Artykuły

Po prostu lubimy musicale. W tym tkwi nasz sukces

Po dłuższej przerwie do repertuaru Gliwickiego Teatru Myzcznego wraca największy przebój ostatnich sezonów, czyli Rodzina Addamsów w reżyserii Jacka Mikołajczyka. O spektaklu, jego fenomenie oraz o świecie musicali rozmawiamy z reżyserem przedstawienia.

Marta Odziomek: Widział pan Rodzinę Addamsów po dłuższym czasie? Czy ten musical się zmienił?

Jacek Mikołajczyk: Oglądam Addamsów właściwie co kilka miesięcy, kiedy wznawiamy ich z aktorami. To tak rozbudowane i skomplikowane przedstawienie, że nawet po miesiącu przerwy, czyli stosunkowo niedługim czasie, wymaga przypomnienia. Pracujemy więc z całym zespołem wspólnie starając się utrzymać tak samo wysoki poziom, jak miało to miejsce podczas premiery rok temu.

Większych zmian nie dostrzegłem. Raz tylko, kiedy jechaliśmy grać Rodzinę Addamsów gościnnie do Krakowa, musieliśmy zrezygnować z części scenografii i zmienić tym samym kilka rozwiązań. Aha — i w trakcie grania do zespołu dołączył kolejny aktor Dominik Rybiałek, absolwent aktorstwa krakowskiej PWST, który wciela się w rolę Lucasa.

Czy teraz coś by pan zmienił w tej inscenizacji?

Nie, nic. Sukces naszej pracy tkwił w tym, że my wszyscy — zarówno realizatorzy, jak i aktorzy — bardzo lubimy musicale i całym sercem pokochaliśmy tę konwencję. Poza tym uwielbiamy rodzinkę Addamsów, która tak naprawdę tylko z wierzchu jest makabryczna i niedostępna. Pokochaliśmy bohaterów za ich ciepło. Uważamy, że są bardzo sympatyczną rodzinką, od której można nauczyć się wielu pozytywnych cech. Cieszy nas, że widzowie też kupili tę stylistykę.

Spektakl dostał Złotą Maskę w kategorii reżyseria. Co znaczy dla pana ta nagroda?

To, że nie tylko publiczność doceniła pracę zarówno moją, jak i całego zespołu. To jest niesamowite uczucie otrzymać tak ważne w środowisku teatralnym wyróżnienie. Bardzo się cieszę, że mogłem razem z innymi realizatorami i wspaniałymi aktorami dokonać czegoś, co spodobało się widzom i krytykom. Byłem zaskoczony, że otrzymałem Złotą Maskę, bo — pragnę przypomnieć — jest to mój debiut, jeżeli chodzi o reżyserię!

Co złożyło się na sukces Rodziny Addamsów?

Na pewno tematyka spektaklu. Fakt, że rodzina Addamsów była obecna w świadomości ludzi na długo przed musicalem. Wpierw był to dość rozproszony i niespójny komiks w New Yorkerze, który przez lata dojrzewał. Potem powstały filmy i seriale z jego bohaterami. Przepuszczeni przez takie medium, jak telewizja, stali się bardzo popularni. Tak oto narodziła się rodzina, której nie sposób nie lubić. Potem wymyślona została wersja teatralna, która okazała się strzałem w dziesiątkę, bo klimat Addamsów skutecznie połączyła z bogatą amerykańską tradycją musicalową. Słuchać tam echa różnych gatunków muzycznych od rocka po pop. Mieliśmy więc jako realizatorzy ułatwiony start. Co więcej - podeszliśmy do tego materiału z szacunkiem. Nie udawaliśmy mądrzejszych, niż jesteśmy. Polubiliśmy tę konwencję i fakt, że chodzi w niej przede wszystkim o zabawę. Myślę, że fakt, iż lubimy musicale, widać ze sceny. Poza tym, w realizacji Rodziny Addamsów wzięli udział sami aktorzy wyspecjalizowani w musicalu i to również przyczyniło się do sukcesu tego spektaklu.

Jak reżyseruje się hity według zagranicznego formatu?

Dostajemy od właścicieli licencji muzykę i tekst. Tego nie wolno nam zmieniać. Całą resztę, czyli scenografię, kostiumy i choreografię, wymyśliliśmy sami. Dostaliśmy wręcz zakaz kopiowania formatu z Broadwayu. Jeżeli chodzi o stronę literacką, to tutaj dokonałem — jako tłumacz — kilku korekt, nazwijmy to, lokalizacyjnych. Polegały one przede wszystkim na dostosowaniu tekstu do naszych realiów. Żeby publiczność mogła się śmiać z dowcipów, muszą być one umieszczone w jej kontekście kulturowym. Jednak pragnąłem zachować pewną spójność. Chciałem, żeby ludzie śmiali się i wzruszali w tych samych momentach, co w oryginale.

Widział pan oryginał na Broadwayu?

Owszem, tuż po premierze. I od razu postanowiłem zrobić wszystko, by mogli go zobaczyć widzowie w Polsce. Zauroczył mnie, choć w Ameryce nie odniósł wielkiego sukcesu, ponieważ w tamtym czasie na Broadwayu zaczęły rządzić poważne tematy. Zginął więc wśród ambitniejszych propozycji. W USA widać tendencję, że musicale odchodzą od komedii i rozrywki. W tamtym czasie nagrodę Tony dostał musical Memphis o wdarciu się muzyki czarnej do mainstreamu, czyli zahaczający o tematy etniczne. A tu pojawiła się radosna, fajna komedia. Nie potrafiłem zrozumieć tego braku entuzjazmu. Na szczęście w Gliwicach musical bardzo się spodobał i został nawet uznany za dość ambitne przedsięwzięcie.

O czym według pana jest Rodzina Addamsów?

To musical o tolerancji. O tym, że nie należy przekreślać ani szydzić z inności, bo każdy z nas chowa gdzieś tam własnego Innego. I jeżeli nie dopuszczamy go do głosu, to może się to źle skończyć.

Co teraz święci tryumfy na Broadwayu?

Scena muzyczna w USA jest w ciekawym momencie rozwoju. Statuetkami Tony nagradzane są produkcje mówiące o ważnych sprawach. Na przykład Fun Home to spektakl o homoseksualnej dziewczynie, córce homoseksualnego ojca. Popularny jest także musical Hamilton — hip-hopowa opowieść o założycielach Ameryki. Za kilka lat takiego rodzaju musicale dotrą na polskie sceny.

Jak się ma musical w Polsce teraz?

Coraz lepiej. Jest kilka teatrów muzycznych, które specjalizują się w tej formie. Megaproduckje ogląda się w Teatrze Roma w Warszawie. Podobnie jest w Teatrze Muzycznym w Gdyni, choć tam również święci tryumfy inny rodzaj musicalu, mianowicie powstały z inspiracji polską literaturą. Tutaj prym wiedzie Wojciech Kościelniak. Ciekawe spektakle m.in. w Teatrze Capitol we Wrocławiu, reżyseruje także Agata Duda-Gracz.

Myślę, że mamy obecnie do czynienia z dynamicznym rozwojem przemysłu rozrywkowego w Polsce. Dekadę wstecz nie było reżyserów i aktorów specjalizujących się w tym formacie, dziś są. Na castingi przychodzą setki ludzi wyćwiczonych w śpiewaniu i tańcu. Nastąpił w tej dziedzinie ogromny progres.

Czy planuje pan — zachęcony sukcesem pierwszej realizacji — kolejne?

Owszem. Będę w najbliższych latach realizował aż trzy musicale. Mogę zdradzić informacje na temat dwóch z nich, bo prace nad nimi są już dość zaawansowane. Już 1 października w Teatrze Muzycznym w Poznaniu odbędzie się prapremiera Zakonnicy w przebraniu. Nie muszę chyba przypominać, że musical ten powstał na podstawie znakomitego filmu z udziałem Whoopi Goldberg. To historia o piosenkarce, która jako świadek morderstwa zostaje ukryta w klasztorze. Tam dokonuje rewolucji — przekształca chór zakonnic w świetnie śpiewający zespół, z którym robi karierę. To musical mocno osadzony w tradycji muzycznej lat 70. Mam nadzieję, że będzie prawdziwym hitem.

W 2018 roku będę realizował w Teatrze Wielkim w Łodzi musical Rudolf, opowiadający historię śmierci syna cesarza Franciszka Józefa, czyli tzw. afery Mayerling. Będzie to ogromne przedsięwzięcie.

Rodzinę Addamsów w Gliwickim Teatrze Muzycznym będzie można obejrzeć kilkakrotnie: w piątek 13 maja o godz. 18.30, w sobotę 14 maja o godz. 14.30 i 18.30 oraz w niedzielę 15 maja o godz. 17.00. Bilety: 25 - 70 zł.

[Na zdjęciu: Jacek Mikołajczyk ze Złotą Maską za reżyserię Rodziny Addamsów.]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji