Artykuły

Obrazy podobne do życia

Ich życie wyświetli się na ścianach domów. To będzie życie z kawałkiem nadziei, radości, rozczarowania, smutku. Kto ma takie życie? Bartek Szydłowski, szef Łaźni Nowej (kilka tygodni temu Stowarzyszenie Teatralne "Łaźnia" przeniosło się z Kazimierza do Nowej Huty) mówi, że wszyscy.

Ich życie wyświetli się na ścianach domów. To będzie życie z kawałkiem nadziei, radości, rozczarowania, smutku. Życie Jacka i Elżbiety, Władyslawa i Haliny, Danuty. Dziś w alei Róż zobaczą swoje życie tak, jak widział je artysta

Kto ma takie życie? Życie tak zwyczajne, że aż czasami kiczowate. Bartek Szydłowski, szef Łaźni Nowej (kilka tygodni temu Stowarzyszenie Teatralne "Łaź- j nią" przeniosło się z Kazimierza do Nowej Huty) mówi, że wszyscy. Czasem zdarzają się cuda, ale one mogą być różne: cuda nie z tej Ziemi i cuda z tej Ziemi. Pierwsze zdarzają się rzadko, drugie codziennie - są budzeniem się każdego dnia w miejscu, które się wybrało.

O takich cudach - życia zwyczajnego zwyczajnych ludzi - będzie spektakl "Aleja Róż - Odrodzenie", który dziś przedstawi Szydłowski i Biuro Kraków 2000 (w ramach obchodów Święta Miasta Krakowa). Na ścianach domów w nowohuckiej alei Róż pojawią się słowa, obrazy i twarze. Słowa będą należeć do mieszkańców Nowej Huty, zostały zapisane na taśmie filmowej (są "manifestem przynależności do miejsca"). Twarze tych ludzi wymieszają się z obrazami renesansowych mistrzów. Ani jeden dźwięk i ani jeden obraz nie będzie przypadkiem. Wszystko ułoży się w całość.

Szydłowski: - Ta całość to ludzkie życie.

Wtadystaw i Halina

Obraz I: oboje siedzą na kanapie, za ich plecami stoi wielkie akwarium; kobieta mówi do mężczyzny: "Kliknij pilotem", akwarium rozciąga się na cały pokój, po ścianach pływają ryby, robi się kolorowo, fruwają anioły, śpiewają syreny. On i ona opowiadają-

On to Władysław Kaim, ona Halina Kaim. On trenował w Krakowie boks, ona - w Krakowie - gimnastykę sportową. Przeprowadzili się do Nowej Huty, bo tu dostali mieszkanie. On trenował w sekcji bokserskiej KS Hutnik, ona ze sportu zrezygnowała - urodziła dzieci i zajęła się domem. Kiedy on zdobywał kolejne tytuły mistrzowskie, ona wychowywała dzieci (w lecie zabierała je na basen na osiedlu Kolorowym, rozbierała się do kostiumu kąpielowego i sąsiedzi byli zgorszeni - kostium odsłaniał tyle, co powinien, ale ludzie się oburzali, że Halina rozbiera się tak w środku osiedla).

Kiedy on walczył na ringu, kibicowało mu całe osiedle i cały kombinat. Osiedle nazywało się Handlowe i Kaim nie był jedynym pięściarzem, który tam mieszkał. Byli jeszcze Lutek Słowakiewicz i Władek Jędrzejew-ski.

Kiedy ona postanowiła zainwestować w prywatny interes, nawet nie podejrzewała, że ludzie z Nowej Huty tak bardzo przyzwyczają się do niego. Kupiła wagi uchylne, na których dorośli stawiali najpierw dzieci, a potem sami na nie wchodzili. W Nowej Hucie były dwie wagi Haliny Kaimowej - mierzyły ludziom dostatek i niedostatek.

On miał kontuzję, przestał trenować boks, został trenerem.

W 1976 roku Kaimowie otworzyli sklep zoologiczny, jeden z pierwszych w Nowej Hucie.

Halina: - Zawsze chciałam mieć w domu dużo zwierzaków, ale dom mały, no i tak w mieście... A w sklepie mogłam mieć ich dużo. No to sklep powoli zrobił się jak dom.

Najpierw były chomiki. Przynosili je mieszkańcy. Kaimowie wiedzieli, że to porządne chomiki, bo od porządnych ludzi. Potem nauczyli się, jak rozmnażać kanarki- trzeba było wypuścić z klatki parkę i pozwolić jej fruwać po domu, spokojnie czekać i nie przeszkadzać.

Do sklepu na osiedlu Zielonym przychodziły wycieczki - panie przedszkolanki przyprowadzały przedszkolaki, panie nauczycielki swoich uczniów, babcie wnuki.

Władysław: - Tak było, i tak zostało. Ludzie przychodzą do sklepu i oglądają.

Przychodzą w równych odstępach czasu, mieli prawie 30 lat, żeby przyzwyczaić się do tego, że sklep Kaimów jest im zawsze po drodze.

Jacek i Elżbieta

Obraz II: kiedy Elżbieta opowiada o miłości do syna, za plecami ma Madonny (te Rafaela też); kiedy Jacek opowiada o miłości do Elżbiety i o tym, że zawsze chciał z nią podróżować po świecie, za plecami ma motyle, amazońską dżunglę i wodospady.

Był l maja 1969 roku, w Krakowie pochód pierwszomajowy. Jacek i Elżbieta jeszcze się nie spotkali. Ale być może po pochodzie jechali do Nowej Huty tym samym tramwajem. Być może szli jedno za drugim do tej samej restauracji - Stylowej. Zobaczyli się dopiero tam.

Jacek Sagan (z zawodu kuśnierz): - Przy sąsiednim stoliku siedziała śliczna dziewczyna z długimi warkoczami. Ktoś poprosił ją

0 pożyczenie zapalniczki, a ta wędrowała potem od stolika do stolika, aż w końcu trafiła do mojego. Odniosłem ją tej dziewczynie.

Pierwsze pocałunki Jacka i Elżbiety: pod zegarem na placu Centralnym, po lewej mieli całującą się parę, po prawej też, przed sobą i za sobą. Wtedy wszyscy całowali się właśnie tam.

Wzięli ślub w Bazylice Mariackiej, ale przyjęcie dla gości odbyło się w nowohuckim mieszkaniu rodziców Jacka. Elżbieta zamieniła Kraków na Nową Hutę.

Elżbieta (księgowa): - Nie żałowałam, bo Kraków był wtedy ciasny i brudny. W Nowej Hucie można było chodzić po ulicach i swobodnie rozłożyć ręce, bo tyle miejsca było dla wszystkich, że nikt nikogo nie potrącał. W krakowskich bramach śmierdziało wilgocią i jakimś taki smutkiem, a tu wiatr wszystkie złe zapachy wymiatał.

Dobrze im było w Nowej Hucie - do lasu blisko, nad wodę blisko. Teraz też im dobrze, ale jakoś inaczej. Elżbieta mówi, że ludzie są inni - pozamykali się w domach. Nie wychodzą albo ze strachu przed innymi ludźmi, albo z braku sił. Bo są starzy (młodzi uciekli do centrum Krakowa).

Kiedyś Jacek i Elżbieta nazywali aleję Róż nowohucką linią AB.

Danuta

Obraz III: kobieta w słomkowym kapeluszu podlewa kwiat, ten rośnie szybko; zamienia się w Wenus.

Danuta Kęsek (ekonomistka, mieszka na osiedlu Piastów) o swoim życiu w Nowej Hucie mówić nie chce. Nie mówi o pracy ani o miłości do mężczyzny. Mówi tylko o tym, co widzi ze swojego okna. A widzi zawsze co innego, chociaż to, co ma za oknem, nie zmienia się. Jeżeli dla niej zawsze jest inne, to dlatego, że staje przy oknie w różnych porach dnia. Wtedy światło zmienia obraz.

Danuta: - Wszyscy się dziwią, że w Nowej Hucie zdarzają się takie widoki z okna. Pewnie, że tak. Tu można patrzeć nie tylko na kominy.

Na co Danuta patrzy? Na kępę drzew na wzgórzu, na stary kościółek w Raciborowi-cach, na zalew w Zesławicach, na pola i poletka (wiosną są zielone, latem żółte). I na czerwone ule patrzy. Te ule zostały po mężczyźnie, który zginął przez przypadek (bo stanął w czyjejś obronie).

No więc Danuta nie mówi nic o sobie, tylko pokazuje widoki za oknem. A to jest właściwie tak, jakby mówiła.

Kino, telewizja, teatr?

Kaimowie, Saganowie i Danuta Kęsek zastanawiają się, co takiego zobaczą dziś w alei Róż. Co Bartek Szydłowski zrobi z ich opowieści? Do czego to będzie podobne? Czy będzie jak film w kinie, jak film w telewizji, jak sztuka w teatrze? Czy zrozumieją? I czy inni ludzie zrozumieją? Czy nie powiedzieli za dużo, a może za mało?

Szydłowski mówi, że do jednego będzie podobne na pewno - do ich życia, i tego z niczym nie da się pomylić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji