Artykuły

Teatr muzykalny

Na małej scenie teatru Norwida w Jeleniej Górze nieustannie szuka się się nowych, niebanalnych rozwiązań i propozycji, umożliwia "sprawdzenie się" nieprofesjonalistom. Ową "propozycję warsztatową" dla której pre­tekstem tylko stali się "Ślepcy" Maeterlincka przygotował, a właściwie (znowu cytuję pro­gram: "układ tekstu, parafraza sceniczna i animacja") wymyślił znany krytyk muzyczny Lech Terpiłowski, przy współpracy zawodow­ców Mariana Jankowskiego - scenografia (jak chce program "projekcja plastyczna") i Bogdana Dominika - autor nie tyle "opra­cowania muzycznego" ile muzycznej i wo­kalnej "faktury" widowiska (nazwano to "preparacją muzyczną")

Z różnych względów sztuki Maurycego Maeterlincka nieczęsto goszczą na naszych scenach, ale zdaje się dla mnie nie ulegać kwestii, że "Ślepcy" na przykład (mimo manierycznego przekładu Miriama) posiadają przecież własną "siłę przebicia" . Dlatego też intelektualnym, myślowym nadużyciem wydaje mi się faszerowanie tego utworu obcymi wtrętami od Wergiliusza poczynając poprzez "Bogurodzicę" i Kartezjusza, po Picassa i Tuwima i nie dlatego nawet, że nie które z tych "wtrętów" są zgoła niestosowne, że "zgrzytała" wcale nie będąc ani ideowym komentarzem, ani muzycznym (skoro ze zjawiskiem muzykalnym sprawa) kontrapunktem. Przede wszystkim dlatego, że są bezsensowne, że "pasują" jak przysłowiowy wół do karety!... Poza wszystkim zaś niegłupie (w określonym kontekście) stwier­dzenia są tu (qui bono?) kompromitowane. Także te, które na kompromitację nie zasłu­gują.

Mniej wątpliwości budzi wizja teatralna Terpiłowskiego. Naturalnie można wybrzy­dzać, że prawie wszystko już było, że spek­takl jest antologią sprawdzonych już (choć ongi awangardowych) pomysłów. Wszystko to prawda, ale trzeba też powiedzieć, że w sumie udało się twórcom stworzyć określo­ny klimat, że ulegamy nastrojowi. Udało się to osiągnąć dość oszczędnymi środkami wy­razu choć i tu trochę akcentów obcych, manierycznych, (jak choćby happeningowe ulotki z aktualnym hasłem). Godzi się pod­kreślić, że tekst podawany jest czysto, mi­mo iż ważniejsze jest jak, niż co się mówi. Właśnie te muzyczne rytmy w jakich poda­wane jest słowo przekonują o muzykalności i sprawności zespołu aktorskiego, z którym zadanie podjęto. Szanując wolę realizatorów bez jakichkolwiek wyróżnień wymienię tu wszystkich wykonawców w kolejności alfa­betycznej, choć naturalnie wypatrzyłem w tej ładnie zharmonizowanej zbiorowości zwłaszcza solistki. W spektaklu udział bio­rą wiec - Jadwiga Drenkowska, Krystyna Falewicz, Aleksandra Hofman, Czesława Kściuk, Teresa Pawłowicz, Krystyna Wiśnie­wska, Mariusz Domaszewicz, Tomasz Fincer, Jerzy Gronowski, Kazimierz Illukiewicz, Wie­sław Sławik oraz Stanisław Cichocki i Mał­gosia Kowalczyk, która zresztą o tej porze spać już powinna.

Zaakcentujmy raz jeszcze zasługi, które położył w zharmonizowaniu owego chóru Bogdan Dominik, pochwalmy pomagającą budować klimat sceniczną oprawę - dzieło Mariana Jankowskiego.

I na koniec stwierdźmy, że to niewątpliwie interesujące (teatralnie) przedstawienie mogłoby być wydarzeniem, gdyby "animator" zbytnio nie "parafrazował" gdyby nie chciał powiedzieć zbyt wiele. Albo przynajmniej myśli uporządkował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji