Artykuły

Trzeba skonfrontować ikonę „Solidarności” z TW „Bolkiem”

Scena jako miejsce budowania więzi społecznych niezależnie od politycznych podziałów — tak rolę teatru widzi Bartosz Szydłowski. W miniony weekend na swoim profilu w portalu społecznościowym Facebook zaproponował, by przygotować spektakl o Lechu Wałęsie. Zagrać w nim mają jednak nie zawodowi aktorzy, ale mieszkańcy miasta — pisze Łukasz Gazur w „Dzienniku Polskim”.

Chce skonfrontować tych, którzy dawnego lidera stoczniowych strajków mają za bohatera i ikonę „Solidarności” z tymi, którzy widzą w nim tylko TW „Bolka”, tych, którzy pamiętają tamte czasy z pokoleniem, które zna je z opowieści.

— „Ta propozycja to spontaniczna reakcja na to, co dzieje się w ostatnim czasie” — tłumaczy Bartosz Szydłowski. - „Teatr to przestrzeń, która prowokuje do spotkania, dyskusji, godzenia różnych stanowisk. Tu kruszą się mury” — dodaje. Takie działania idealnie wpisują się w program Łaźni Nowej, który nazwać można „teatrem społecznej interwencji”. O szczegółach inscenizacji nie chce na razie opowiadać. Zwraca uwagę, że takie projekty „krystalizują się w trakcie pracy nad nimi”.

Już wiadomo natomiast, że w zamyśle reżysera finałem będzie spektakl, który ma zostać wystawiony w czerwcu. W plenerze. Oczywiście w Nowej Hucie. — „Nie wiem jeszcze, w którym to miałoby być miejscu, bo pomysł jest bardzo świeży. Natomiast wiem, że to będzie pewien znak oddający temperaturę spotkania ulicznego, manifestacji z lat 80. Ulice były miejscem ujawniania emocji. Przestrzeń sceny jest naznaczona umownością. My chcemy teatru-zgromadzenia w duchu Augusto Boala, w którego działaniach problemy społeczne stawały się barometrem emocji. On realizował je właśnie na podwórku między blokami albo na faweli” — tłumaczy swój pomysł Bartosz Szydłowski.

Ale dodaje też, że to kolejny krok na drodze Łaźni Nowej, która chce wyraziście zaznaczać swoją obecność w przestrzeni miasta. Szydłowski uważa, że Nowa Huta to dzielnica, w której nastrój frustracji potransformacyjnej jest wyczuwalny, co w wypadku tematów takich jak dziedzictwo „Solidarności” ma ogromne znaczenie. — „Stawiamy bardziej na zgromadzenie ludowe niż tradycyjny spektakl. Zresztą w takiej konwencji wychwycimy emocje, które niekoniecznie będą wyczuwalne w momencie, w którym pojawimy się na widowni w teatrze, wśród ludzi o wysublimowanym guście, nastawionych na odbiór teatru”.

„W takim wypadku nie mamy już do czynienia z barometrem rzeczywistych społecznych emocji” — twierdzi Bartosz Szydłowski. O to, że temat przestanie być „gorący” i aktualny za pół roku, gdy ma się pojawić finał projektu w postaci samego spektaklu, reżyser się nie boi, skoro w ciągu ostatnich 25 lat wciąż powraca. — „Przede wszystkim warto pamiętać, że to ma być rozmowa nie tylko o Wałęsie, ale i o dziedzictwie «Solidarności». A to pytanie wciąż jest aktualne” — dodaje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji