Artykuły

"Siódemka" czyli najgorsza trasa w Tymkraju

"Siódemka" wg Ziemowita Szczerka w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu. Pisze Robert Przeliorz na blogu Irracjonalnie Racjonalny.

To jest jeden z nielicznych ostatnio objawów chęci tworzenia tekstu przez moją skromną osobę. Przyczyn dla których tak się dzieje jest nader dużo, jedną z przewodnich jest ta, o której mowa będzie nieco niżej. Na wieść o tym, że w Teatrze Zagłębia szykuje się premiera pewnego spektaklu, mój organizm ochoczo zareagował i zakrzyknąłem "muszę tam być"!

W czasie oczekiwania na premierę mój apetyt rósł. Coraz to częstsze zapowiedzi tego czego można się spodziewać po tym spektaklu sprawiły, że wiedziałem o czym chcę napisać i właściwie nie musiałbym iść na tą sztukę, bo tematyka jest mi nader bliska. Z miłości do rzetelności poczekałem jednak na premierę. Nie pomyliłem się ani trochę. Spektakl raczący o tym jak bardzo kulejącym elementem przestrzeni życiowej są mieszkańcy nadwiślańskiego kraju, spektakl mówiący o tym jak Ci mieszkańcy przestrzeń tą niszczą. Ileż to ja apeli wystosowałem na temat pstrokacizny, pastelozy i innych chorób przestrzennych, ileż to tysięcy ludzi w Tymkraju woła o to, żeby zrobić porządek z reklamami, pożal się Boże szyldami i innymi przejawami źle pojmowanego marketingu i PR. Wszystko się rozbija o uszy Wielepiejów, Panów na zagrodach obrosłych w styropian z tynkiem barankiem', którzy mimo iż w klimatyzowanych biurach urzędują i pod krawatem chodzą, niczym nie różnią się od tych szlachciców sprzed trzech wieków, co ten kraj zaprzepaścili. W końcu tematem zajął się teatr. I to nie byle jaki teatr, bo jeden z najlepszych i najambitniejszych teatrów w Tymkraju. Nie było lepszego miejsca na wystawienie tej sztuki, gdyż budynek TZ sam w sobie krzyczy "Ratunku! Wyciągnijcie mnie stąd". Z jednej strony pokraczne centrum handlowe, na którym szyldy robią za elewację, tuż obok stacja benzynowa, z innej zaś bloczysko 10 pięter z wątpliwej renomy pasażem handlowy, a z jeszcze innej niezagospodarowany plac. Jedynie budynek komisariatu w swoim nienaruszonym milczeniu mówi o tym, że kiedyś byli tutaj ludzie gorszego sortu i zaprowadzali ład, wlewali trochę "zachodu" w ten smutny, kongresówkowy świat.

Samo dochodzenie do teatru było już na wskroś akompaniamentem, swoistą przystawką przed głównym daniem i idealnie tworzyło klimat. Gawiedź poczuła wiosnę. Ktoś ze starych kamienic krzyczał, ktoś charknął na chodnik, ktoś zajadał się zapiekanką z campingu. Oni wszyscy czekali już na ten świeży powiew jak na obiecane 500 zł. Ja podobnież oczekiwałem, ale na spektakl o wdzięcznym tytule "Siódemka". Reżyserią zajął się nie kto inny jak niezawodny Remigiusz Brzyk. Kto był na "Korzeńcu" lub na "Koniu, Kobiecie i Kanarku" ten wie, że sztuki realizowane przez Pana Remigiusza są pełne emocji, kontekstów, analogii i symboliki. Są zawsze mocne i wymowne. Za podstawę tej sztuki posłużyła powieść Ziemowita Szczerka o tym samym tytule. Adaptacją zajął się Michał Kmiecik.

"Siódemka" to historia mówiąca o przestrzeni wzdłuż drogi krajowej nr 7, łączącej Kraków z Jędrzejowem, Radom z Grójcem, stolycę z Mławą i Ostródę z Trójmiastem. Takich siódemek jest w Tymkraju więcej, lecz ta Siódemka to trzon, to odpowiedź mieszkańców na bieg Wisły, pokaz siły i dziedzictwa polskości! To trakt królów, którzy wynieśli stolicę z miasta uniwersyteckiego w pole. Ta ironia to oczywiście tylko objaw rozpaczy nad zatracająca się w marazmie społecznym Polską. Polską zbudowaną na mitach, bez prawdziwej tożsamości. Polska jest dziś rozdarta jak nigdy przedtem. Można powiedzieć, że mamy sytuację z roku 1939, kiedy rozdarto ten kraj na dwie części - jedna poszła na zachód, druga na wschód. Kto, jak, dlaczego tak to społeczeństwo podzielił nie sposób już chyba dokładnie dociec. Dzisiaj fizycznych agresorów już nie ma, lecz w większości ludzie nadal się dziś boją. Boją się, gdyż dali się zapędzić przed telewizory, gazety i internety, jak bydło do zagrody. Media co rusz wtłaczają przekaz. Jedne taki przekaz, drugie inny, a społeczeństwo coraz bardziej się upłyca i daje się szufladkować, zamyka się na dialog, na innych, bo ma egoistyczne poczucie wyższości i wszechwiedzy. To rozdarcie powoduje, że nie sposób już zdefiniować Polaka. Bo kim jest dziś Polak? Katolikiem negującym inności, nienawidzącym Ciapatych, Ślązaków Volksdeustchów, Szwabów i Rusów, słabo wykształconym, bez poczucia estetyki? A może chłopakiem biegającym po osiedlu w koszulce z symbolem Polski Walczącej, plującym słonecznikiem przed swoim blokiem, wypisującym hasła chwalące rotmistrza Pileckiego na odnowionych elewacjach, który jest kształtowany tylko i wyłącznie na mięso armatnie? A może połączeniem wszystkich tych cech po trochu? Co bardziej kulturalne i otwarte jednostki chodzące do tych samych szkół, mieszkające na tych samych osiedlach zamykają się na nich w poczuciu, że głupszemu ustąpić należy, najważniejsze zyskać spokój. Część z nich zostanie, część z nich wyjedzie, ale nadal będą używali tego samego języka, może bogatszego o kilkaset słów, ale nadal tego samego co ten plebs, z którym nie chcą się zadawać. Poprzez zawłaszczenie polskości przez tych pierwszych, oni się jednak nie będą czuli Polakami, będą analogicznie się odgradzać. Apele o nową definicję polskości póki co wpadają do studni bez dna, echa nie słychać. Od razu jak z automatu jest się oskarżonym o lewactwo, dywersję i antypolskość.

Cóż... A może właśnie Polacy to taka oblężona twierdza, która nie chce słuchać? Tworzą mur ze styropianu i w obronie przed islamem, symboliką śmierci machają krzyżem, na którym wisi martwy człowiek. Może to właśnie jest prawdziwy Polak - cham i prostak, dziedzic sarmacki z tarczą z sidingu, który wie lepiej? Dużo tych pytań, dużo refleksji nad stanem naszego społeczeństwa, a o odpowiedź jak to zmienić jest trudniej jak o wygraną w lotka. Tak wiele słów, które wylewałem, pism kierowanych do spółdzielni mieszkaniowych, plastyków miejskich, architektów, w końcu praca dyplomowa i tak wiele dobrych chęci puszczonych w polską nicość powoduje, że czasem nie chce mi się już przemawiać, bo nie mam poczucia, że ktokolwiek te apele czyta. A wystarczyłoby, żeby każdy z mieszkańców tego kraju zaczął pielęgnować swoją duszę, a potem otoczenie, tworzył piękny i niepowtarzalny styl. Żeby uprzyjemniał sobie ze smakiem ten okres przydługiej i depresyjnej zimy. Żeby na nowo zaczął definiować swoje święta, doceniał pracę innych, a wtedy mógłby sobie powiedzieć, że jego czyny opisane i omówione w tym języku, którego używa czynią go prawdziwie Polakiem. Lecz do tego trzeba pokonać największego wroga ludzi - strach. Trzeba przestać się bać przyznawać do błędów, przestać się bać inności i otworzyć się. Pamiętać o tym, że krzywda to element życia i się jej nie uniknie. Trzeba przestać się bać mówić przepraszam i dziękuję, a w konsekwencji trzeba przestać bać się stawania lepszym człowiekiem. Dlatego pierwszym krokiem jest porzucić tych, którzy sieją strach, porzucić tych demagogów od bojaźni Bożej, bo nikt tak jak oni nie psuje tego kraju od środka. Dosyć już święcenia marketów i studzienek. Dosyć upośledzania duchowości. Niech to społeczeństwo zacznie uświęcać się pracą nad lepszą codziennością. Niech zacznie szukać dobra w człowieku, a nie spoglądać w niebo i czekać na cud. Wtedy zniknie wstyd, a pojawi się ta prawdziwa duma i radość, będzie chciało się żyć.

Popadłem w refleksję, ale to zasługa tej sztuki. Mocno się z nią utożsamiam, gdyż to co opisuje już dawno zdążyłem sobie opowiedzieć oglądając naszą przestrzeń. Dochodziłem do podobnych wniosków wychodząc z zamiłowania do architektury i urbanistyki. Widziałem mnogość tych patologii i zastanawiałem się co jest przyczyną. Przyczyną są Ci upadający kulturowo mieszkańcy dawnej Kongresówki. To smutne, gdyż patrząc na świat ze swojej śląskiej perspektywy i widząc jak miotają się w niedoli, braku dowartościowania, nienawiści do tych, którzy mówią i czują inaczej mam czasem ochotę się z tego grajdoła wypisać.

O samej sztuce mógłbym wiele napisać, ale to po prostu trzeba przeżyć. Jako jeden z pierwszych zerwałem się do owacji na stojąco. Dawno nic mnie tak nie bawiło i jednocześnie zmuszało do refleksji. Produkt flagowy TZ podtrzymany. Na wielkie brawa zasługuje tutaj rola Edyty Ostojak. Jest to ostoja tego teatru, wspaniała i utalentowana dziewczyna, która spogląda ze sceny tak, jakby patrzyła każdemu widzowi prosto w oczy, co tworzy niesamowity klimat intymnego przeżywania scen. Jej rola trochę zmanierowanej, niezwykle pewnej siebie, nieco zuchwałej, ale także trochę zagubionej dziewczyny pochodzenia radomskiego przemierzającej "Siódemkę" jest alegorią ludzi, którzy spoglądają na to co się dzieje jak na widowisko sportowe. Niektórzy przeżywają, niektórzy oglądają tylko dla zasady, niektórzy nawet kibicują. Jej postawa przypomina nieco Nietscheańskie pojęcie nadjednostki, co pozwala socjologicznie spojrzeć na sprawę degrengolady przestrzennej. Na brawa zasługują również pozostali aktorzy. Duet Blitek - Muszyński jak tylko się pojawią, od razu wprawiają człowieka w dobry nastrój. Michał Bałaga jako cosplay Wiedźmina był bezbłędny! Małgorzata Sadowska bardzo wymownie i z klasą podkreśliła zmanierowanie kelnerki przydrożnej restauracji.

Cały spektakl to miód na oczy i serce oraz powód do gromkiego śmiechu, ale także do zastanowienia nad tym naszym światem codziennym. W pierwszej kolejności powinno zaprosić się na tą sztukę urzędniczych decydentów, szefów spółdzielni mieszkaniowych, przedstawicieli wspólnot, drobnych przedsiębiorców i tym podobnych współwinnych, bo może obnażenie i obśmianie ich złych cech przez tak poważną instytucję jaką jest teatr spowodowałoby, że pokajaliby się i zrobili coś by przestrzeń była przyjaźniejsza w Tymkraju. Tymkraj to idealne określenie na co się obecnie dzieje. Tym jak Stanisław - król absurdu. Tym jak tymczasowość, Tym, gdyż ciężko nazywać Polską coś, co jest zbudowane z tak wątłych materiałów. W dobie potrzeby igrzysk (gdyż chleb już jest) i budowaniu kolejnych aren sportowych za 120 mln złotych, niech ta sztuka stanie się manifestem tych wszystkich, którzy na igrzyska nie chcą się dokładać. Tych, którzy potrzebują uśmiechu na ulicach, serdeczności. Tych złaknionych mądrości i oczytania. Lecz przede wszystkim tych, którzy sprzeciwiają się strachowi. "Siódemka" ma tą moc by odczarować "siódemkę".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji