Jak teatr przekracza granice
— W 89 roku myśleliśmy, że będziemy tylko burzyć mury. Dlaczego zaczynamy budować kolejne? — pyta Bartek Frąckowiak, reżyser spektaklu Granice.
Od początku pracy w Teatrze Polskim Paweł Wodziński i Frąckowiak zapowiadali, że robić będą teatr zaangażowany i podejmujący ważne tematy. Nowy spektakl Granice na podstawie tekstu Julii Holewińskiej zapowiadają jako wyrazisty głos na bydgoskiej scenie.
— Ten spektakl to wynik potrzeby wypowiedzi w temacie uchodźców, który jest centralnym punktem debaty publicznej. Zaskoczył mnie jej przebieg. Zalała nas fala głupoty, nienawiści, rasizmu, zachowań profaszystowskich. Zawstydzające jest, w jaki sposób z problemem uchodźstwa zaczęli mierzyć się politycy praktycznie każdej opcji — mówi Frąckowiak, reżyser spektaklu. — Dlatego zdecydowałem się zabrać głos piętnujący takie postawy. Nie chce nic negocjować. Nie boję się oceniać. To, co wydarzyło się na arenie politycznej, w mediach społecznościowych, na ulicach podczas marszów antyuchodźczych, pokazuje głęboki kryzys polityczny, społeczny i humanistyczny — komentuje.
— Uchodźcy to temat, w którym się łatwo debatuje. Łatwo w tej kwestii wyrażać swoją opinię poprzez manifestacje czy różne akcje społeczne, ale trudniej już pokazać ten problem na scenie. Może dlatego w polskim teatrze ten temat praktycznie nie istnieje — podkreśla rolę premiery dyrektor teatru Paweł Wodziński.
Frąckowiak zapowiada, że przez Granice chce uzupełnić debatę publiczną przede wszystkim o wiedzę. — Dyskusji o emigrantach brakuje merytoryki. Bazuje ona często na złych emocjach opartych na stereotypach i uprzedzeniach związanych z różnicą kulturową — mówi. Podkreśla też, że często nie dostrzega się uniwersalności problemu. Emigranci to nie tylko problem Europy. To zjawisko globalne. Nie dotyczy tylko Bliskiego wschodu czy Afryki Północnej, ale też Azji Południowo-Wschodniej czy Ameryki Łacińskiej.
W spektaklu mierzy się też z wizerunkiem Unii Europejskiej jako fortecy, czego symbolem jest organizacja Frontex. Agencja działa opresyjnie, zajmuje się głównie wyłapywaniem ludzi na granicach, deportacjami i doskonaleniem nadzoru, tworząc z Unii obwarowane imperium. — Obserwując takie działania, trzeba zadać ważne pytanie. W 89 roku myśleliśmy, że będziemy tylko burzyć mury. Dlaczego zaczynamy budować kolejne? — zastanawia się reżyser.
Na scenie tematy te problematyzuje dość nieoczywisty sposób. — Stworzyliśmy teatralną grę. Jej poziomy odpowiadają „czteropoziomowemu modelowi kontroli dostępu", który stosuje Frontex w działaniach służących ochronie unijnych granic. Aktorzy wcielają się w najróżniejsze postaci, które są jak pionki w grze planszowej. Każdy obiera jakąś strategię, by osiągnąć swoje cele. I tak Ciało Dziecka, Granica, Lex Frontex, Uciekinierka czy Artysta, podejmują wyzwania ściśle powiązane z ochroną lub przeciwnie, z przekraczaniem granic. Ich działania prowokują różne materiały dokumentalne, fotografie, atlasy uchodźcze, ale też starcie w dyskusji o polityce, ekonomii, terytorium czy suwerenności — wyjaśnia Iza Szostak, choreografka, która pracuje nad stroną dramaturgiczną spektaklu.
Dopełnieniem będą efekty scenograficzne i dźwiękowe, które również widzów zmuszą do pokonywania pewnych granic.