii, do świata współczesnego. Tam jest przyszłość Polski. Jedyną telewizją, w której za kamerami stały młode dziewczyny, była telewizja Trwam. Świeżo wyedukowane studentki o. Rydzyka.

Co Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego robił w Mumbaju, mówiąc o potrzebach - wymiany gospodarczej między Polską i Indiami?

W trakcie forum gospodarczego Make in India Week, udział wzięły delegacje rządowe i biznesowe z 65. krajów, nie mogło zabraknąć tam Polski. Celem wizyty było wzmocnienie kontaktów z indyjskim rządem federalnym i rządami stanowymi oraz nadanie silnego impulsu dla współpracy gospodarczej między Polską a Indiami. Przygotowywaliśmy również grunt pod oczekiwaną wizytę Prezydenta Dudy w tym kraju.

Jakie są efekty pańskiej wizyty?

- Spotkałem się z Premierem Republiki Indii Shri Narendrą Modim i wieloma ministrami. Poruszaliśmy kwestię współpracy Banku Narodowego Indii z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Uzyskaliśmy zapewnienie, że uda się przezwyciężyć prawne bariery, które do tej pory nie pozwalały w pełni wspierać polskich inwestycji w Indiach. Rozmawialiśmy również o współpracy w obszarze przetwórstwa żywności, a przede wszystkim o eksporcie polskich jabłek. Agrobiznes indyjski z wielkim zainteresowaniem oczekuje od rządu Indii umożliwienia ich sprowadzania. W zakresie odnawialnych źródeł energii oraz transportu udało nam się połączyć ze sobą inwestorów z obu krajów. Czekamy teraz na owoce tej współpracy. W branży górniczej oraz w przemyśle rolnym i technologii ochrony środowiska mamy wiele wspólnego więc zaoferowaliśmy stronie indyjskiej nasze wsparcie. Za dwa tygodnie odbędą się targi górnicze w Kalkucie, w których weźmie udział polska delegacja rządowa i przedsiębiorcy. Polska strona przedstawi wówczas konkretne oferty współpracy.

Jakie ważne ustalenie dla polskiej kultury zapadły w Mumbaju?

- Jesteśmy zainteresowani nawiązaniem stałej współpracy z indyjskim przemysłem filmowym. Zachęcałem tutejszych operatorów filmowych do wzięcia udziału w Camer Image oraz filmowców do wykorzystania polskich krajobrazów w swoich produkcjach. To jest doskonała promocja. Z Hindusami współpracowali w tej materii Hiszpanie i przełożyło się to na wzrost liczby turystów z Indii o kilkadziesiąt procent. Najbardziej znanym przykładem udanej promocji kraju poprzez przemysł filmowy jest oczywiście Nowa Zelandia, której widoki znamy wszyscy z kinowej wersji "Władcy Pierścieni". Czemu w kolejnych produkcjach światowych Tatry nie miałyby grać np. Kaszmiru? Spotkałem się ponadto z najbardziej znanymi aktorami w Indiach na planie bardzo popularnego w serialu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji