Artykuły

Kanikuła (fragm.)

(...) Nie jest więc chyba dziełem przypad­ku, że jako drugi spektakl w ramach wakacyjnych prezentacji Teatru Rzeczypospolitej oglądaliśmy "Mieszczani­na szlachcicem" Moliera. Przed artysta­mi z Teatru Polskiego w Poznaniu sta­nęło zadanie arcytrudne, bowiem w pa­mięci wielu widzów tkwi nadal jeszcze wspaniały spektakl w teatrze telewizji, reżyserowany przez Jerzego Gruzę, z nieodżałowanym Bogumiłem Kobielą w roli Pana Jourdain. Partnerowali mu również znakomici aktorzy: także już nieżyjący Kazimier Rudzki i Edward Dziewoński. Historia Pana Jurdaina wierzącego w potęgę pieniądza, chcą­cego krótkim kursem nabrać ogłady, wykwintnych manier i wiedzy. Jego po­zycję poprawić miały koneksje i wże­nienie córki w arystokrację. Czyż współczesne kariery towarzyskie nie odbywają się właśnie tą drogą?

Leszek Czarnota, reżyser i choreo­graf poznańskiej wersji "Mieszczanina szlachcicem" zastosował nowy i orygi­nalny sposób przedstawienia tego u­tworu. Rozegrał go w konwencji kome­dii dell`arte przemieszanej z farsą. W efekcie powstał spektakl toczący się w ogromnym tempie, żywiołowy, pełen ru­chu, bójek, gonitw i szarpaniny, iskrzą­cy się zabawnymi gagami niczym w fil­mowej komedii z epoki kina niemego. Ale w tym zgiełku i rozgardiaszu ginie fabuła sztuki, komediowa intryga, a Pan Jourdain, grany przez Mariusza Puchal­skiego, przytłoczony jest przez kolejne bójki, potyczki, wrzaski. Znikł gdzieś w tej inscenizacji cały psychologiczny realizm dzieła Moliera, prysło zindywi­dualizowanie postaci. Na scenie kłębiła się ludzka masa przypominająca naj­bardziej tłum "keystonowskich glin", je­śli znowu użyć filmowego porównania, które bardzo pasuje do tego spektaklu! Nie sposób odmówić mu jednak pre­cyzji wielu scen, kilku zabawnych fra­gmentów (m.in. kłótnie nauczycieli) i zręcznego wmontowania w całość przedstawienia piosenek autorstwa po­znańskiego poety Józefa Ratajczaka. Jednak końcowy efekt pozostawia pe­wien niedosyt, być może zabrakło wy­razistych ról, a może to tylko chęć od­nalezienia w tej inscenizacji atmosfery tamtego, niezapomnianego telewizyj­nego widowiska. Bo chyba nie sposób nie porównywać każdej wersji "Mieszczanina szlachcicem" do spektaklu w reżyserii Jerzego Gruzy, zbyt mocno odcisnął się on w pamięci miłośników teatru. Poznańskim twórcom z Teatru Polskiego trzeba jednak pogratulować, odwagi, pomysłowości i ogromnej sprawności fizycznej. Nie poszli na ła­twiznę kopiowania sprawdzonych po­mysłów, podjęli ryzyko odszukania ory­ginalnego sposobu przedstawienia swojej wizji "Mieszczanina szlachci­cem" i odnaleźli go, z tym tylko, że chyba zagubili przy tym psychologiczny realizm utworu.

Oba zaprezentowane w ramach Tea­tru Rzeczypospolitej spektakle dostar­czyły stołecznej widowni sporo dobrej rozrywki, tak pożądanej w okresie wa­kacyjnym, wzbogaciły letnią ofertę kul­turalną Warszawy. Brawa więc dla orga­nizatorów, że stworzyli okazję do obej­rzenia dwóch komedii zręcznie zagra­nych przez aktorów z Łodzi i Poznania. Udowadnia to, iż pomimo trudnej sytua­cji krajowych scen, nie pogrążają się one w marazmie i bylejakości, swą pra­cą potwierdzają rangę teatru w kultura­lnym życiu narodu. Dobrze byłoby, aby pamiętali o tym ci wszyscy, od których zależy prawidłowe funkcjonowanie na­szych scen.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji