Artykuły

Umowność dla nikogo

"Śmieci" w reż. Piotra Łazarkiewicza w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. W Starej Prochowni w Warszawie oglądał Roman Pawłowski i pisze w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Jedna z najważniejszych j dzisiaj dyskusji w teatrze dotyczy prawdy. Jak pokazywać rzeczywistość na scenie, aby tyła zarazem realna i dotykająca? To pytanie postawił sobie z pewnością Piotr Łazarkiewicz, reżyser sztuki Krzysztofa Bizio "Śmieci", którą wyprodukowały: Stara Prochownia i Teatr Współczesny w Szczecinie.

I postawił na skrajną umowność. Rzeczywistość na scenie jest całkowicie wykreowana (akcja rozgrywa się w metalowym sześcianie). Umowność obowiązuje również w grze: aktorzy działają jak tancerze z teatru tańca współczesnego, dialogowi towarzyszą skomplikowane figury choreograficzne wykonywane na podłodze i meblach.

Ta decyzja ma swoje uzasadnienie w tekście, który pokazuje rozdarcie między rzeczywistością a marzeniami bohaterów. Brązowa (Maria Peszek) jest byłą szatniarką z filharmonii, niewidomą, która w snach staje się wiolonczelistką. Zawieszony nad sceną instrument to symbol jej marzeń. Jednak aby zrozumieć historię ludzi, którzy z perspektywy śmietnika patrzą w niebo, potrzebny jest ostry realizm, którego brakuje w spektaklu Łazarkiewicza.

Złą decyzją okazało się obsadzenie w rolach starych ludzi młodych aktorów. Wiek bohaterów ma kluczowe znaczenie, są oni podwójnie wykluczeni ze społeczeństwa: przez nędzę i metrykę, która zamyka im drzwi do normalnego życia. To dlatego Brązowa decyduje się na samobójstwo. Maria Peszek gra tę postać abstrakcyjnie, jej Brązowa nie jest ani stara, ani młoda, jest przezroczysta jak wiolonczela z plastiku. To ładny i efektowny instrument, na którym jednak nie można nic zagrać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji