Artykuły

Jak to jest zagrać... nos

- Gogol był wnikliwym obserwatorem świata i pisał o nim w nadzwyczajnie celny sposób. Jego groteska, tak błyskotliwie ukazana w "Nosie", jest w rzeczywistości sposobem na pokazanie wad, wypaczeń współczesnego mu świata - mówi aktor Mirosław Kropielnicki o premierze spektaklu "Nos" w reż. Janusza Wiśniewskiego w warszawskim Och-Teatrze.

Opowiadanie Gogola doczekało się wielu interpretacji. Jak pan o nim myśli, pracując nad spektaklem w reżyserii Janusza Wiśniewskiego, opartym na tym właśnie tekście?

Mirosław Kropielnicki: Gogol był wnikliwym obserwatorem świata i pisał o nim w nadzwyczajnie celny sposób. Jego groteska, tak błyskotliwie ukazana w "Nosie", jest w rzeczywistości sposobem na pokazanie wad, wypaczeń współczesnego mu świata. A czy świat tak bardzo się zmienił, jeśli chodzi o zachowania ludzi, o nasze słabostki, dylematy? Oto bowiem nos oddziela się od majora Kowalewa i rusza w świat. Brzmi to przecież zupełnie fantastycznie!

Ale ta metafora - utraty nosa, bycia pozbawionym podstawowej cechy fizjonomicznej - jest w moim odczuciu metaforą człowieka, który gorączkowo szuka swojego miejsca na ziemi, którego rzeczywistość straciła proporcje, przestała być bezpieczna i znana. A Janusz Wiśniewski jako reżyser z lekkością i celnie opowiada o tym w teatrze. Każdy, kto ceni sobie teatr dopracowany w najmniejszym szczególe, urzekający estetycznie, dowcipny i jednocześnie intrygujący, powinien koniecznie wybrać się do Och-Teatru.

Dla jednych "Nos" pozostaje satyrą na biurokrację i mieszczaństwo, inni dostrzegają w opowiadaniu motywy szatańskie. Ile będzie w granym przez pana Nosie z diabła?

-To oczywiście najlepiej sprawdzić, przychodząc na spektakl! (śmiech) Kiedy myślę o mojej postaci, nie odwołuję się do tak ciemnych tropów. Natomiast interesuje mnie dziwaczność, niecodzienność tej postaci. Nos jest zaprzeczeniem porządku, stratą, odwróceniem panujących zasad. Ale ma też swoją podmiotowość - zyskuje posadę, bywa na salonach, żyje w pięknym Petersburgu.

Wbrew pozorom wydaje się, że więcej u Gogola goryczy niż humoru. W spektaklu będzie podobnie?

- Utrata nosa to oczywiście przykra, groteskowa rzecz. Ale w spektaklu wszyscy będziemy się przeglądać w krzywych zwierciadłach, śmiać ze słabości ludzi z czasu Gogola - nie tak znowu odmiennych od naszych dzisiejszych wątpliwości, dylematów, poszukiwań. Ironia bywa bronią potężniejszą niż gorycz.

Istotną rolę w przedstawieniach Janusza Wiśniewskiego odgrywają alegoria i warstwa plastyczna. Czy mógłby pan powiedzieć więcej o plastyce spektaklu?

- O tym można opowiadać godzinami - do spektakli Janusza Wiśniewskiego muzykę, wyjątkową, charakterystyczną i piękną, komponuje zawsze Jerzy Satanowski. Za choreografię odpowiada znakomity Emil Wesołowski. A przy kostiumach i scenografii pracuje sam reżyser. Gramy w precyzyjnie przygotowanej charakteryzacji - jestem ciekaw, kto rozpozna wszystkich aktorów w pierwszych minutach spektaklu (śmiech). To będzie niczym świat z magicznych opowieści XIX wieku. Czas dorożek i sukien, fraków i urzędniczych tużurków. Poruszający, piękny, wysmakowany. I jednocześnie wzruszający, pełen śmiesznostek. Wszyscy mamy swoje przyzwyczajenia - w spektaklach Janusza Wiśniewskiego sposób chodzenia, gest, intonacja są przemyślane, zgodne z postacią. To będzie spektakl przenikliwy niczym najlepsza rosyjska literatura i piękny jak obraz.

***

Premiera "Nosa" 24 kwietnia. W obsadzie także m.in. Jarosław Boberek w dublerze z Piotrem Cyrwusem jako nieszczęsny major Kowalew, Elżbieta Jarosik i Wiesław Komasa. Kolejne spektakle 25, 26 i 28-30 kwietnia o godz. 19.30.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji