Artykuły

Ludzki człowiek

Zwykle w Zaduszki wspominam w II Programie Polskiego Radia zmarłych w danym roku aktorów. W ubiegłym roku znalazł się wśród nich niespodziewanie Wojciech Siemion. Mimo osiemdziesiątki na karku był niezwykle żywotny, pracowity i pełen inwencji. Można więc powiedzieć, że zginął przedwcześnie. W wypadku samochodowym, w drodze do Warszawy, gdzie następnego dnia miał wystąpić na Festiwalu Krzysztofa Komedy. Pogrzeb odbył się na początku maja 2010 r. Rok później ukazała się złożona z przeszło osiemdziesięciu wspomnień "Wieża malowana", przypominająca tytułem przebojowy monodram Siemiona z STS-u (1959). Trudu opracowania tego tomu podjął się jego przyjaciel z Lubeki Józef Pless, wspierany przez sąsiadkę z Petrykoz, gdzie Siemion prowadził Wiejską Galerię Sztuki i mieszkał, aktorkę Joannę Kasperską.

Trudno określić kryteria doboru wspominających - bez trudu znalazłyby się dziesiątki innych osób, równie zafascynowanych ludzką i artystyczną osobowością Siemiona. Wypowiadają się i filozofowie, i chłopscy sąsiedzi; artyści i wiejskie nauczycielki; nestorzy i młodziutcy uczniowie; emigranci i tutejsi; krzczonowscy - i nie tylko - swojacy i miastowi w każdym calu. Trochę to towarzystwo jak z "Wesela" Wyspiańskiego, które Siemion oczywiście recytować potrafił w całości z pamięci, jak cały kanon polskiej poezji, i tych najwyższych, i amatorskich lotów. Znał mnóstwo polskich wierszy i miał w głowie cytat na każdą okazję. Wszyscy mówią o Mistrzu i jego jednoosobowym teatrze właściwie jednym tonem, pełnym niekłamanego podziwu, często miłości i wdzięczności.

Urodzony pedagog, zarażał poezją z siłą pandemii, jedną frazą potrafił uciszyć najbardziej rozbawione towarzystwo, nie miewał obojętnych słuchaczy. Na jego jubileuszu z okazji osiemdziesiątych urodzin przez pięć dni przez dwór w Petrykozach pod Mszczonowem przewinęło się tysiąc gości.

Zachwycał swymi interpretacjami i maestrią mowy m.in. Jana Kotta, Jerzego Pomianowskiego, Marię Dąbrowską, Tadeusza Kotarbińskiego. Potrafił całkowicie zawładnąć publicznością. Był człowiekiem-instytucją, obdarzonym poczuciem misji krzewienia miłości do pięknej polszczyzny, gdzie się tylko da. Przez trzydzieści lat prowadził Starą Prochownię, gdzie w 1972 r. zaprosił "obrazoburczy" spektakl Grotowskiego "Apocalypsis cum figuris". Wielbił Różewicza, Słowackiego, Białoszewskiego. Wydał cały cykl "Lekcji czytania" - poza wymienionymi także o Norwidzie, Mickiewiczu, Gałczyńskim, Reju, Wacie. Współcześni poeci pisali dla niego wiersze. Najbardziej mnie ujął ten autorstwa Krystyny Gucewicz: "I było, i był. /Schodziły się pomalutku/chochoły, tuwimy / norwidy, apollinaire 'y / siadały za stołem, klepały /puszczały perskie oko /podglądały obrazy na strychu, gadały / do Wojtka frasobliwego, świątka lipowego / z wieży malowanej na klombie w Petrykozach ".

W pewnym momencie przyłapałam się na notowaniu powtarzających się przymiotników i określeń. Jaki był zatem wedle swoich przyjaciół, sąsiadów, współpracowników, uczniów i przygodnych znajomych? Ciepły, miły, dobry, kochany, delikatny, serdeczny, cudowny, słodki, uroczy, "swój", "grzecny pon'', opiekuńczy, ojcowski, szczodry, otwarty, życzliwy, gościnny, przyjacielski, bezinteresowny, lojalny, pomocny, cierpliwy, oddany, entuzjastyczny, żywotny, pogodny, czuły, bezpośredni, uwodzący, kochający ludzi i ich ciekawy, umiał słuchać, a nie tylko mówić, zarażał optymizmem, "rozdawał piękno", jako aktor "śmieszył, tumanił, przestraszał", "dzięki niemu trochę liznęliśmy raju".

Po zaduszkowej audycji ktoś mnie skrytykował, że mówiłam "za dobrze" o tym "komuchu", "partyjniaku" i "łamistrajku" (Siemion nie dołączył do bojkotu aktorskiego w stanie wojennym, za co zapłacił niewspółmiernie długim ostracyzmem w sferze zawodowej). Nie umiał i nie chciał przestać grać, bo był, jak to kiedyś ujął Tadeusz Konwicki, " aktorem przez całą dobę". Uważam, a książka to potwierdza, że w opozycji "winien" i "ma" ludzie generalnie głosują na "ma". Miał miłość, szacunek, podziw, uwielbienie - aż tyle. Dlatego nie boję się tautologii w związku frazeologicznym "ludzki człowiek" - bo takim właśnie był. A także Artystą pisanym wielką literą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji