Artykuły

Wierzę w słowo

- Tworzymy scenę, która opierać się będzie na literaturze, na słowie właśnie. Teatr ten nazywa się po prostu Scena. Pierwszą premierą będzie "Upadek" Alberta Camusa - o nowej scenie na kulturalnej mapie Warszawy opowiada jej współtwórca Andrzej Ferenc, aktor głosowy i lektor.

Nie ma chyba nikogo, kto nie znałby Pana głosu z radia czy dubbingu. Jest Pan także lektorem filmów dokumentalnych. Znacznie trudniej ujrzeć Pana na ekranie. Nie żałuje Pan, że jest mniej obecny w telewizji, filmie?

- Nie żałuję. Bardzo lubię swój zawód. Aktor pracujący przede wszystkim głosem ma możliwość spotykania się z najwspanialszą literaturą - w słuchowiskach, podczas czytania powieści dla radiosłuchaczy, przy nagrywaniu audiobooków. Aktor czytający powieść jest narratorem, opowiadaczem historii, przedstawiającym świat opisany w książce. Jest także zobligowany do "zagrania" występujących w niej postaci.

Wiele słuchowisk Teatru Polskiego Radia również Pan reżyserował. Czy któreś szczególnie utkwiło w Pana pamięci?

- Niektóre słuchowiska pamiętam z racji wartości literackiej tekstu, inne z powodu spotkania z ludźmi. Kiedyś nagraliśmy jako słuchowisko Ewangelię św. Jana. Narratorem był prof. Aleksander Bardini, ja grałem Jezusa. Spotkanie przed mikrofonem z profesorem Bardinim, to, że miałem okazję z nim grać, było przeżyciem fascynującym zawodowo. Sposób, w jaki profesor odnosił się do literatury, był mi bardzo bliski. Jestem uczniem Gustawa Holoubka i najbliższy jest mi teatr oparty na słowie.

Kogo jeszcze - poza Holoubkiem i Bardinim - spośród polskich aktorów uznaje Pan za godnego miana Mistrza Słowa?

- Dla aktora słowo jest narzędziem i nośnikiem intencji. Słowo na scenie jest działaniem! Takim samym jak ruch czy gest. Traktowane przez aktora jako podstawowy budulec roli, nabiera ogromnego znaczenia. Mam w pamięci wielkich aktorów, jak Mieczysław Voit -zawsze przepięknie mówiący, jak Zbigniew Zapasiewicz, którego nie waham się nazwać aktorem wzorcem. Ale i wśród aktorów mniej dziś pamiętanych i mniej rozpoznawanych byli tacy, których słowa głęboko we mnie zapadały, aktorzy, z którymi grałem zaraz po szkole - Barbara Rachwalska i Janusz Paluszkiewicz. Dzisiejszy teatr posługuje się w znacznym stopniu nie słowem, ale multimediami, w wielu przedstawieniach ważne wydają się wyświetlane w tle obrazy. Moim zdaniem ta moda przebrzmiała, a może nawet już się skończyła.

Jakie jest zatem miejsce słowa w dzisiejszym teatrze?

- Wierzę, że w którymś momencie w teatrze zajdzie wielka rewolucja. Że oto wejdzie na scenę Wielki Nowator, który z najwyższą mocą ducha stwierdzi, że aktor powinien być w teatrze słyszany i rozumiany. Który powie, że to jest przełom, a ludzie uwierzą i uznają, że słyszenie i rozumienie aktora w teatrze to nie jest nic złego czy przestarzałego. I że to jest właśnie nowatorstwo. Po prostu wierzę w słowo.

Rozmawiamy w Domu Literatury przy Krakowskim Przedmieściu, w sali, która stanowi siedzibę nowego, warszawskiego teatru pod Pana kierownictwem...

- Tworzymy scenę, która opierać się będzie na literaturze, na słowie właśnie. Teatr ten nazywa się po prostu Scena. Już teraz zapraszam na stronę teatrscena.pl, gdzie można znaleźć informacje o naszej działalności. Pierwszą premierą będzie "Upadek" Alberta Camusa, drugą -przedstawienie według scenariusza powstałego na podstawie wierszy, wspomnień i listów Anny Achmatowej. W tej roli zobaczymy Teresę Budzisz-Krzyżanowską, obok której wystąpi znakomity skrzypek - Jakub Jakowicz. Zagra słynną "Chaconne" Jana Sebastiana Bacha. Poza tym będą przedstawienia muzyczne. W dwa świąteczne dni Wielkanocy o godz. 19.00 na deskach teatru Scena zagoszczą wybitni muzycy z Izraela, którzy zagrają i zaśpiewają po hebrajsku psalmy. Towarzyszyć im będą m.in. Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Anna Seniuk, Krzysztof Gosztyła. W połowie kwietnia wystąpią w trzech koncertach wirtuoz gitary flamenco i śpiewaczka flamenco z Hiszpanii. Będą też "słowa bez słów". Jesteśmy bowiem już po rozmowach z wydziałem lalkarskim Akademii Teatralnej z Białegostoku i chcemy, by absolwenci tej uczelni w drugą i trzecią niedzielę każdego miesiąca pokazywali u nas swoje przedstawienia. Niewykluczone, że pierwszym z nich będzie lalkowa wersja Latającego Cyrku Monty Pythona. Jeżeli ta znakomita, uhonorowana wieloma nagrodami uczelnia znajdzie u nas swojego stałego widza, będziemy z tego bardzo dumni.

Z czyjej inicjatywy powstał Teatr Scena?

- W budynku, w którym się znajdujemy, funkcjonują trzy stowarzyszenia twórcze: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Związek Literatów Polskich oraz PEN Club. Te organizacje, chcąc tchnąć w adres przy Krakowskim Przedmieściu nową energię, podjęły pomysł stworzenia teatru i tak się stało, że z propozycją tego przedsięwzięcia zwróciły się do mnie. Niemało czasu pochłonął remont sali, która do tej pory służyła prawie wyłącznie spotkaniom literackim. Pomieszczenie to zaprojektowała Wanda Telakowska, czołowa twórczyni spółdzielni Ład, postać legendarna. Chcę podkreślić, że Teatr Scena nie jest i nie będzie kolejnym warszawskim teatrem prywatnym, ale placówką ściśle związaną ze wspomnianymi wyżej stowarzyszeniami twórców. Dlatego też nasz repertuar będzie repertuarem literackim, krążącym wokół poezji, duchowości i filozofii.

Pełni Pan rolę kierownika czy dyrektora Teatru Scena?

- Wraz z moim przyjacielem, Mikołajem Rekiem, założyliśmy Fundację Scena, której jestem prezesem, zaś Mikołaj pełni funkcję wiceprezesa. Fundacja odpowiada za prowadzenie tego teatru. Obaj więc odpowiadamy za jego kształt, z tym że Mikołaj bardziej od strony architektoniczno-infrastrukturalnej, a ja - od strony stricte teatralnej.

Jakie nazwiska reżyserów i aktorów znajdziemy na afiszach Teatru Scena?

- Na pewno z przyjemnością będę mógł zaprosić na spektakl, który wyreżyseruje Paweł Aigner - znakomity reżyser, ostatnio zrealizował świetne "Wesołe kumoszki z Windsoru" w teatrze w Gdańsku. Ale więcej nie chcę na razie zdradzać. Gdy będą potwierdzenia praw autorskich tekstów - wtedy będziemy o wszystkim informować. Mogę tylko dodać, że na naszej scenie wystąpią młodzi absolwenci szkoły muzycznej przy Bednarskiej. Grzegorz Duszak napisał muzykę do wierszy Leśmiana. Spektakl oparty będzie na motywach "Nieznanej podróży Sindbada Żeglarza". W tę opowieść wkomponowane zostaną pięknie zaśpiewane wiersze miłosne Leśmiana, nad którymi czuwa nasz kierownik muzyczny, Wojtek Kostrzewa.

Jeśli więc twórcy - aktorzy, mimowie, lalkarze, pieśniarze - zechcą współpracować z Teatrem Scena, to...?

- To zachęcamy do składania projektów. Zastrzegam tylko, że będziemy współpracować z tymi, którzy zechcą tworzyć we współpracy z nami i na naszej scenie. Nie zamierzamy bowiem być sceną impresaryjną użyczającą pomieszczenia twórcom z zewnątrz, pokazującą gotowe już przedstawienia, stworzone gdzieś indziej. Wszystkich chętnych do pracy z nami w takiej formule - serdecznie zapraszamy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji